Ależ to był spektakl! Polscy siatkarze górą w Gdańsku, Brazylia rozbita do zera

Ależ to był spektakl! Polscy siatkarze górą w Gdańsku, Brazylia rozbita do zera

Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka
Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka Źródło:Newspix.pl / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT
To był mecz godny nie tylko ćwierćfinału, a może nawet finału Ligi Narodów. W szczelnie wypełnionej Ergo Arenie na granicy Gdańska i Sopotu Biało-Czerwoni ograli Brazylię w trzech setach. To nie było jednak łatwe spotkanie, ale drużyna Nikoli Grbicia pokazała, że to powinien być dla nich medalowy, a może nawet złoty weekend Ligi Narodów.

Już przed rozpoczęciem drugiego czwartkowego meczu było wiadomo, że zwycięzcy zmierzą się z Japonią, czyli absolutną rewelacją tegorocznej edycji VNL. Kibiców w Ergo Arenie czekały jednak wielkie emocje, bo tak należy opisywać liczącą wiele lat rywalizację z Brazylią. Gospodarze nie mieli jednak zamiaru kończyć udziału turnieju już w czwartek.

Mateusz Bieniek i Bartosz Kurek wrócili do składu reprezentacji Polski

Tego ćwierćfinału nie trzeba było specjalnie reklamować. Po pierwsze, na parkiecie przed własną publicznością zobaczyliśmy Biało-Czerwonych. Napchana praktycznie do ostatniego miejsca Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu od samego początku tętniła siatkarskim życiem. A Polacy od startu chcieli dużo bardziej nawiązać do złotych finałów MŚ z 2014 czy 2018, aniżeli tego nieco zakurzonego z 2006 roku.

Trener Nikola Grbić postawił na galowe zestawienie Polaków. Biało-Czerwoni zaczęli z Aleksandrem Śliwką i Wilfredo Leonem na przyjęciu, Bartoszem Kurkiem na ataku, na środku Jakubem Kochanowski i Mateuszem Bieńkiem, na rozegraniu Marcinem Januszem oraz Pawłem Zatorskim na libero. Tym samym do wyjściowego składu wrócili mający ostatnio swoje zdrowotne problemy Kurek i Bieniek.

Pierwsza partia zaczęła się od deficytu po stronie gospodarzy. Szybki blok dostał Kurek (0:2), który zrehabilitował się jednak bombowym atakiem, po który piłka pionowo po blokujących dłoniach trafiła w ekrany zawieszone wysoko pod sufitem Ergo Areny (2:3). Co więcej, „Kuraś” dołożył również asa (3:3). Podobnie zresztą Śliwka (10:10) czy Bieniek (12:12). Na pochwałę zasługiwał również Leon. Nie tylko mocne, pewne ataki, ale też w elemencie przyjęcia i czujności na bloku.

twitter

Duże kontrowersje w końcówce pierwszej bitwy w Ergo Arenie

To jednak Brazylijczycy jako pierwsi mogli zakończyć seta numer 1. Kurek popełnił błąd (19:21), ale błyskawicznie zareagował Grbić, biorąc czas. Po przerwie blok dorzucił Kurek (22:22) i choć to Brazylia miała piłkę setową (23:24), to sprawy w swoje ręce wziął Śliwka. Najpierw dołożył blok w potrójnej ścianie (25:24), a następnie popracował już sam, ostatecznie zahaczając po przepychance o dłonie rywala (26:24).

Ostatnia akcja seta była dokładnie sprawdzana przez Brazylijczyków. Punkt pozostał po stronie polskiej, ale rywale jeszcze raz chcieli sprawdzić słuszność decyzji. Ta nie uległa zmianie, ale widać było, że Brazylijczycy zdają sobie sprawę, jak ważny był to moment.

twitter

Drugi set Polacy zaczęli od wysokiego prowadzenia (7:2). Znakiem ostrzegawczym były jednak dwa bloki, które dostał Kurek. Grbić postanowił wprowadzić za kapitana Łukasza Kaczmarka (7:5). Kochanowski dołożył asa (9:5) i wydawało się, że jest już spokojniej. Nic jednak z tego. Tym razem kapitalnie zameldował się Lucas Saatkamp. Środkowy wszedł na zagrywkę i dwukrotnie ustrzelił Śliwkę (12:12). Obie drużyny weszły po równo (18:18) w najważniejsze fragmenty drugiej odsłony.

Kolejny raz okazało się jednak, że wicemistrzowie świata są piekielnie mocni. Kilka efektownych bloków, świetna gra w obronie (Leon, Janusz, Śliwka), dało efekt w postaci wygranej 25:21. Set wyszarpany, ale w pełni zasłużenie rozstrzygnięty na swoją korzyść.

twitter

Brazylijczycy po dwóch mocnych ciosach od Polaków

Choć większość drużyn mogłaby podłamać się po przegranych setach, taka tendencja nie dotyczy siatkarzy Brazylii. Rywale Biało-Czerwonych ponownie wyszli na prowadzenie, naciskając Polaków. Trener Renan Dal Zotto dokonał kilku istotnych zmian w składzie. Na boisku pojawili się przyjmujący Yoandy Leal czy rozgrywający Fernando, czy atakujący Roque.

Sprawy w swoje ręce ponownie wziął Leon. Twarda zagrywka, do tego as (13:12), pozwoliły odjechać gospodarzom na minimalny bufor bezpieczeństwa (14:12). Kochanowski dorzucił kapitalny blok (15:12) i trójmiejska hala niemal odfrunęła, jak to często bywało w przypadku katowickiego Spodka.

Dal Zotto wziął ratunkową przerwę (18:15 dla Polaków), ale gospodarze sprawiali wrażenie pewnych, że tego zwycięstwa po prostu nie wypuszczą. I tak faktycznie było. Brazylia mogła w końcówce już tylko wsłuchiwać się w szaleństwo polskich fanów oraz twardej, męskiej gry Biało-Czerwonych na boisku.

Z kim polscy siatkarze zagrają w półfinale Ligi Narodów?

Dzięki wygranej drużyny trenera Grbicia gospodarze trójmiejskiego turnieju w sobotę zmierzą się z Japonią. W fazie interkontynentalnej skończyło się na wygranej Biało-Czerwonych w trzech setach. Japonia pokazała jednak w czwartek, że chce w VNL 2023 osiągnąć coś wyjątkowego. A tak należałoby nazwać miejsce Azjatów na podium.

twitter

Zupełnie inny pomysł na scenariusz wydarzeń w końcówce Ligi Narodów mają zapewne Biało-Czerwoni. Kto będzie grał w drugim półfinale VNL? Mistrzowie świata i Europy Włosi zagrają z USA. Czyli zwycięską drużyną fazy interkontynentalnej VNL, która w turnieju finałowym ma na rozkładzie aktualnych mistrzów olimpijskich Francuzów (3:2).

Czytaj też:
Japonia wjeżdża do półfinału Ligi Narodów. Słowenia była bezradna
Czytaj też:
Gwiazda siatkówki dostała pytanie o Rosję i zaszokowała. Niespodziewana reakcja

Opracował:
Źródło: WPROST.pl