Brazylijska siatkarka zaskakuje serwisem i opinią o Polsce. „To świetny kraj z miłymi osobami”

Brazylijska siatkarka zaskakuje serwisem i opinią o Polsce. „To świetny kraj z miłymi osobami”

Amanda Campos
Amanda Campos Źródło:Newspix.pl / Paweł Piotrowski
ŁKS Commercecon Łódź odegrał się na największym rywalu, Grot Budowlanych Łódź. W drugich Derbach Łodzi w sezonie znów padł wynik 3:0, tym razem dla ekipy Alessandro Chiappiniego. Ważnym elementem zespołu Włocha jest od początku sezonu Amanda Campos. Brazylijka dała się poznać kibicom między innymi z powodu niecodziennego rytuału przed serwisem.

ŁKS Commercecon Łódź miał już w tym sezonie (za nami dopiero połowa sezonu zasadniczego) sporą huśtawkę emocji. Były już nieoczekiwane porażki, a wraz z nimi wyrazy frustracji czy rzucanie mikrofonem. W ostatnich tygodniach jest już lepiej, co widać chociażby w tabeli Tauron Ligi.

ŁKS zrewanżował się w Derbach Łodzi

„Łódzkie Wiewióry” plasują się na trzeciej pozycji, za Grupa Azoty Chemikiem Police i PGE Rysicami Rzeszów. Wyprzedziły już rewelacyjnie spisujący się BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała czy konkurentów z tej samej hali, Grot Budowlanych Łódź. Derby przeciwko ekipie Macieja Biernata otwierały rundę rewanżową sezonu zasadniczego Tauron Ligi dla obu zespołów. Tym razem więcej powodów do zadowolenia miał ŁKS.

Zawodniczki Alessandro Chiappiniego tylko w pierwszym secie miały poważne kłopoty z wygraną. O triumfie w secie przesądziła emocjonująca walka na przewagi, wygrana 30:28. W pozostałych partiach kibicie nie byli może świadkami pogromu, ale w ważnych momentach ŁKS pokazywał lepszy poziom, który ostatecznie dał pewną wygraną.

Rozmowa z Amandą Campos, siatkarką ŁKS Commercecon Łódź

MVP meczu o dodatkowym znaczeniu (wszak jak potocznie się mówi „derby rządzą się swoimi prawami”) została Aleksandra Gryka. Dobrze spisała się także Amanda Campos, autorka 12 punktów. Brazylijka trafiła do Polski przed obecnym sezonem. Mierzyła się z poważną kontuzją, która zabrała jej wiele miesięcy kariery. Doświadczona zawodniczka z przeszłością w kadrze Canarinhos jest podstawową zawodniczką zespołu Chiappiniego. Kibice szybko zauważyli między innymi jej niecodzienny rytuał serwisu. W rozmowie z „Wprost” 35-latka opowiada o historii tej rutyny, obecnym sezonie i życiu Brazylijki w zimowej Polsce.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Derby Łodzi to mecz z dodatkowym podtekstem. Po porażce 0:3 na początku sezonu, teraz to wy wygrałyście bez straty seta.

Amanda Campos: Mieliśmy napięty kalendarz. Przed meczem z Budowlanymi dostaliśmy kilka dni na odpowiednie przygotowanie konkretnie pod tego rywala. Zdawaliśmy sobie sprawę z charakteru meczu. Wszyscy wiemy co znaczą Derby Łodzi. Czekaliśmy na to spotkanie i okazję do rewanżu.

Potrzebowaliśmy czasu, aby dobrze się poznać jako zespół. Dziś po wielu miesiącach mocnych treningów jesteśmy już zgraną ekipą i zbieramy tego owoce. Cały czas musimy jednak walczyć podobnie zacięcie na boisku. Potrzebujemy pełnego skupienia i przygotowania pod każde z następnych spotkań.

Zwycięstwo nad Budowlanymi to bardziej zasługa waszej dominacji czy wykorzystania słabości rywala?

Budowlani to świetny zespół. Grając z nimi potrzebujesz pełnego skupienia i świetnego planu taktycznego. Nie można powiedzieć, że nie przygotowali się na nas. Podobnie jak i my, tak i oni długo analizowali, szukali słabych punktów itp. Jako ŁKS mogliśmy wcielić w życie wszystko to, co obserwowaliśmy podczas przygotowań. Mieliśmy przygotowany plan pod Budowlanych. W połączeniu ze świetnym zaangażowaniem wszystko wyszło bardzo dobrze.

Musieliśmy przycisnąć Budowlanych. Owszem, wygraliśmy 3:0, ale w przypadku takiego rywala mecz mógłby się zakończyć nawet tie-breakiem. Wszyscy widzieli pierwszą partię, która stała na bardzo wysokim poziomie. Musimy dalej mieć podobną cierpliwość, jaką towarzyszyła w tym spotkaniu.

