MŚ 2014: Co za horror! Pokonaliśmy mistrzów świata!

MŚ 2014: Co za horror! Pokonaliśmy mistrzów świata!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nasi siatkarze (fot. LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Biało-czerwoni w pierwszym meczu trzeciej fazy grupowej siatkarskiego mundialu pokonali brazylijskich mistrzów świata (25:22, 22:25, 14:25, 25:18, 17:15). Dla naszych rywali to pierwsza porażka w turnieju, a my jesteśmy bliżej półfinałów!
W Łodzi we wtorkowy wieczór od początku zapowiadało się na emocjonujące spotkanie. Biało-czerwoni mecz zaczęli niemrawo i w pierwszym secie przegrywali przecież już nawet 10:15. Wtedy jednak trener Antiga poprosił o czas, a Polacy wrócili na boisko odmienieni i zdobyli pięć kolejnych punktów. Oszołomieni Brazylijczycy nie odzyskali rytmu gry i przegrali tę partię do dwudziestu dwóch.

W drugim secie Canarinhos nie popełnili tych samych błędów, co w pierwszej partii. Nasi rywale znowu odskoczyli nam na pięć punktów i znowu prowadzili 15:10. I choć znowu zdołaliśmy dogonić trzykrotnych mistrzów świata (20:19), tym razem nasi rywale nie dali się prześcignąć w końcówce partii.

O trzeciej odsłonie meczu lepiej zapomnieć - obrońcy tytułu zaczęli grać jak prawdziwi mistrzowie. Nasi siatkarze z kolei dosłownie stanęli. Przewaga Brazylijczyków rosła z minuty na minutę. Seta przegraliśmy w kompromitującym stylu - do czternastu.

Drastyczna porażka w trzecim secie nie podłamała biało-czerwonych - w czwartej odsłonie meczu znowu walczyliśmy. I byliśmy skuteczni. Nasi siatkarze w połowie seta zaczęli uciekać Canarinhos i tym razem to mistrzowie świata nie wiedzieli jak odpowiedzieć na zorganizowaną grę Polaków. Seta wygraliśmy do osiemnastu.

Tie-break z pewnością nie był widowiskiem dla ludzi o słabych nerwach. Zaczęliśmy lepiej niż doskonale i uciekliśmy rywalom aż na pięć punktów. W tie-breaku! Czy jednak niemal zgubiła nas pewność siebie? Z prowadzenia 7:2 szybko zrobiło się 8:8. Set był już wyrównany do końca. To my mieliśmy pierwszy meczbol przy stanie 13:14, ale straciliśmy dwa punkty pod rząd i sami musieliśmy się bronić przed piłką meczową.

Stanęliśmy jednak na wysokości zadania - zwłaszcza Wlazły, który przez cały mecz ciągnął Polaków do przodu w ataku i zdobył punkty numer 15 oraz 16. Punkt numer 17, który dał nam wygraną, zdobyliśmy nietypowo - bo po challege'u. Sędzia zarządził bowiem punkt dla rywali po rzekomym ataku Kłosa w aut, ale powtórka wideo wykazała, że piłka przeszła po palcach rywali.

Dzięki wygranej Polacy są bardzo blisko awansu do półfinału mistrzostw. Jeżeli zmęczona dzisiejszym meczem Brazylia przegra w środę z Rosją będziemy mieli już pewny awans bez względu na wynik naszego spotkania ze Sborną.

Wprost.pl