Podczas KnockOut Boxing Night 27 Łukasz Różański zdobył pas mistrza świata WBC bridger. Polski pięściarz pokonał Alena Babicia w niecałe dwie minuty pierwszej rundy. Do momentu walki o pas stoczył 14 walk, wygrywając wszystkie z nich. Najgłośniej zrobiło się o nim przy okazji triumfów nad Izu Ugonohem i Arturem Szpilką, którego również pokonał w pierwszej rundzie.
Łukasz Różański: Postanowiłem iść za ciosem
Po walce 37-latek udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym przyznał, że jeszcze do niego nie dociera to, co zrobił. – Bardzo się cieszę. Spełniłem nie tylko swoje marzenie – podkreślił.
Podczas tej walki Różański najpierw musiał unikać ciosów rywala, by później przejść do ofensywy. Kiedy Babić pierwszy raz padł na deski, Polak poszedł za ciosem i rzucił się do ataku, co sprawiło, że sędzia przerwał walkę po dwóch minutach. Na pytanie, czy taki był plan na tę walkę pięściarz zaprzeczył. – Kiedy go trafiłem lewym sierpem, postanowiłem iść za ciosem, bo zauważyłem, że troszkę mu uciekły oczy. Ruszyłem więc na niego. Jak zawsze – zrelacjonował.
– Trener zawsze mówi, że niewykorzystane szanse się mszczą i trzeba kończyć, gdy tylko się trafi okazja. Czułem, że tak będzie – podkreślił.
Mistrz Świata WBC bridger: Nikt nie wierzył oprócz niego
Kariera Łukasza Różańskiego nie trwa zbyt długo, bo pierwszą zawodową walkę stoczył w 2015 roku. W przeszłości nikt na niego nie stawiał, ale ten udowodnił, że ciężką pracą można osiągnąć wielkie rzeczy. – Szczerze? Nikt nie wierzył oprócz Rafała Kalisza, który mnie namówił do powrotu do boksu. No i ja wierzyłem, że robię to, aby coś osiągnąć – zdradził.
Po zdobyciu pasa mistrza świata WBC kat. bridger Różański oddał go przyjacielowi. – Powiedziałem, że jak wygram, to on zasługuje na niego. W marcu 2013 r. znowu zacząłem trenować i to był jego pomysł – zrelacjonował.
– Zrealizowaliśmy cel, bo tym od początku był udział w walce o mistrzostwo świata. Nie zastanawialiśmy się nad wynikiem, po prostu chcieliśmy w tym uczestniczyć. Wszystko wyszło i jeszcze do tego jest wygrana – podkreślił.
Łukasz Różański: Powtarzałem sobie, że wygram i kończę
Różański dopytywany, czy odczuwał presję odparł, że na tydzień lub dwa przed walką. – W tygodniu walki było bardzo nerwowo, ale starałem się to od siebie odpychać i podchodzić jak do zwykłej, kolejnej walki, którą muszę wygrać – przyznał.
Pięściarz zdradził, że przed każdą walką miał takie podejście, że musi ją wygrać, by zmienić swoje życie. – Powtarzałem sobie kilka razy, że wygram ten pojedynek i kończę. Dojdzie do walki o pas, zdobędę go i idę na emeryturę – zdradził.
Czytaj też:
Tomasz Adamek wraca na ring. „Jestem im to winny”Czytaj też:
Rosjanie chcą pozbawić Polskę kwalifikacji olimpijskich. Piszą do MKOl