Ekspert dla „Wprost” o problemach skoczków. „Muszą zajść zmiany. Tak dalej nie da się pracować”

Ekspert dla „Wprost” o problemach skoczków. „Muszą zajść zmiany. Tak dalej nie da się pracować”

Thomas Thurnbichler i Dawid Kubacki
Thomas Thurnbichler i Dawid Kubacki Źródło:Newspix.pl / EXPA
Zawody w Planicy zwieńczyły sezon 2023/24 Pucharu Świata. Niestety był on nieudany dla polskich skoczków. Tę zimę w rozmowie z „Wprost” podsumował Rafał Kot, członek PZN.

Sezon 2023/24 był bardzo nieudany w wykonaniu polskich skoczków. Zdaniem wielu ekspertów powinniśmy się przyzwyczaić do takiego obrazka. Tak uważa m.in. Kazimierz Długopolski. Innego zdania jest Rafał Kot z Polskiego Związku Narciarskiego. Działacz powiedział w rozmowie z „Wprost”, że będzie lepiej, a Thomas Thurnbichler, który otrzyma wsparcie, nie popełni tych samych błędów. Ponadto zdaniem członka PZN Aleksander Zniszczoł skacze w jednym z najnowocześniejszych stylów w Pucharze Świata.

Norbert Amlicki, „Wprost”: Jakim jednym słowem można podsumować sezon w wykonaniu polskich skoczków?

Rafał Kot, PZN: Jednym słowem ciężko podsumować, ale sezon był słaby i nie będziemy go pudrować, jako kibice, media i zarząd Polskiego Związku Narciarskiego, że było inaczej.

W wywiadach po ostatnich zawodach w Planicy w słowach Dawida Kubackiego czy Kamila Stocha czuć było ulgę, że ten sezon już się skończył. Czy znajdą jeszcze chęci i siły, by kolejną zimę skakać?

Trzeba zacząć od tego, że oni już te siły znaleźli. Jasno zadeklarowali już w Planicy, że chcą dalej skakać i żeby wszystko wróciło na dobre tory. Natomiast w tych wywiadach można było zauważyć ich zmęczenie sezonem, które wynikało ono niestety z błędów w przygotowaniach. Problemy fizyczne wzięły się zza dużego obciążenia, szczególnie jeżeli chodzi o naszych trzech weteranów. Ponadto doszło do tego zmęczenie psychiczne i nie wiem, czy nie jest to gorsze.

Od początku, od pierwszych zawodów naszym skoczkom towarzyszyło ciągłe pasmo niepowodzeń, niespełnienia swoich oczekiwań, mimo ciężkiej pracy. W związku z tym pogłębiała się frustracja i przygnębienie, które już pod koniec sezonu, w połączeniu z wyczerpaniem fizycznym mocno przybiło naszych zawodników.

Rozmawiając z Adamem Małyszem, stwierdziliśmy, że jak już Piotr Żyła mówi, że jest zmęczony i brakuje mu motywacji, co jest nie tak. On zawsze tryskał energią, którą zarażał innych.

twitter

Przed zmaganiami w Planicy pan jako jeden z wielu skrytykował słowa Piotra Żyły, który mówił w wywiadzie o braku motywacji. Czy jego późniejsze słowa po kwalifikacjach, w których zajął drugie miejsce „Skoki to są skoki. Jak się ktoś nie zna, to lepiej niech się nie odzywa” – odebrał pan personalnie?

Raczej nie, bo wiele osób się wypowiadało na ten temat i padały nawet ostrzejsze słowa. Ja się oczywiście nie uchylam od tego, że również go skrytykowałem. Chodziło mi o to, że jeżeli takie rzeczy się mówi do mediów, czyli do szerokiej publiki i kibiców, którzy za nimi stoją murem i do osób które się znają bądź nie na sporcie. I jeśli zawodnik mówi, że on tu przyjechał, ale nie ma motywacji, to zadałem pytanie, po co tam wyjeżdżał. Trzeba było zrezygnować i odpuścić jedne zawody.

