Przed rozpoczęciem sezonu 2021/22 pewne jest jedno – nie będziemy narzekać na brak sportowych emocji. Kalendarz przepełniony jest ważnymi imprezami. W grudniu rozpocznie się Turniej Czterech Skoczni. W lutym światowa czołówka będzie rywalizować podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. W marcu najlepsi skoczkowie staną w szrankach, aby powalczyć o tytuł mistrza świata w lotach narciarskich.
Kto będzie grał pierwsze skrzypce podczas tych imprez? Rywalizację znów zdominuje grupka najlepszych, czy może do gry włączy się grupa młodych, gniewnych i niebezpiecznych? Analizujemy i przedstawiamy możliwe scenariusze.
Skoki narciarskie 2021/22. Graneroud vs Kobayashi, czyli starcie gladiatorów
Myśląc o głównych kandydatach do zdobycia Kryształowej Kuli za sezon 2021/22 nie sposób nie wspomnieć o dwóch dominatorach ostatnich lat – Halvorze Egnerze Graneroudzie i Ryoyu Kobayashim.
Ten pierwszy zdominował sezon 2020/21. 13 razy stawał na podium, z czego aż 11 razy na jego najwyższym stopniu. Klasyfikację generalną wygrał z przewagą 382 punktów nad drugim Markusem Eisenbichlerem. Mimo to na jego sukcesie z minionego sezonu jest kilka wyraźnych rys. Kryzys dopadł go podczas Turnieju Czterech Skoczni, w którym zajął dopiero czwarte miejsce. Z mistrzostw świata w lotach wrócił ze srebrem, a podczas MŚ w Oberstdorfie musiał zadowolić się „jedynie” srebrnym krążkiem wywalczonym w drużynie.
Graneroud świetnie spisywał się latem. Pojawił się podczas czterech z ośmiu konkursów. 3 razy wygrał, raz był drugi (w Klingenthal pokonał go Ryoyu Kobayashi). Tak dobre występy pozwoliły mu odnieść zwycięstwo w LGP. Ale czy formę uda mu się utrzymać również w sezonie zimowym? Piątkowe kwalifikacje do sobotniego konkursu chyba nie do końca poszły po jego myśli. Skok na 115 metrów dał mu awans do sobotnich zmagań, ale z odległej 24. lokaty.
Broni zimą na pewno składać nie będzie Ryoyu Kobayashi, który już w październiku dał jasny sygnał, że jest gotowy na zimę i będzie walczył o czołowe lokaty. Podczas kończącego LGP 2021 konkursu w Klingenthal nie miał sobie równych. Skacząc 138 i 140 metrów wyprzedził drugiego w klasyfikacji Granerouda o ponad 20 punktów.
Ryoyu Kobayashi bezkonkurencyjny był również podczas mistrzostw Japonii. 25-latek najpierw zdeklasował rodaków podczas rywalizacji na normalnym obiekcie, gdzie odniósł zwycięstwo z kosmiczną przewagą 19,1 pkt. Prawdziwe show w wykonaniu „latającego Japończyka” miało jednak miejsce dzień później. Podczas rywalizacji na Okurayamie uzyskał 141,5 metra. 50 centymetrów dalej lądował Yukiya Sato, ale ten startował z rozbiegu dłuższego o 3 belki. Ostatecznie Kobayashi na dużej skoczni odniósł zwycięstwo z przewagą 18,3 pkt.
Właśnie ze względu na świetne występy jesienią trudno uwierzyć, że 25-latek nie odegra ważnej roli podczas tegorocznego Pucharu Świata. Japończyk ma też sporo do ugrania podczas Igrzysk Olimpijskich. 4 lata temu podczas zmagań w Pjongczangu zajął 7. miejsce na skoczni normalnej i 10. na dużej. W Pekinie z pewnością będzie chciał powalczyć o więcej.
