Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podeszła do spotkania z Ziraatem Bankasi Ankara po porażce z Barkomem-Każany Lwów przed własną publicznością w ramach PlusLigi. W pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów CEV podopieczni Tuomasa Sammelvuo pokonali Olympiakos Pireus 3:1, z kolei turecki zespół takim samym wynikiem wygrał z Roeselare. Dziś zobaczyliśmy bardzo wyrównany pojedynek.
ZAKSA zgubiła kilkupunktową przewagę
ZAKSA szybko wypracowała sobie trzypunktowe prowadzenie za sprawą skutecznych dwóch ataków oraz udanego bloku. Przeciwnicy zareagowali na kłopoty, ale nie na tyle, by dogonić polski zespół. Ter Maat i Camejo niecelnie zaatakowali, dzięki czemu obrońcy tytułu powiększyli przewagę do pięciu oczek. Turecka drużyna miała okazję do zmniejszenia strat po błędzie serwisowym Bednorza, ale nie skorzystali z tego, gdyż ZAKSA znów przejęła inicjatywę.
Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo bezpiecznie utrzymywali kilkupunktową przewagę. Po stronie kędzierzynian bardzo aktywny w ataku był Bednorz, który do chwili wyniku 17:13 miał na swoim koncie pięć udanych ataków, z kolei w drużynie Ziraatu na pochwały zasługiwał Camejo. Mimo kilku pomyłek zdobył ważne punkty dla swojej ekipy. Zagrywki przeciwników ZAKSY nie były na tyle mocne, żeby zaskoczyć przyjmujących. Po chwili trener polskiej drużyny poprosił o czas, ponieważ zawodnicy popełnili dwa proste błędy, przez które przewaga stopniała zaledwie do jednego oczka.
Nie najlepszą dyspozycję ZAKSY wykorzystali to Ter Maat i Gunes, którzy celnymi uderzeniami doprowadzili do wyrównania 19:19. Tym gorzej, że Bednorz wykonał atak autowy i zawodnicy z Turcji pierwszy raz wyszli na prowadzenie. Nie potrwało to długo, ponieważ najpierw Kaczmarek skutecznie zaatakował, a następnie Smith zanotował asa! Jako pierwsi piłkę setową miała polska ekipa, ale Śliwka zepsuł zagrywkę. Kilkadziesiąt sekund później swoją szansę na zamknięcie seta mieli Turkowie i wykorzystali to za pierwszym razem, wygrywając 26:24.
Ziraat przejął i wykorzystał inicjatywę
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się inaczej niż pierwsza. Obie drużyny wymieniały się ciosami, choć pierwsza inicjatywę przejęła na z Turcji. Przy stanie 3:3 zobaczyliśmy trzy błędy serwisowe z rzędu, po czym najpierw Anderson, a następnie Kaczmarek skutecznie zaatakowali. Gra „cios za cios” nie ustała i choć Anderson i Gunes popełnili błędy, to ZAKSA nie potrafiła tego przeistoczyć w ucieczkę punktową. Prowadzenie jednym oczkiem utracili błyskawicznie, a już po chwili znów Ziraat miał inicjatywę po swojej stronie.
Po kilku minutach kędzierzynianie musieli gonić trzypunktową stratę. Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo popełnili kilka błędów przy serwisach, ale też niecelnie atakował Kaczmarek. Z kolei Gil zanotował błąd techniczny, co tylko zmotywowało ofensywę turecką do kolejnego natarcia. Najpierw Ter Maat zanotował asa, po czym Anderson skutecznie zaskoczył blok ZAKSY. Śliwka i Kaczmarek próbowali nadgonić wynik, ale błąd Gila wyprowadził drużynę z dobrej passy. Camejo popełnił błąd serwisowy, a następnie Bulbul zdobył dwa punkty z rzędu, w tym jeden po asie.
Set powoli zbliżał się do końca, a tablica wyników pokazywała wynik 20:19. Śliwka miał okazję doprowadzić do remisu, ale nie wykorzystał bardzo prostego ataku i zamiast 21:21, zrobiło się 22:20. Niestety ZAKSA nie potrafiła już dogonić rozpędzonego tureckiego zespołu i straciła kolejne dwa oczka, zyskując zaledwie jeden. Pierwsza piłka setowa została zepsuta przez Tuinstra'ego, ale seta zakończył Anderson i tablica wyników pokazała końcowy rezultat 25:22.