Prywatnie, to Piotra Żyłę bardzo lubię i myślę, że jesteśmy bardzo dobrymi kumplami z kadry i spoza niej. Powiem szczerze, że jeżeli to miało być personalnie do mnie, ja z jednego się bardzo cieszę – że potrafiłem w nim wyzwolić tę złość, żeby mi pokazał, co umie. No i to w Planicy mu się udało. Tak to by pewnie dalej mówił, że jest załamany, a tak to przynajmniej na koniec sezonu wyzwoliłem w nim energię i spuściłem mu tę wisienkę na tort (śmiech).

twitter

PZN miał już zebranie podsumowujące sezon albo spotkanie z trenerem? Jakieś pierwsze wnioski zostały wyciągnięte?

Pobieżne spotkanie odbyło się już pod koniec sezonu. Rozmowy też miały miejsce w Planicy. Natomiast, jeśli chodzi o taką długą i spokojną rozmowę, która będzie od razu połączona z planami na następny sezon i jak to wszystko poukładać, będzie czas już niedługo. Na pewno wszyscy spotkamy się u nas w związku.

A jak oceniłby pan pracę Thomasa Thurnbichlera? Zapowiedzi były huczne – rozwój kadry B itd. A wyszło, że była napięta atmosfera. Czołowi zawodnicy podważali kompetencje trenera, zmiana szkoleniowca drugiej drużyny, brak poprawy wyników i zrozumienia, czy też kiepska forma utalentowanego Jana Habdasa.

Kiepska forma akurat u wszystkich była. Tam nie ma jednego skoczka, który by się wybił. Pracę całego sztabu szkoleniowego kadry B oceniamy bardzo krytycznie. Odnosząc się do początku pytania, to Thurnbichler miał nieprawdopodobnie ciężki i sezon i też był już wykończony. Za dużo miał na głowie, bo podjął się pracy w kadrze A, B, miał nadzorować młodzież, a tego jeden człowiek nie ogarnie, zwłaszcza jak się zaczyna cykl startów w Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, czy MŚ w lotach. Dlatego staramy się pozyskać takiego szefa całych skoków narciarskich, który będzie to nadzorował. Ale to jest kwestia kilku najbliższych tygodni.

Niestety zaplecze, czyli kadra B nie zrobiła żadnych znaczących postępów i to dotyczy wszystkich zawodników. W pewnym zaczęli głośno mówić, np. Kuba Wolny po Pucharze Kontynentalnym, tak samo Klimek Murańka wypowiedział się w imieniu wszystkich, że nie mógł się dogadać ze sztabem, który nie spełniał ich oczekiwań. W tej kwestii muszą zajść zmiany, tak się dalej nie da pracować.

Natomiast odnosząc się do całego sezonu, to takim światełkiem z tunelu jest Olek Zniszczoł. To był jego sezon, bardzo dobre osiągnięcia i najlepszy start w karierze. Ponadto mamy, Amilkiewicza i Łukaszczyka, którzy są bardzo utalentowani. Jednak mieliśmy już wielu „następców Małysza”, ale nie jednak po drodze coś się nie udawało. Teraz mamy te dwie perełki, które pokazały się z bardzo dobrej strony i musimy zadbać, żeby oni w końcu poszli tym właściwym torem. Ponadto będziemy robić wszystko, by rozwinęli się również ci, którzy mieli sezon stracony w kadrze B.

twitter

Czy PZN bierze pod uwagę, że Thomas Thurnbichler może sam chcieć zrezygnować, bo będzie miał dość ciężkiej atmosfery i tego, o czym wcześniej rozmawialiśmy?

Na tę chwilę takiego tematu nie ma. Rozmawialiśmy z Tomasem i jest pełen zapału oraz chce naprawić to, co nie wypaliło w tym sezonie. Do kolejnego na pewno przystąpi z nową energią.

A czy zawodnicy też podzielają ten entuzjazm skakania pod wodzą Austriaka?

Sami się opowiedzieli za tym w Planicy, gdzie byli pytani m.in. przez różne media. Dalej widzą współpracę, tylko muszą wspólnie uzgodnić plan i żeby te obciążenia nie były aż tak duże, szczególnie jeżeli chodzi o tę trójkę.

Czy to nie jest tak, że pozostawienie Thomasa Thurnbichlera na stanowisku jest motywowane tym, że PZN nie chce przyznać się do błędu z zatrudnieniem Austriaka, który bez wątpienia jest utalentowany i w przyszłości może osiągnąć wielkie rzeczy?

