Wstyd i przeprosiny po sensacyjnej wpadce ŁKS-u Commerceon Łódź. „To jest mój koniec”

Wstyd i przeprosiny po sensacyjnej wpadce ŁKS-u Commerceon Łódź. „To jest mój koniec”

ŁKS Commercecon Łódź
ŁKS Commercecon Łódź Źródło:Newspix.pl / Mariusz Palczynski / MPAimages.com/NEWSPIX.PL
ŁKS Commercecon Łódź w słabym stylu rozpoczął tegoroczną edycję Ligi Mistrzyń. Mistrzynie Polski sensacyjnie przegrały 1:3 z rumuńskim CS Volei Alba-Blaj. „Nie ma już nas. Jeżeli niektórzy tego nie rozumieją, to jest mój ostatni mecz w ŁKS-ie” – stwierdził po spotkaniu zdenerwowany właściciel klubu Hubert Hoffman. Kamila Witkowska z kolei przepraszała sympatyków, mówiąc o wielkim wstydzie.

Po dobrym losowaniu grup Ligi Mistrzyń ŁKS Commercecon Łódź mógł czuć się dobrze przed pierwszym meczem. Choć ligowa forma mistrzyń Polski pozostawia wiele do życzenia, to jednak kwalifikant z Rumunii, CS Volei Alba-Blaj nie wydawał się rywalem, mającym sprawić Wiewiórom trudne warunki. Polski zespół przegrał 1:3, pozwalając sobie na liczne błędy, które tylko ułatwiały grę przeciwniczkom. Frustracja słabym występem była widoczna po zachowaniu właściciela klubu, Huberta Hoffmana. Padły przeprosiny za „trenerów z Warszawy” i słowa o kolesiostwie.

ŁKS Łódź sprezentował punkty rywalkom z Rumunii

Nie taki start w europejskie puchary wyobrażał sobie ŁKS. Klub trafił do grupy E wraz z CS Volei Alba-Blaj, Volero Le Cannet oraz SC Prometey. Patrząc przez pryzmat dyspozycji z ubiegłego sezonu oraz siły łodzianek, kibice mogli myśleć o pewnym awansie. Promocja jeszcze może nastąpić, bowiem jeden mecz niczego nie przekreśla. Jednakże styl, w jakim Wiewióry przegrały z rumuńską ekipą (która musiała walczyć o LM w kwalifikacjach), pozostawiał wiele do życzenia. Alessandro Chiappini ma spory ból głowy. Trener po meczu podkreślał, że drużyna była dobrze przygotowana na przeciwnika. Największym problemem dla swojego rezultatu byli jednak oni sami. Liczne błędy w serwisie i rażąca nieskuteczność stanowiły paliwo dla zespołu Stevana Ljubicicia.

– Ten mecz jest łatwy do analizy. Rumuński zespół grał tak, jak się spodziewaliśmy, czyli prosto. Byliśmy perfekcyjnie na nich przygotowani. W pierwszym secie grali z bardzo słabą efektywnością w ataku, co znaczyło, że nie pozwalaliśmy im zbytnio zdobywać w ten sposób punktów. Mimo to przegraliśmy seta, bo popełniliśmy błędy w serwisie i w ataku. Kumulacja małych strat sprawiła, że to rywalki wygrały. Jeśli samemu sobie nie pozwalasz na grę, to co możesz zdziałać? Jeśli nie przebijesz piłki na drugą stronę, to nie masz nawet szansy na punkt. To proste – tłumaczył po meczu Chiappini.

– Potrafiliśmy robić coś dobrego w grze, ale problem polegał na tym, że nie pozwalaliśmy sami sobie tego wykorzystać. W pierwszym secie popełniliśmy siedem błędów serwisowych, przegrywając 23:25. A robiliśmy wszystko, by ich zniszczyć. Nie potrafię wytłumaczyć co się wydarzyło. Straciliśmy kontrolę i pewność siebie. Przecież w serwisie polegasz tylko na sobie, a nam to nie wychodziło. Mogliśmy wygrać pierwszego i trzeciego seta, ale popełnialiśmy błędy. Przeciwnik robił swoje, ustrzegł się ich, więc w sumie przegraliśmy na własne życzenie – dodał włoski trener.

Kamila Witkowska ze wstydem po porażce w Lidze Mistrzyń

Oprócz Chiappiniego do mediów po porażce wyszła jedynie środkowa zespołu, Kamila Witkowska. Reprezentantka Polski z trudem powstrzymywała emocje, aby nie wybuchnąć ze smutku przed kamerami. Nie gryzła się w język, mówiąc, iż nie należy stawiać ŁKS-u w roli faworyta żadnym z nadchodzących spotkań. A kalendarz nie jest dla jej zespołu łaskawy, gdyż już w niedzielę czeka ich starcie z niepokonanym Chemikiem Police.

