Odrodzenie polskich skoczków. Na podium to nie wystarczyło

Odrodzenie polskich skoczków. Na podium to nie wystarczyło

Piotr Żyła
Piotr Żyła Źródło:PAP/EPA
W sobotnim konkursie drużynowym Pucharu Świata w Lahti reprezentacja Polski zajęła czwarte miejsce. To świetna wiadomość po tym, co działo się w piątek.

Przypomnijmy, że w piątek rozegrano pierwszy konkurs indywidualny w Lahti, który zakończył się blamażem polskich skoczków. Co prawda Aleksander Zniszczoł zajął ósme miejsce, ale pozostali biało-czerwoni nie znaleźli się w drugiej serii. W sobotę z kolei w serii próbnej przed „drużynówką” słabo spisali się Piotr Żyła oraz wspomniany Zniszczoł. Polska zajęła w niej dopiero dziewiątą lokatę. Na szczęście w samych zawodach było już dużo lepiej.

Tylko Kot zawiódł w pierwszej serii

Od samego początku rywalizacji drużynowej w Lahti wiał mocny wiatr pod narty. W tych warunkach bardzo dobrze poradzili sobie Piotr Żyła (126,5 metra), Kamil Stoch (123,5 m) oraz Aleksander Zniszczoł (127,5 m). Niestety tego samego nie można powiedzieć o Macieju Kocie. 32-latek skakał w drugiej grupie i uzyskał w swojej próbie ledwie 111,5 metra. To choćby 8,5 metra bliżej od Noriakiego Kasai. 51-letni weteran pokazał wielką klasę.

Mimo wszystko reprezentacja Polski na półmetku plasowała się na czwartej pozycji, lecz ze stratą ponad 30 punktów do trzecich Niemców. Dość zaskakująco wyraźnie reszcie stawki odskoczyła Norwegia, gdzie kapitalnie spisał się przede wszystkim Johann Andre Forfang w pierwszej grupie (135,5 m). Podium uzupełniała Austria. Sensację widzieliśmy na dalszych pozycjach, bo Słowenia była dopiero na ósmym miejscu, a na przykład piątą lokatę zajmowali gospodarze – Finlandia.

Polacy utrzymali pozytywny rezultat

W drugiej serii podopieczni Thomasa Thurnbichlera utrzymali solidny poziom. Co prawda Piotr Żyła skoczył 121 metrów i dużo punktów odrobił do nas Japończyk Ren Nikaido, to potem wyraźnie względem pierwszego skoku poprawił się Kot, osiągając 119 metrów. W trzeciej grupie widzieliśmy szeroki uśmiech na twarzy Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski miał niespokojny lot, ale i tak zdołał wylądować na 124. metrze. Jego próba dała nam powiększenie przewagi nad piątą Japonią do ponad 16 punktów. W ostatniej grupie przed Ryoyu Kobayashim bronił się Aleksander Zniszczoł.

Kobayashi skoczył 125 metrów, ale chwilę później Zniszczoł wylądował pięć metrów dalej. Po jego próbie widzieliśmy eksplozję radości, ale nie ma co się dziwić. To w tej chwili lider polskiej kadry. I w tak piękny sposób Zniszczoł zapewnił reprezentacji Polski wysoką czwartą lokatę.

Wiadomo, iż do trzecich Niemców straciliśmy sporo, bo blisko 38 punktów, ale należy docenić ten rezultat, patrząc na to co działo się w piątek i w całym sezonie. W końcowej części zawodów nic na szczycie się nie zmieniło. Norwegia zdeklasowała rywali, a druga Austria uzyskała sporą przewagę nad Niemcami.

Wyniki sobotniego konkursu:
1. Norwegia 935,2 pkt
2. Austria 909,5 pkt
3. Niemcy 883,2 pkt
4. Polska 845,6 pkt
5. Japonia 824,7 pkt
6. Finlandia 816,4 pkt
7. Słowenia 789 pkt
8. USA 640 pkt
9. Szwajcaria 364 pkt
10. Kazachstan 254 pkt

Czytaj też:
Polski skoczek został królikiem doświadczalnym. Wyjawił, co chciał osiągnąć