Adam Frączczak rozegrał już 241 spotkań w barwach Pogoni Szczecin. Dla swojej drużyny zdobył 59 bramek i jest popularną postacią wśród kibiców swojego klubu. Dobrze znają go także fani śledzący rozgrywki Ekstraklasy, ponieważ „Portowcy” występują w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kariera 31-latka ostatnio jednak zwolniła. Wszystko za sprawą diagnozy, którą usłyszał pod koniec poprzedniego sezonu.
„Jedno z moich pierwszych pytań: czy to koniec kariery?”
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Frączczak przyznał, że już podczas badań okresowych jego wyniki okazały się niepokojące. Początkowo je zbagatelizował, ponieważ ogólnie czuł się dobrze. Badania powtórzono po urlopie i skierowano piłkarza do szpitala. Tam okazało się, że cierpi na guza przysadki mózgowej. – Miałem dwa tygodnie do specjalistycznej konsultacji w Warszawie, a w głowie milion pytań. Męczyłem naszego doktora. Jedno z moich pierwszych pytań: czy to koniec kariery? Przed konsultacją nie chciał brać na swoje barki jasnej deklaracji, więc pojawiły się głupie myśli łącznie z taką, że jak w Warszawie zabronią mi się ruszać, to ja nic z tym nie robię. Niech guz rośnie do momentu, aż będzie znacznie gorzej – powiedział.
Piłkarz przyznał, że gdyby po operacji nie mógł prowadzić aktywnego trybu życia, to byłby dla niego „dramat”. – Uwielbiam się spocić, biegać, pójść na siłownię, rywalizować. Boję się, że dostanę leki, np. hormonalne, które spowodują, że nie będę w stanie kontrolować wagi ciała – powiedział Frączczak. – Różne myśli chodzą po głowie łącznie z tym, że zostanę unieruchomiony i zdziadzieję w domu – dodał.
Zawodnik już 30 listopada przejdzie operację usunięcia guza. – Chorobę traktuję jak kontuzję z takim plusem, że na razie mogę w miarę normalnie trenować. Podzieliłem ją sobie na etapy. Do zabiegu chcę dać z siebie jak najwięcej. Czas po nim będzie dla mnie najgorszy. Na pewno będę musiał odpocząć. Ile? Zależy od tego, jak wszystko się ułoży – stwierdził 31-latek. I dodał, że na boiska Ekstraklasy chciałby wrócić już wiosną.
Czytaj też:
Doda oburzona różnicą w zarobkach piłkarzy i siatkarzy. „Nie wygrali nic!”