Kariera Macieja Kota poniekąd stanęła w miejscu. 31-latek od dłuższego czasu nie występuje w konkursach Pucharu Świata i choć tym razem otrzyma taką okazję, nie jest to dla niego wyjątkowy powód do dumy. Skoczek zdaje sobie sprawę, że otrzymał powołanie tylko dlatego, że do Rasnova nie pojadą m.in. Dawid Kubacki czy Piotr Żyła, którzy będą przygotowywać się do mistrzostw świata w Planicy. Choć za synem wiceprezesa PZN-u słabe miesiące pod kątem sportowym, to nie ma zamiaru składać broni.
Maciej Kot wskazał źródło swoich problemów w skokach narciarskich
31-latek z Limanowej udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, podczas którego przyznał, iż był zaskoczony powołaniem od Thomasa Thurnbichlera, gdyż nie widział ku temu powodów. Zaznaczył, że chciałby wywalczyć je dobrymi skokami w Pucharze Kontynentalnym, a nie z racji zwolnionego miejsca. Niemniej, był świadom, iż taka szansa może się nadarzyć. Przy okazji wskazał, gdzie leży przyczyna jego problemów.
– Byłem świadomy tego, że odbędzie się jeden konkurs indywidualny na średniej skoczni, więc będą brani pod uwagę zawodnicy, którzy lepiej radzą sobie na mniejszych obiektach. I ja do takich należę, miałem też niezłe ostatnie treningi w Zakopanem. Moje problemy są głównie w locie, więc mniejsza skocznia jest dla mnie lepsza, bo jest się krócej w powietrzu – mówił Maciej Kot.
Maciej Kot: Igrzyska olimpijskie są dla mnie motywacją
Polski skoczek nie ukrywa, że codzienna praca i rutyna w skokach narciarskich nie jest tak wesoła, jak wydaje się ludziom, którzy jej nie doświadczyli. Od 2022 roku współpracuje z psycholog, która mocno pomaga mu odnaleźć od nowa tę radość, która towarzyszyła mu w skokach kilka lat temu. Z czasem nadeszła frustracja, która mu ją odebrała. Niemniej Maciej Kot ma motywację do tego, by dalej walczyć o trofea, w tym przede wszystkim o igrzyska olimpijskie.
– Kiedyś granice były dalej, zwykle liczone kolejnymi igrzyskami. Teraz też myślę o sobie w perspektywie najbliższych, ale też analizuję na bieżąco. Jeśli po sezonie wciąż będę widział światełko w tunelu i miał możliwości, powalczę. Nie ukrywam, że są dla mnie motywacją i sportowym celem, choć wiem, że może nie być łatwo dotrwać do 2026 roku w zdrowiu i formie, choć nie powiem, że to nierealne – przyznał drużynowy brązowy medalista Zimowych Igrzysk Olimpijskich z 2018 roku.
Czytaj też:
Apoloniusz Tajner ocenił decyzję Thomasa Thurnbichlera. Trener zaskoczył tym wyboremCzytaj też:
Znany skoczek straci doskonałą okazję. Podjął zdumiewającą decyzję