Kaczmarek i Bednorz wrzucili wyższy bieg
Kędzierzynianie zdecydowanie lepiej rozpoczęli trzecią odsłonę gry. Najpierw Bednorz, a następnie dwukrotnie Kaczmarek trafiali atakami, a odpowiedział jedynie Ter Maat. ZAKSA wypracowała trzypunktową przewagę, również m.in. za sprawą niecelnego ataku Holendra. Następnie przyszła wymiana ciosów, jednak za bezustannie prowadziła polska ekipa. Dopiero po jakimś czasie Anderson zaliczył hattricka z ataków, dzięki czemu doprowadził do zmniejszenia strat, ale nie potrwało to długo.
Kaczmarek najpierw pomylił się w ataku, a po chwili zaliczył asa. Wcześniej trafił Bednorz i poprawił dwukrotnie. W tej chwili inicjatywa całkowicie została przejęta przez polską drużynę, a Kaczmarek i Bednorz wrzucili wyższy bieg. Skuteczność tureckiej drużyny zdecydowanie spadła, natomiast dwaj wspomnieni zawodnicy punktowali, jak szaleni, a Kaczmarek zrobił to trzy razy z rzędu. Tablica wyników pokazywała 22:17, a atakujący obrońców tytułu „poczęstował rywali” asem serwisowym. Ziraat zdobył jeszcze tylko jeden punkt, a set zakończył się wynikiem 25:18.
ZAKSA była na fali
Gra Ziraatu zdecydowanie się „posypała”, co można było odczuć na starcie czwartego seta. Przy wyniku 2:2 ZAKSA zdobyła cztery punkty z rzędu, w tym jeden po asie serwisowym i bloku. Turkom udało się odrobić trzy punkty, m.in. przez błąd Pashytskyy'ego. Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo prowadzili swoją grę bez większych problemów, jednak przewaga stopniała do dwóch oczek za sprawą doskonałej dyspozycji Bulbula, a tablica wyników wskazywała 11:9. Wydawało się, że Turkowie mogą zagrozić polskiej ekipie, jednak ta szybko odskoczyła na kolejne dwa punkty.
Pashytskyy trzykrotnie celnie zaatakował, a odpowiedzieć zdołał jedynie Anderson, co tylko wskazywało na wyraźną przewagę drużyny z Polski. Cztery błędy z rzędu zawodników Ziraatu sprawiły, że ZAKSA znalazła się w jeszcze lepszym położeniu, prowadząc 21:14. Bednorz na lewym skrzydle nie okazywał litości rywalom i tak pozostało do końca seta, który zakończył się zwycięstwem klubowych mistrzów Europy 25:19.
O wszystkim zdecydował tie-break
Tie-break lepiej rozpoczęli gospodarze, ponieważ wypracowali sobie dwupunktową przewagę. Nie potrwało to długo, ponieważ Kaczmarek najpierw dwukrotnie popisał się skutecznym atakiem, a następnie asem serwisowym. Z drugiej strony bezbłędnymi ciosami popisał się Tuinstra, a następnie Bulbul i w ten sposób Ziraat prowadził już 7:4. ZAKSA robiła wszystko, by nie doprowadzić do powiększenia przewagi przez rywala, ale nie było to takie proste.
Najpierw trafił Śliwka, następnie odpowiedział Bulbul, a po nim Anderson. Na szczęście polscy siatkarze pozostawali skupieni i doprowadzili do wyrównania 9:9, a następnie po błędzie w ataku kędzierzynianie wyszli na punktową przewagę. Gra „punkt za punkt” bez wyraźnej przewagi którejś z ekip podgrzała atmosferę do maksimum, jednak piłkę meczową pierwsi wywalczyli Turkowie i wykorzystali ją, wygrywając tie-break 15:12 i w konsekwencji cały mecz.
Czytaj też:
Aleksander Śliwka w szczególny sposób o kadrze siatkarzy. Nie mają sobie równychCzytaj też:
Norwid Częstochowa czekają bardzo ważne mecze. Dawid Dulski wskazał, co jego zespół musi zrobić