Sobotni konkurs indywidualny był dla polskich skoczków co najmniej nieudany. Dawid Kubacki i Paweł Wąsek nawet nie awansowali do drugiej serii. 22 miejsce w niej (tuż za Kamilem Stochem) zajął Piotr Żyła, który w ostatnim czasie odmawiał rozmów z mediami. Po pierwszych zawodach w Engelbergu jednak zmienił zdanie. „Wiewiór” stanął przed kamerami TVN-u i odniósł się do swojego występu. Zabrzmiał intrygująco.
Piotr Żyła wie, co ma robić
W Szwajcarii ewidentnie nie poszło 36-latkowi tak, jakby chciał. Choć oddał dwa równe skoki na 133 metrów, nie pozwoliło mu to na zajęcie wysokiej lokaty. Po pierwszej serii sklasyfikowano go na 27. miejscu, po drugiej zaś wspiął się na 22. pozycję. Awansował więc tylko o pięć miejsc – tylko, ponieważ popełnił błąd przy lądowaniu. Zachwiał się, narta zaczęła mu uciekać, za co sędziowie ukarali go gorszymi notami.
Piotr Żyła żałował, że nie wypadł lepiej, choć najbardziej szkoda mu było pierwszej próby. Otwarcie przyznał, iż powinien zaprezentować się lepiej. – Gdy już w miarę skoczyłem, to potem mnie „dupło”. Pierwszy skok zepsułem, a drugi był w miarę, tylko mnie zachwiało. W pierwszym skoku miałem dobry wiatr, to pojawił się problem i mnie zastawiło – powiedział w rozmowie z reporterem.
„Wiewiór” postanowił też przy okazji uspokoić kibiców. Z jego słów wynika, że on sam doskonale wie, nad czym powinien pracować i ma w tym względzie podobne podejście co sztab szkoleniowy reprezentacji Polski. – Droga nie jest daleka, ale cały czas mnie tak rypie w tym sezonie… Nie wiem czemu. Ale trzeba skakać dalej i ładniej. Mamy plan i tego się trzymajmy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by było lepiej. Jutro też jest dzień i trzeba zrealizować cel – powiedział na odchodne.
Czytaj też:
Dawid Kubacki się nie popisał. Wyjaśnił, dlaczego dał plamęCzytaj też:
Wielkie problemy Polaków w Engelbergu. Żyła i Stoch bliscy wpadki