Wspomniałaś o natłoku spotkań – mieliście najpierw kilka spotkań co parę dni, krótką przerwę, po czym teraz znów zaczynacie kolejną serię z krótkim odpoczynkiem w święta. Czujecie już zmęczenie sezonem?

Myślę, że to trudna sytuacja dla wszystkich zawodniczek, bo inne kluby też miewają podobne serie spotkań. Spójrz na siatkarki pokroju Roberty Ratzke czy Kamili Witkowskiej. Wiemy, że mogą czuć się wyczerpane. Tak naprawdę to rozgrywają drugi sezon w ciągu jednego roku. Spędziły kilka miesięcy w reprezentacji, po czym niemal od razu musiały dołączyć do zespołu. Dysponujemy jednak świetnym zespołem – mieszanką młodości z doświadczeniem. Widać, że jest między nami chemia, bo nawet długie wyjazdy stają się z tą ekipą przyjemnością. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że stworzyła się już u nas pewnego rodzaju rodzina. Mamy podobną mentalność do rozwoju i walki o mistrzostwo.

To twój drugi sezon w Europie. Spędziłaś większość kariery w Brazylii. Trudno było przenieść się do nowego środowiska?

Potraktowałam wyjazd do Europy jako wyzwanie. Chciałam wyzwania życia poza ojczyzną. Słyszałam wiele dobrego na temat polskich rozgrywek. Mam koleżanki, które grają już tutaj trochę czasu – Robertę i Regis Bidias (obecną zawodniczkę BKS ZGO Bostik Bielsko-Biała – przyp. M.W). Mówiły mi wiele dobrego na temat Polski. Teraz po kilku miesiącach życia mogę im w pełni przyznać rację. To świetny kraj do życia z ładnymi miastami i miłymi osobami.

Zgodziłam się powrócić do Europy po pobycie w Turcji. Tam też czułam się dobrze. Mojej oceny nie zmienia nawet poważna kontuzja, której się tam nabawiłam. Takie rzeczy mogą zdarzyć się wszędzie. Po dojściu do zdrowia postanowiłam powalczyć o mistrzostwo ligi, w której jeszcze nie grałam. Wybór padł na Polskę i nie żałuję. Mam okazję do występów na wysokim poziomie i dzielenia się doświadczeniem z młodszymi zawodniczkami... no i do wspólnych występów z Robertą (śmiech). Kocham ją! Byłam z nią wspólnie w kadrze i w Rio. Doskonale się z nią gra i funkcjonuje na co dzień.

Nie przeszkadza ci obecna pogoda w Polsce? W Brazylii byłaś przyzwyczajona do słońca i wysokich temperatur.

Tak, masz rację. My, Brazylijczycy w ogólnie nie jesteśmy przyzwyczajeni do polskiej pogody. Mówię do dziewczyn, że o tej porze u mnie w kraju mamy lato. Pierwszy raz w życiu będę świętować Boże Narodzenia daleko od domu… siedząc w swetrze (śmiech). W Brazylii nigdy takiego problemu nie było.

Dbam o siebie, by nie było mi zimno. Muszę jednak przyznać, że kocham tę zimową aurę, gdy pada śnieg. Dla nas zobaczenie śniegu jest jak magia.

instagram

Skąd wziął się twój rytuał przed serwisem? Masz niecodzienną rutynę.

Nie mam pojęcia, kiedy dokładnie to się zaczęło. Pewnego razu uczestniczyłam w wywiadzie. Jeden z prowadzących zapytał mnie, czy wiem jaką rutynę przed serwisem ma Rafael Nadal. Przed początkiem akcji pociąga za spodenki i rękawek od koszulki. Powiedział mi, że mogłabym sama stworzyć coś podobnego, co pozwoli mi dobrze skupić się na dobrej zagrywce.

Nie wiem jakim cudem, ale jakoś wymyśliłam i tak już zostało. Ta rutyna towarzyszy mi od lat. Czuje się z tym dobrze, więc nie mam zamiaru nic zmieniać. Być może to czyni mnie bardziej pewną siebie. Każdy ma swoje rytuały. Ja nikogo nie oceniam. U mnie to działa, z czego się bardzo cieszę.

Czego ci życzyć na święta?

Zdrowia, bo to najważniejsza sprawa. Miałam z nim problemy w przeszłości. Sporo przecierpiałam, by móc znów grać w siatkówkę. Wiem, jak zdrowie potrafi być kruche. Nie potrzebuje niczego więcej niż zdrowie dla mnie, moich bliskich i całego zespołu. Ze wszystkim innym sobie poradzę.

Czytaj też:
Aleksander Śliwka przekazał złe wieści. To zdjęcie mówi wszystko
Czytaj też:
Sebastian Świderski niezadowolony z decyzji władz. Chodzi o skład na igrzyska olimpijskie

Źródło: WPROST.pl