Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła w wywiadach udzielanych podczas weekendu w Planicy nie szczędzili gorzkich słów pod adresem Polskiego Związku Narciarskiego. Liderzy kadry zarzucali działaczom brak komunikacji w sprawie braku przedłużenia kontraktu z Michalem Doleżalem, a o tym, że Czech nie będzie kontynuował pracy z Biało-Czerwonymi, mieli dowiedzieć się dopiero wówczas, gdy publicznie przyznał to sam zainteresowany.
Skoki narciarskie. Michal Doleżal jednak zostanie?
Utytułowani zawodnicy nie tylko stanęli w obronie Doleżala, ale także otwarcie wyrazili chęć dalszej współpracy ze szkoleniowcem. Filip Czyszanowski z TVP informował z kolei, że trener wyraziłby zgodę na pozostanie w kadrze, o ile mógłby trenować właśnie wspomnianą trójkę. Co na to Apoloniusz Tajner?
Prezes PZN-u w rozmowie z WP SportoweFakty zdecydował się na dość enigmatyczną odpowiedź. – Będziemy o tym rozmawiać we wtorek, gdy zbierze się prezydium. Nie chcę wychodzić przed szereg i dywagować, ale nic nie wykluczam – zaznaczył. – Na pewno kończymy współpracę z doktorem Haraldem Pernitschem i Michal Doleżal na pewno nie będzie trenerem już tak szerokiej grupy jak była w tym czy poprzednim sezonie – odpowiedział.
Tajner potwierdził także, że związek rozmawia z potencjalnymi kandydatami na trenera. Dotychczas PZN kontaktował się z Miką Kojonkoskim, Wernerem Schusterem, Alexandrem Stoecklem i Alexandrem Pointnerem. – Chcieliśmy rozpoznać rynek, kto jest ewentualnie gotowy do pracy z polską kadrą. Nie wiem, jak się to wszystko skończy, ale strukturalnie na pewno wrócimy do kilku kadr: A, B i C. Jedna reprezentacja, z tak rozbudowanymi strukturami, to była zbyt duża tzw. kobyła – stwierdził.
Czytaj też:
Kamil Kosowski wierzy w reprezentację. „Nas też na to stać”