Tego momentu siatkarki BKS-u długo nie zapomną. „Jest pięknie, a może być jeszcze piękniej”

Tego momentu siatkarki BKS-u długo nie zapomną. „Jest pięknie, a może być jeszcze piękniej”

Siatkarki BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała
Siatkarki BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała Źródło:PAP / Krzysztof Świderski
BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała wygrał Puchar Polski po raz pierwszy od 15 lat. „To najtrudniejszy mecz w mojej karierze” – powiedziała Julia Nowicka. Z kolei Alessandro Chiappini mówił o łzach smutku, które niedługo mogą zamienić się w łzy szczęścia.

BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała kolejny sezon trzyma się czołówki Tauron Ligi. Zespołowi z województwa śląskiego brakowało jednak namacalnego dowodu na potwierdzenie. W ubiegłym sezonie Grot Budowlani Łódź w ostatniej chwili pozbawili ich medalu. W tym sezonie ekipa Bartłomieja Piekarczyka już ma jeden wielki powód do dumy.

ŁKS Commercecon Łódź znów o krok od Pucharu Polski

W Bielsku-Białej ostatni raz cieszono się z tego trofeum w 2009 roku. Wówczas była to „stara” Stal, która słynęła z walki o mistrzostwo Polski. W ostatnich latach klub przeszedł dużą metamorfozę. Projekt nadzorowany przez mistrzynię Europy Aleksandrę Jagiełło przyniósł wreszcie owoce.

Wygrane przez ekipę Bartłomieja Piekarczyka 3:2 starcie z ŁKS-em Commercecon Łódź było pokazem nieustępliwości i wytrzymałości mentalnej. BKS musiał parokrotnie odrabiać wielkie straty. Przed meczem bukmacherzy dawali więcej szans mistrzyniom kraju i być może, gdyby nie pojedyncze błędy w newralgicznych momentach, to puchar teraz gościłby w stolicy województwa łódzkiego.

– ŁKS grał znacznie lepiej w finale Pucharu Polski niż w meczach ligowych przeciwko nam. Podeszliśmy do tego meczu z nastawieniem, że nie skończy się tu na 3:0 jak w przeszłości. Dobrze serwowaliśmy, odsuwając ich od siatki. Być może w końcówce spotkania nie wykorzystywałam wysokich piłek tak dobrze jak na początku, ale rywalki też odczuwały już trudy pojedynku. Rozegrały dwa pięciosetowe mecze w ciągu dwóch dni – powiedziała o rywalkach Kertu Laak, atakująca bielszczanek.

– Z pewnością krótszy półfinał nam pomógł. Pokonując UNI Opole 3:0 ułatwiłyśmy sobie życie. Miałyśmy więcej energii w finale. Na koniec wszyscy chyba czują w nogach pięć setów. Wszystko ograniczyło się to tego, kto zrobi wszystko dokładniej i komu nie zadrży ręka w decydujących fragmentach tak jak Regiane Bidias – dodała estońska gwiazda zespołu.

Estońska gwiazda podbija Polskę

Kertu Laak to jedna z największych postaci obecnego sezonu Tauron Ligi. Urodzona w Kohili zawodniczka jest najskuteczniejszą siatkarką fazy zasadniczej rozgrywek. W finale zdobyła najwięcej punktów dla swojego zespołu. Choć 26-latka zwraca uwagę na fakt, że Estonia nie uchodzi za siatkarską potęgę, to docenia fakt, że staje się ważną reprezentantką kraju podobną do byłych graczy PlusLigi – Roberta Tahta i Timo Tammemy.

– Robert Taht i Timo Tammema stanowili świetną reprezentację estońskiej siatkówki. Fajnie, że za ich czy moją sprawą Polska może usłyszeć o volleyu w naszym małym kraju – powiedziała atakująca, mówiąc także o celebracji wielkiego sukcesu. – Ważne jest aby umieć doceniać takie sukcesy. Jako atleci znajdujemy się pod ciągłym stresem. Warto choć na chwile zapomnieć o wyrzeczeniach i treningach, by docenić piękne momenty. To je będziesz najlepiej wspominać po zakończeniu kariery.

Wielki sukces, ciężki puchar

Tytuł MVP finału przypadł Julii Nowickiej. Rozgrywająca świetnie spisywała się zarówno w półfinale z UNI Opole, jak i w finale z ŁKS-em. Urodzona w Częstochowie siatkarka to zarazem kapitan zespołu Piekarczyka. Jeszcze przed odebraniem trofeum pozowała do zdjęć z kolejnymi sponsorami wręczającymi jej nagrodę. Żartobliwie można powiedzieć, że Puchar Polski nie był jedyną nagrodą, z której mocno się cieszyła w niedzielę.