Proszę mi wierzyć, że to jest jeden z najlepszych trenerów na świecie. Rozmawialiśmy z wieloma tuzami, jeżeli chodzi o skoki narciarskie, np. z Pointnerem, Hofferem, Innauerem i innymi znanymi starszymi trenerami. Wszyscy powiedzieli to samo i my go chcemy mieć u siebie, natomiast to nie jest piłka nożna, żeby sobie żonglować trenerami, co parę miesięcy. Trzeba dać mu spokój i pozwolić wszystko poukładać.

Może jednak za wcześnie Thurnbichler podjął się tak dużego i ambitnego projektu, jakim jest nasza kadra? Sam pan kiedyś powiedział WP SportowymFaktom, że zabrakło jaj Austriakowi, bo chciał być kolegą dla skoczków.

Po prostu powinien być w niektórych sprawach bardziej stanowczy, jeżeli podejmuje decyzję i ją przedstawia, to kadrowicze muszą się jej podporządkować. Inaczej podchodzą trenerzy z zawodnikami Austrii czy Niemiec, gdzie tam jest pełne zrozumienie, że to, co powie trener, można przedyskutować, ale się pewnych jego decyzji się nie zmieni i nawet nie wypada ich podważać. Thurnbichler się jeszcze nie przystosował do tego, że w Polsce czasem trzeba być bardziej stanowczym i o to mi chodziło.

Przechodząc na moment do milszych momentów tego sezonu, rozmawialiśmy o Olku Zniszczole i jego najlepszym sezonie w karierze. Mnie zastanawia, dlaczego tak późno „odpalił”, bo niedawno skończył 30 lat?

Cóż, skakał zawsze na nawet niezłym poziomie, ale średnim. Kiedy już się wydawało, że się przebije do kadry A i wystąpi w Pucharze Świata, trenerzy go pomijali i kto inny dostawał szanse, mimo że podobnie skakał.

Olek był zawsze cichy, spokojny, znosił to z pokorą i zawsze robił swoje. W pewnym momencie jego kariery przyszła rewolucja. Zaczął pracę z psychologiem, bardziej wziął się za swoją sylwetkę, zaczął dbać o dietę i fizjologię swojego ciała. No i to w pewnym momencie przyniosło efekty, czego jesteśmy świadkami.

Dzięki temu zaczął coraz lepiej skakać, a jak dostał szansę, był świadomy, że ona może być jego ostatnią, więc chwycił ją, jak pana Boga za nogi. Dodatkowo poddał się w stu procentach Thurnbichlerowi, wszystko wykonywał, tak jak on chciał i to zaprocentowało na koniec roku.

Bardzo ciekawe, bo naszym weteranom wskazówki nie pomagały, o czym część z nich wielokrotnie wspominała.

Właśnie. Ponadto według mnie on skacze teraz w jednym z najnowocześniejszych stylów w całym Pucharze Świata.

Podsumowując jeszcze ten sezon, Kazimierz Długopolski w rozmowie z TVP Sport stwierdził, iż musimy przyzwyczaić się do takich obrazków. „Chodzi mi również o kolejne sezony. Nie zapowiada się wielkie zmiany” – czy podziela pan jego sceptycyzm?

Z Kaziem Długopolskim znamy się tyle lat, bo jeżeli chodzi o skoki, on jest wychowawcą moich synów, pracuje u nas w klubie i widzimy się też często. Czytam te jego wywiady i on często lubi być bardzo katastrofistyczny. Zobaczymy, bo ja uważam, że przyszły sezon będzie na pewno lepszy. Patrzę optymistycznie w przyszłość, bo dzięki temu inaczej pracuje i łatwiej jest coś dobrego osiągnąć.

Wracając do stanowisk dyrektorskich i koordynatorskich, kiedy możemy się spodziewać jakiejś informacji w tej kwestii, czy oficjalnego ogłoszenia?

Musimy to zrobić do końca kwietnia, bo na przełomie kwietnia i maja chcemy zacząć już cykl przygotowań do sezonu letniego no i pośrednio do zimowego.

A wiadomo już, czy będzie to ktoś z Polski, czy z zagranicy?

