W ostatnich latach polskie kluby siatkarskie zdominowały europejskie puchary. W trzech ostatnich sezonach Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle triumfowała w Lidze Mistrzów, a ponadto w ostatniej edycji mierzyła się w finale z inną polską drużyną Jastrzębskim Węglem. Niestety w tym sezonie Kędzierzynianie pożegnali się z tymi rozgrywkami w 1/8 finału. Wicemistrzowie Polski byli bliscy wyeliminowania Halkbanku Ankara, ale niestety klub trapiony problemami wewnętrznymi i zdrowotnymi przegrał w rewanżu 0:3 (30:32, 21:25, 22:25).
Legenda wierzy w polskie zespoły grające w europejskich pucharach
W europejskich pucharach brylują za to inne polskie kluby. W każdym z trzech rozgrywek – Liga Mistrzów, Puchar CEV i Challenge Cup mamy swoich reprezentantów. Czy mamy szansę, by mieć triumfatora w każdym z trzech rozgrywek? W rozmowie z „Super Expressem” były libero Krzysztof Ignaczak uważa, że jest to możliwe.
– Oczywiście, że to realna perspektywa. Nasza liga raz po raz pokazuje, że jest niezwykle silna, nie widzę powodu, by nie udowodniła tego także w tym sezonie – stwierdza.
Krzysztof Ignaczak grzmi na decyzje CEV
Aktualny prezes Asseco Resovii zwrócił uwagę na inny problem. Chodzi o promocję siatkówki na świecie przez CEV. Polscy kibice musieli wybierać, który mecz chcą obejrzeć. W minioną środę rozgrywane były mecze m.in. Projektu Warszawa z Vero Volley Monza w finale Pucharu Challenge. To starcie rozpoczęło się o godz. 17:30 i zakończyło się zwycięstwem podopiecznych Piotra Grabana 3:1. O tej samej porze w Pucharze CEV na parkiecie zameldowały się siatkarki Grot Budowlanych Łódź. One mierzyły się z Viteos Neuchatel UC, niestety przegrywając 1:3.
O godz. 18:00 swój mecz w półfinale Pucharu CEV mężczyzn rozegrali zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów. Ich rywalami byli siatkarze Fenerbahce Stambuł. To spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla brązowych medalistów PlusLigi. Tego samego dnia, ale o 20:30, kiedy poprzednie spotkania się skończyły na parkiet wyszedł Jastrzębski Węgiel. Niestety pierwszy ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów Pomarańczowi przegrali 2:3 z Gas Sales Piacenzą.
Takie rozwiązanie rozsierdziło Krzysztofa Ignaczaka, który wbił szpilę Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej. – Ktoś tam powinien mocno się rozpędzić i palnąć głową w ścianę, skoro w środę trzy mecze z udziałem naszych zespołów odbywały się w tym samym czasie. Co to za promocja dyscypliny, jeśli tak planuje się godziny meczów?! – komentuje.
Czytaj też:
Artur Szalpuk w formie na igrzyska olimpijskie. Nikola Grbić będzie miał ból głowyCzytaj też:
Wilfredo Leon przerwał milczenie. Rozwiał wszelkie wątpliwości