Czegoś takiego jeszcze nie było, by w turnieju rangi 1000 pod banderą WTA zmierzyły się ze sobą dwie zawodniczki z Polski, zajmujące tak wysokie lokaty. Iga Świątek i Magda Linette trafiły jednak na siebie w drabince rozgrywek China Open, co było nie lada gratką dla kibiców z naszego kraju.
Iga Świątek zdominowała Magdę Linette
Tradycyjnie za faworytkę uchodziła raszynianka, która po nieudanym starcie w Tokio zameldowała się w Pekinie dużo mocniejsza. Widzieliśmy to już w dwóch poprzednich spotkaniach, gdy pokonywała Sarę Sorribes Tormo i Warwarę Graczową. Poznanianka z kolei najpierw wyeliminowała Wiktorię Azarenkę, a potem skorzystała na kreczu Jennifer Brady. Przewidywania co do przebiegu spotkania na korcie jednak się potwierdziły. Już na początku pierwszego seta Iga Świątek wyszła na dwugemowe prowadzenie i nie oddawała inicjatywy.
Druga rakieta rankingu WTA była lepsza od swojej starszej przeciwniczki niemalże w każdym elemencie gry. Agresywnie atakowała, zmieniała kierunki i wyrzucała rywalkę na skraje kortu, dobrze działał jej bekhend… Nic dziwnego, że szybko zrobiło się 5:0. Dopiero wtedy Magda Linette się obudziła, wygrywając jeden z gemów do zera i kończąc go asem. To był jednak tylko jednorazowy wyskok, bo za chwilę Iga Świątek wygrała 6:1 i zamknęła pierwszy set.
Mimo że poznanianka kilka razy zdołała wdać się w dłuższą wymianę i zmusić młodszą rywalkę do większego wysiłku, to w większości przypadków i tak górą była 22-latka. Jej dobra passa trwała również w drugiej partii, w której to po kilkunastu minutach mieliśmy wynik 2:0 dla raszynianki. Poznanianka nie była w stanie „dojść do głosu” w tym meczu. Ciągle spychana do defensywy w końcu kapitulowała. Intensywność i dokładność podań Igi Świątek przerastała Magdę Linette. Dlatego drugi set zakończył się zwycięstwem wiceliderki rankingu WTA 6:1, a cały mecz 2:0.
Czytaj też:
Polka ostro podsumowała Arynę Sabalenkę. Wskazała jej największy problemCzytaj też:
Na tym polega przewaga Coco Gauff nad Aryną Sabalenką. Ekspertka tłumaczy