– W chwili obecnej nie jesteśmy faworytem w żadnym meczu. To, że jesteśmy ŁKS-em i zdobyłyśmy mistrzostwo w ubiegłym sezonie nie jest w adekwatne do tego w jaki sposób [teraz] gramy. Może jestem za bardzo krytyczna, ale widzę co się dzieje i nie wiemy za bardzo jak z tego wyjść. Jeden mecz nie udowodnił, że to idzie do przodu, bo nie jesteśmy w stanie wyjść z własnych błędów – mówiła Witkowska.

– Nie doszukiwałabym tego co się dzieje z drużyną, tylko indywidualnie popełniliśmy dużo własnych błędów. Mówią o tym statystyki – nie trzeba być wielkim znawcą. Walczymy ze sobą, a nie z przeciwnikiem. Ten mecz wyglądał okropnie. Jest mi bardzo wstyd. Przepraszam wszystkich kibiców, którzy przyszli na to spotkanie i to oglądali. Najbardziej jest mi przykro, że po trzecim secie spuściłyśmy totalnie głowy i nie szło tego zespołu już wyciągnąć. Bardzo szybko się poddałyśmy, a nie o to chodzi w ŁKS-ie – przepraszała jedna z liderek drużyny.

Emocjonalne wystąpienie właściciela ŁKS-u Łódź

Złości albo raczej wściekłości kolejnej porażki nie ukrywał właściciel ŁKS-u, Hubert Hoffman. Znany z emocjonalnego zaangażowania włodarz mistrza Polski po meczu wziął mikrofon i podszedł do najbardziej zagorzałych sympatyków klubu. W krótkim, ale nasyconym zdenerwowaniem wypowiedzi zastosował aluzję (najprawdopodobniej) do sztabu szkoleniowego. Nie jest zadowolony z ich pracy, a biorąc pod uwagę sytuacje z przeszłości można się zastanawiać, czy w najbliższej przyszłości nie dokona roszad, żegnając się z architektami ostatniego mistrzostwa Tauron Ligi.

– To, co pokazaliśmy, to była tragedia. Chciałem bardzo przeprosić wszystkich kibiców za trenerów z Warszawy, dla których kolesiostwo i „warszawka” jest ważniejsza niż klub na trzy litery” – powiedział Hoffman, wywołując aplauz. Po chwili jeszcze raz zabrał głos. – „Nie ma już nas. Jeżeli niektórzy tego nie rozumieją, to jest mój ostatni mecz w ŁKS-ie” – te słowa z kolei wywołały ciszę. Opuszczając parkiet właściciel rzucił mikrofonem w ławkę trenerską, co mocno świadczyło o buzujących w nim emocjach.

twitter

Szybki reset przed starciem z Chemikiem Police

Przed ŁKS-em wspominany mecz z Grupa Azoty Chemikiem Police. Obie ekipy kilkanaście dni temu mierzyły się ze sobą w ramach Superpucharu Polski. Zespół z Polic nie dał szans łodziankom, triumfując 3:1. Chiappini i Witkowska doceniają klasę rywala. wskazując na fakt, że nie popełniają błędów i dysponują solidnym składem z zapleczem.

– Robimy codziennie wszystko, aby się poprawić. Byłem naprawdę pewien, że zaprezentujemy się z dobrej strony. Co ja mogę zrobić więcej? Ćwiczymy serwis codziennie. Codziennie. Przepraszam. Musimy szybko zanalizować spotkanie, wyciągnąć wnioski i szybko zapomnieć. Ten mecz nie może nam siedzieć zbyt mocno w głowie. To, co najważniejsze dopiero nadciąga – mówił Chiappini.

– Bardzo trudno będzie nam zagrać kolejny mecz z czystą głową. Nie da się zapomnieć o takim spotkaniu przez dwa dni, ale będziemy walczyć. Przynajmniej ja obiecuję, że będę walczyć – deklaruje środkowa ŁKS-u.

ŁKS Commercecon Łódź walczy w Lidze Mistrzyń i Tauron Lidze

W drugim meczu grupy E Ligi Mistrzyń Volero Le Cannet bez straty seta pokonało u siebie SC Prometey. Kolejny mecz Champions League ŁKS Commercecon Łódź rozegra już w najbliższą środę. Zmierzą się na wyjeździe z ukraińskim zespołem, który z powodu wojny rozgrywa spotkania w Rumunii. W tabeli Tauron Ligi drużyna Alessandro Chiappiniego zajmuje piąte miejsce.

Czytaj też:
Polski siatkarz nie potrafi tego zrozumieć. Podzielił się celną uwagą
Czytaj też:
Nikola Grbić go pominął, a on robi furorę. Polski siatkarz zachwyca

Źródło: WPROST.pl