Fani polskiej siatkówki znajdują się w ten weekend w wielkiej ekstazie. Zawodnicy Nikoli Grbicia dostarczyli im wielu fantastycznych emocji. Po pokonaniu Belgii, Serbii i Słowenii, Biało-Czerwoni nie dali szans Włochom, obrońcom tytułu. W Rzymie zwyciężyli 3:0, zgarniając drugi puchar w tym sezonie, po triumfie w Lidze Narodów.
Wesoły korowód polskich siatkarzy po wygranej w ME
Polacy od dawna byli wymieniani w roli faworytów do mistrzostwa, lecz to samo mówiono o Włochach, którzy mogli poszczycić się serią 17 wygranych z rzędu w turnieju. Ich wcześniejsza porażka miała miejsce w 2019 roku. Mimo to w finale byli bezradni, gdy Biało-Czerwoni dominowali skutecznością i grą blokiem. Większość kibiców zgromadzona w rzymskiej hali mogła tylko przyglądać się fecie zawodników Grbicia.
Dla Biało-Czerwonych to drugi triumf w historii mistrzostw Europy. Poprzedni miał miejsce w 2009 roku, gdy kadra Daniela Castellaniego pokonała w finale Francuzów. Z tamtego składu tylko Bartosz Kurek wciąż jest członkiem kadry. Po meczu z Włochami kapitan zespołu, który z powodu kontuzji nie mógł grać w ostatnich meczach, był prowadzącym korowodu z pucharem. Po oficjalnej ceremonii medalowej, gdy na hali nie było już zbyt wielu osób, Polacy urządzili sobie pociąg do autobusu śpiewając „Jedzie pociąg z daleka”. Filmy z zabawy zamieszczali w mediach społecznościowych polscy dziennikarze.
Polacy powalczą w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk
Polacy w niedzielne popołudnie zostaną oficjalnie powitani w Warszawie, gdzie wylądują około godziny 16:30 na Lotnisku Chopina. Nikola Grbić nie będzie mógł dać im zbyt długiego wolnego, gdyż 30 września rozpoczyna się ostatni turniej sezonu reprezentacyjnego. Biało-Czerwoni powalczą w Chinach o kwalifkację olimpijską do turnieju w Paryżu.