Puchar Świata 2021/22. Niemcy latem nie zachwycili, ale będą groźni
Podczas LGP wiele do życzenia pozostawiała forma Niemców. W klasyfikacji generalnej najwyżej sklasyfikowany Karl Geigrer zajął dopiero 14. lokatę. Wziął udział w czterech konkursach i tylko raz stanął na podium. Zajął trzecie miejsce podczas zawodów na normalnej skoczni w Hinzenbach, a w kończących letni sezon zmaganiach w Klingenthal był ósmy.
Na tego skoczka warto zwrócić uwagę również ze względu na obronę tytułu mistrza świata w lotach narciarskich, który Geiger dość niespodziewanie wywalczył przed rokiem. Ważnym punktem w sezonie, dla niego i pozostałych reprezentantów Niemiec, będzie również Turniej Czterech Skoczni. Pamiętajmy, że ostatnim Niemcem, który zwyciężył w tym turnieju był Sven Hannawald w sezonie 2001/2002, czyli 20 lat temu.
Czy na bohatera niemieckiej kadry w sezonie 2021/22 może wyrosnąć Constantin Schmid? 21-letni mistrz świata juniorów z pewnością zechce pokazać się z jak najlepszej strony. Latem był drugim najlepszym reprezentantem Niemiec. Schmidt wystartował w pięciu z ośmiu konkursów i plasował się kolejno na 7., 8., 16. i 34. lokacie. Takie wyniki pozwoliły mu na zajęcie 18. miejsca w końcowej klasyfikacji.
Po ciężkiej kontuzji kolana do rywalizacji wraca też Andreas Wellinger. Wyniki z letniego Grand Prix wskazują, że 26-latek nadal szuka formy. W ramach tego cyklu wystąpił w pięciu konkursach, zajmując kolejno 23., 21., 13., 5. i 19. miejsce. Nie zapominajmy jednak, że Andreas Wellinger będzie w Pekinie bronił tytułu mistrza olimpijskiego na skoczni normalnej i wicemistrzowskiego na dużym obiekcie.
Niemcy swoją siłę pokazali podczas piątkowych kwalifikacji do pierwszego konkursu w Niżnym Tagile. W czołowej pięćdziesiątce znalazło się sześciu reprezentantów tego kraju. Tym samym w komplecie awansowali do sobotniej rywalizacji.
Skoki narciarskie 2021/22. Stefan Kraft i spółka, czyli trzej muszkieterowie z Austrii
Zagadką pozostaje forma Stefana Krafta. Przypomnijmy, że lider austriackich skoczków ma za sobą trudny sezon 2020/21. Z powodu zakażenia koronawirusem długo dochodził do siebie. Po powrocie na skocznie najczęściej meldował się w pierwszej dziesiątce, ale na podium PŚ stanął tylko raz – podczas zmagań w Titisee-Neustad zajął 3. miejsce. Ze względu na słaby sezon sporym zaskoczeniem były jego wyniki podczas MŚ. Na normalnym obiekcie Kraft zajął 10. miejsce, a kilka dni później podczas zawodów na dużym obiekcie sięgnął po trzeci w karierze tytuł mistrzowski.
Latem Kraft odpoczywał. Pojawił się w trzech konkursach. Podczas zmagań we Francji zajął pierwsze miejsce. Później można było zobaczyć go w Austrii, gdzie zajął 11. lokatę. Kraft wziął udział również w kwalifikacjach do konkursu w Klingenthal, ale został w nich zdyskwalifikowany.
