Iga Świątek miała ten przywilej, że w turnieju WTA w Toronto została rozstawiona i dzięki temu rozpoczęła rozgrywki od drugiej rundy. W niej Raszynianka zmierzyła się z Ajlą Tomljanović i nie zawiodła. W pierwszym secie przeciwniczka Polki wygrała zaledwie jednego gema, w drugim zaś było 2:6 na korzyść Biało-Czerwonej. Dzięki temu to ona awansowała do dalszego etapu turnieju, gdzie natrafiła na Beatriz Haddad Maię. Brazylijka jest w dobrej formie, o czym świadczy fakt, że zajmuje obecnie 24. miejsce w rankingu WTA – najwyższe w jej karierze.
Beatriz Haddad Maia lepsza w pierwszym secie
W związku z tym nie mógł dziwić fakt, iż już na początku spotkania Świątek miewała problemy i bardzo długo trwało rozstrzygnięcie między innymi trzeciego gema. Inna sprawa, że miała ona wówczas sporo pecha, bo traciła poszczególne punkty poprzez poślizgnięcie się czy niespodziewanie utracenie równowagi.
Niestety później Raszynianka popełniała sporo błędów: jedną z partii przegrała po podwójnym błędzie serwisowym, inną po kilku niedokładnych zagraniach z rzędu. Polka próbowała jeszcze dogonić wynik, lecz to Baddaz Maia zwyciężyła w pierwszym secie 6:4.
WTA 1000 w Toronto. Iga Świątek walczyła z Beatriz Haddad Maią
Na początku drugiej części spotkania Świątek pokazała charakter. Udowodniła go już w pierwszym gemie, który trwał wyjątkowo długo, bo aż 20 minut. Ani Biało-Czerwona, ani Brazylijka nie była w stanie uzyskać dwóch „oczek” przewagi, aczkolwiek w końcu ta sztuka udała się naszej reprezentantce. Haddad Maia co prawda wygrała następnego gema do zera, lecz później znów prowadzenie zdobyła Polka.
O każdy triumf w poszczególnych gemach musiała walczyć do ostatniej kropli potu, bo jej przeciwniczka spisywała się świetnie i broniła nawet najtrudniejsze piłki. Większość tych wygranych przez raszyniankę rozstrzygała gra na przewagi. W komfortowej sytuacji znalazła się dopiero po szóstym gemie, który Brazylijka przegrała po posłaniu piłki w aut. Przewagi już nie oddała i doprowadziła do remisu, triumfując w drugim secie 6:3.
Iga Świątek przegrała po arcydługim meczu z Beatriz Haddad Maią
W trzeciej partii obraz meczu praktycznie w ogóle się nie zmienił. Z jednej strony widać było gołym okiem, że i Świątek, i Haddad Maią są już piekielnie zmęczone, lecz kiedy przychodziło do bitew o kolejne punkty, obie zagryzały zęby i walczyły dalej. Najpierw to Biało-Czerwona przełamała oponentkę, ale znów nie była w stanie pójść za ciosem. Canarinha wykorzystała break point, a następnie wyszła na prowadzenie 2:1 za sprawą asa serwisowego. Po czterech setach zrobiło się jednak 2:2, gdy Maia wyrzuciła piłkę w aut.
Brazylijce szło lepiej także w późniejszych, kluczowych fragmentach potyczki. Była bardzo skuteczna przy siatce, a dzięki niecelności zagrań Świątek uzyskała dwa gemy przewagi. Wtedy, dość niespodziewanie, Polka znów doszła do głosu. Najpierw odwróciła losy siódmego gema, by za chwilę doprowadzić do remisu 4:4. Maia nie odebrała wtedy mocnej zagrywki i nie trafiła returnem w boisko.
Przeciwniczka Biało-Czerwonej genialnie spisała się natomiast w 11. części ostatniego seta, wygrywając go po trzech asach serwisowych. Zwyciężyła też w ostatnim gemie i wyeliminowała Igę Świątek z turnieju w Toronto.
Czytaj też:
„Z jednej strony jestem smutna”. Zaskakujące słowa Igi Świątek po porażce Sereny Williams