Jeżeli chodzi o skoki, myślę, że to będzie to ktoś z zagranicy. Co do innych dyscyplin jeszcze nie wiem, czy to będzie ktoś z Polski, czy z obcego kraju. W każdym razie na pewno byśmy chcieli do skoków i pewnie do narciarstwa alpejskiego zatrudnić osoby spoza naszego kraju.

Dopytuję, bo w trakcie pan m.in. informował, że pojawił się pomysł projektu, który ma pomóc zawodnikom doszlusować do czołówki. Czy to głównie o to chodziło, czy PZN ma jeszcze coś w zanadrzu?

Głównym planem jest właśnie powołanie tych szefów poszczególnych dyscyplin, którzy będą odpowiadali za szkolenie i kadrę od tych najwyższych stopni aż do najniższych. Chcemy, by osoby na tych stanowiskach były odpowiedzialne również za młodzież, czy kontakty ze szkołami mistrzostw sportowych. To jest nasze priorytetowe zadanie, które pociągnie za sobą rozwój młodzieży, żebyśmy jej nie tracili, jak to bywało przed laty.

W grudniu 2023 wrócił temat projektu zadaszenia rozbiegu na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Zrobiło się o tym głośno i ten pomysł wywołał sporo kontrowersji. Czy ma pan informacje, jak obecnie sprawy się mają?

Nie chcę wypowiadać się na ten temat. Dla mnie ten pomysł jest bzdurny i kompletnie niepotrzebny. Ktoś chce zbić na tym kasę. Powiem panu, że było spotkanie w Planicy z przedstawicielami zawodników z danego kraju i FIS-em. Nikt nie poruszył tematu durnego zadaszenia, tylko mówili o tym, co się da zrobić i trzeba zmienić, np. żeby skoki były bardziej sprawiedliwe, poruszono temat czujników wiatrowych, które nieadekwatnie podają wyimaginowane pomiary.

Ponadto trzeba zająć się kwestią kombinezonów i je dopracować. Cały czas borykamy się z tym, że zawodnik idzie do kontroli i kombinezon jest dobry, a potem kiedy idzie ponownie, nie jest poprawny. To są FIS-u priorytety, a nie robienie daszku nad rozbiegiem.

W październiku skijumping.pl poinformował, że „dogadywany jest termin montażu” tego tunelu.

Proszę zwrócić uwagę, że Wielka Krokiew w Zakopanem nie jest własnością ani Polskiego Związku Narciarskiego, ani Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, nad czym bardzo ubolewamy. Jeżeli my byśmy ją przyjęli wtedy – wydaje mi się – że inaczej wyglądałyby niektóre sprawy techniczne. Skocznia jest własnością COS i to oni decydują i mogą zamontować sobie to, co chcą. My do tego nie mamy nic.

Na koniec, trochę rozluźniające pytanie, bo Adam Małysz ostatnio powiedział, że PZN wyraził zgodę na walkę Piotra Żyły w MMA pod warunkiem, że odbędzie się na wiosnę. Jak się pan na to zapatruje?

To są jego prywatne sprawy i jeśli zawodnik otrzyma takie zezwolenie ze sztabu szkoleniowego, prezesa, związku i nie koliduje to z jego zgrupowaniami, startami, czy przygotowaniami, to jest to traktowane jako hobby i może tam uczestniczyć. Na przykład wielokrotnie skorzystał z tej klauzuli mój syn Maciej, który jak wiadomo, poza skokami ma hobby, którym są rajdy samochodowe. Wielokrotnie startował już w takich wyścigach, ale musiał otrzymać zgodę.

MMA jest jednak bardzo kontuzjogennym sportem.

Tak, ale to już jest indywidualna sprawa. Jeżeli Adam Małysz wyrazi zgodę, to myślę, że my nie będziemy oponować.

Jeśli dojdzie do tej walki, będzie pan oglądał?

A to na pewno. Tylko będę musiał się dobrze zastanowić, jak Piotra zmotywować. Przed Planicą mi się udało (śmiech).

Czytaj też:
Sezon grozy Kamila Stocha. Tak źle nie było od 18 lat
Czytaj też:
Dawid Kubacki przerwał milczenie. Wypunktował popełnione błędy w reprezentacji