Celem na ten sezon dla Stefana Krafta z pewnością będą igrzyska olimpijskie, zwłaszcza że tych w Korei najpewniej nie wspomina zbyt dobrze (13. miejsce na skoczni normalnej, 18. miejsce na skoczni dużej, 4. miejsce w drużynie). Drugim ważnym punktem będą na pewno mistrzostwa świata w lotach. Gdyby Kraftowi udało się wywalczyć tytuły mistrzowskie na obu tych imprezach, byłby drugim w historii skoczkiem, który skompletował tzw. wielkiego szlema, na którego składa się zwycięstwo w Turniej Czterech Skoczni, tytuły mistrza świata, mistrza w lotach, mistrza olimpijskiego i zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Po piątkowych kwalifikacjach trudno powiedzieć cokolwiek o formie lidera austriackich skoczków. Po bardzo nieudanej próbie, która zakończyła się lądowaniem na 101. metrze, Kraft zajął odległą 53. lokatę i nie awansował do konkursu. Wypadek przy pracy, czy brak formy? Odpowiedź na to pytanie poznamy pewnie w najbliższych tygodniach.
W tym sezonie bacznie warto przyglądać się również Janowi Hoerlowi (3. miejsce w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix) i Markusowi Schiffnerowi. Pierwszy jako młody gniewny może zechcieć przebojem wejść do światowej czołówki. Drugi ma już lata doświadczenia, ale jeszcze ani razu nie stanął indywidualnie na podium Pucharu Świata, więc z pewnością jego celem będzie zmiana tego stanu rzeczy.
Kto jeszcze może namieszać w Pucharze Świata w skokach narciarskich 2021/22?
Bez szans z pewnością nie będą Polacy. W pierwszych konkursach formy najpewniej będzie szukał Kamil Stoch, który latem przeszedł zabieg stopy. Choć już podczas kwalifikacji do konkursu w Niżnym Tagile dał sygnał, że jest mocny. Po skoku na 135 metrów nie dał szans rywalom i odniósł bardzo pewne zwycięstwo. Latem swoją siłę ponownie pokazał Dawid Kubacki, który uplasował się na drugim miejscu klasyfikacji generalnej LGP. Ostatniego słowa, po zdobyciu Mistrzostwa Świata, na pewno nie powiedział jeszcze Piotr Żyła. Do utytułowanego tercetu z pewnością dołączą kolejni zawodnicy: Jakub Wolny, Klemens Murańka i rewelacja poprzedniego sezonu Andrzej Stękała. O formie biało-czerwonych przed startem sezonu rozmawialiśmy z Adamem Małyszem.
Groźni jak zawsze z pewnością będą również Norwedzy. Oprócz wspomnianego wcześniej Graneruda do walki o najwyższe lokaty z pewnością dołączy Marius Lindvik. Młodszym kolegom wiele do udowodnienia ma Robert Johansson. Na uwagę zasługuje również waleczny Daniel Andre Tande, który wrócił do rywalizacji po fatalnym upadku w Planicy.
Do walki z pewnością będą chcieli powrócić nieco słabsi w poprzednim sezonie Słoweńcy. Groźni mogą być bracia Prevcowie, ale największe szanse na przebicie się do czołówki ma Anze Lanisek. 25-latek już w zeszłym sezonie kilkukrotnie wskakiwał na podium, ale jak na razie nie udało mu się odnieść zwycięstwa w zawodach z cyklu Pucharu Świata. Być może właśnie sezon 2021/22 będzie dla niego przełomowy, zwłaszcza że o jego dobrej formie może świadczyć wysokie 5. miejsce podczas LGP.
Podsumowując – kandydatów do zdobycia Kryształowej Kuli jak co roku jest wielu. Ostatecznie zwycięży najpewniej ten, który będzie miał najlepszą formę i największe szczęście do warunków.
Przypominamy, że sezon 2021/22 w skokach narciarskich rozpocznie się już w piątek 19 listopada kwalifikacjami do konkursu w Niżnym Tagile. Ostatnie zawody przewidziane w kalendarzu będą miały miejsce 27 marca, podczas tradycyjnego konkursu lotów w Planicy.
Czytaj też:
„Problemów się nie rozwiązuje, tylko wyśmiewa”. Dawid Kubacki o przygotowaniach do sezonu