Wszystko wskazuje na to, że już niebawem Skra Bełchatów będzie miała nowego trenera. Najpierw o całej sprawie rozpisywała się „La Gazzetta dello Sport”, a teraz informacje potwierdziło również polskie źródło, czyli Interia. Chodzi o to, iż zespół z województwa łódzkiego chce zatrudnić nowego trenera, a ma być nim Gheorghe Cretu. To byłaby imponująca i zaskakująca inwestycja.
Rekordowy kontrakt dla Gheorghe Cretu
Mówimy tutaj o zwrocie akcji głównie ze względów finansowych, ponieważ rumuński szkoleniowiec ma otrzymać absolutnie rekordowy kontrakt w historii polskiej siatkówki. Skra zgodziła się ponoć, by 55-latek zainkasował 200 tysięcy euro w pierwszym roku obowiązywania umowy i 250 tysięcy euro w drugim. A to i tak kwoty podane bez wliczania różnego rodzaju bonusów.
Żaden szkoleniowiec nigdy wcześniej nie zarabiał takich pieniędzy w PlusLidze. Dla porównania obecny trener bełchatowian otrzymuje pensję mieszczącą się w przedziale od 80 do 120 tysięcy euro. Przebitka wobec tego, co ma dostawać Cretu jest zatem gigantyczna. Ligowa średnia zarobków waha się natomiast w granicach od 10 do 40 tysięcy złotych.
Skra Bełchatów poradziła sobie z kłopotami
Jak to w ogóle możliwe, że Skra jest w stanie wydawać tyle pieniędzy na pensję dla Rumuna? Jeszcze niedawno klub był na skraju upadku właśnie ze względów finansowych. Sporo mówiło się o gigantycznych długach, a w grę wchodziło – przynajmniej według niektórych – ogłoszenie upadłości. Tymczasem kilka miesięcy później okazuje się, że 9-krotni mistrzowie Polski będą w stanie wydać absolutnie rekordowe kwoty na pensję dla trenera.
Na łamach „Interii” czytamy jednak, że bełchatowianom udało się spłacić zobowiązania, a do tego przygotować imponujący budżet na sezon 2024/25. Może on wynieść nawet 16 milionów złotych, a 2 kolejne zostać przyznane w formie różnorakich nagród. Dysponowanie takimi pieniędzmi ma pomóc Skrze wrócić do ligowej czołówki.
Czytaj też:
Artur Szalpuk w formie na igrzyska olimpijskie. Nikola Grbić będzie miał ból głowyCzytaj też:
Legenda PlusLigi myśli o zakończeniu kariery. Boi się jednego