– Nie ukrywam, bardzo chciałam dostać tę kosiarkę. Nie no śmieje się – cieszę się bardziej z Pucharu Polski. To był wyszarpany sukces, najtrudniejszy mecz w mojej karierze – mówiła o nagrodzie dla MVP meczu Nowicka. Dodała, że sukces paradoksalnie może utrudnić im wejście w play-offy. – Z pucharem trudniej podchodzi się do play-offów. Gdy zejdą z nas emocję musimy na nowo zmobilizować się do pracy. Dzisiaj mamy wolne, możmy się cieszyć, ale każda z nas wie, że prawdziwa walka dopiero się zaczęła. Już jest pięknie, a za kilka tygodni może być jeszcze piękniej.

instagram

Alessandro Chiappini z dodatkową motywacją

Podczas gdy BKS cieszył się z sukcesu, rywale z wielkim smutkiem przyglądali się celebracji. ŁKS w myśl zasad fair play pozostał na ceremonii, oklaskując zwycięzców. Mimo to Alessandro Chiappini z trudem powstrzymywał łzy. Włoch, który od lat żyje w Polsce, po raz czwarty w karierze wystąpił w Pucharze Polski. Po raz czwarty musiał również znosić gorycz porażki. W 2012 roku trofeum zabrała mu ekipa z Dąbrowy Górniczej (wówczas pracował z Atomem Trefl Sopot). Dziesięć lat później prowadził rewelację rozgrywek, Legionovię Legionowo, która wyeliminowała po drodze Chemik Police, awansowała do finału, lecz w nim dostała mocną lekcję od Developresu Rzeszów. Przed rokiem policzanki odegrały się w starciu o trofeum, a tym razem o włos lepszy od jego zespołu był BKS.

– Ta porażka daje motywację, by pracować lepiej i więcej. Puchar Polski stał się pewnego rodzaju marzeniem, za którym podążam od długiego czasu. Nie udało mi się go zdobyć z Sopotem, Legionovią i teraz po raz drugi z Łodzią. ŁKS również czeka już wiele lat na ten sukces. To był ważny dzień dla całej organizacji i jest mi przykro, że finał zakończył się porażką. Stworzyliśmy sobie okazje w meczu do zwycięstwa, ale ich nie wykorzystaliśmy. Z drugiej strony Bielsko-Biała zasłużyła na puchar. Nie poddawali się, przeważnie musieli nas gonić. Wytrzymali mentalnie i na końcu to oni się cieszyli, a my oglądaliśmy ich radość – powiedział Chiappini.

– Mocno poprawiliśmy naszą grę od wcześniejszych bezpośrednich starć. Również przed pucharem dobrze się przygotowaliśmy, choć mieliśmy w drużynie problemy zdrowotne. Zagraliśmy dobrą siatkówkę, co było widać chociażby w półfinale z Rysicami. Nawet pomimo dzisiejszej porażki nie mogę wściekać się na swoje dziewczyny. To nie był zły występ. Zanotowaliśmy aż 24 bloki. Zniszczyliśmy jednak szansę na zwycięstwo pojedynczymi błędami – dodał Włoch.

Nie ma czasu na rozdrapywanie ran

Tuż po zakończeniu Tauron Pucharu Polski do gry wraca liga. Czas na play-offy, czyli najtrudniejszy etap sezonu. BKS zagra z dobrze mu znanym UNI. Z kolei ŁKS czeka trudna batalia z sąsiadem z tabeli, a zarazem największym rywalem, Grot Budowlanymi Łódź. Chiappini zwrócił uwagę na fakt, że jego zawodniczki nie mogą mocno rozpamiętywać porażki z bielszczankami. Martwi go krótki czas pomiędzy finałem Pucharu Polski, a pierwszym meczem ćwierćfinałów.

– W sporcie raz wygrywasz, raz przegrywasz. Nie mamy czasu na rozpamiętywanie porażki, bo zaraz czeka nas pierwszy mecz ćwierćfinałów. Po jednym dniu odpoczynku czeka nas zmożone przygotowanie fizyczne, taktyczne i techniczne pod Budowlanych. Jeżeli musimy grać mecz po czterech dniach od finału Pucharu Polski, podczas gdy przeciwnik ma ponad tydzień wolnego, to… powiedzmy, że nie jest to prawidłowa decyzja. Znaleźliśmy się jednak w takiej rzeczywistości, do której natychmiast musimy się dostosować – powiedział Chiappini, dodając, że mistrzostwo Polski może znacznie poprawić mu humor.

Walka o medale Tauron Ligi

W ćwierćfinałach Tauron Ligi Grupa Azoty Chemik Police (1) zagra z Energą MKS-em Kalisz (8), BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała (2) z UNI Opole (7), PGE Rysice Rzeszów (3) z MOYA Radomką Radom (6), a ŁKS Commercecon Łódź (4) z Grot Budowlanym Łódź (5). Tytułu sprzed roku broni ŁKS, który pokonał Rysice. Brąz przypadł Budowlanym.

Czytaj też:
Plany transferowe Warty Zawiercie. Wymowna reakcja na plotki
Czytaj też:
To ten klub jest faworytem w walce o Wilfredo Leona? Tak twierdzi jego prezes

Źródło: WPROST.pl