„No i mnie dorwało. Zrobiłem w weekend test i zdiagnozowano u mnie wirusa” – napisał Andrzej Bargiel na Facebooku. „Mam szczęście, bo czuję się dobrze, wiec oprócz tego, że muszę siedzieć w domu i z oczywistych powodów zwolnić, nic mi nie jest” – dodał. Narciarz zaznaczył, że czas samoizolacji spędzi na nadrobieniu zaległych spraw. Zaapelował także do internautów o to, by „dbać o siebie nawzajem”. „Zniesione restrykcje nie oznaczają końca pandemii. Bądźmy rozsądni, nośmy maseczki, myjmy często ręce i zachowujmy dystans społeczny. Naprawdę każdy z nas może się zarazić. Do zobaczenia niebawem” – podsumował.
Zjazd z K2
Przypomnijmy, w lipcu 2018 Andrzej Bargiel zasłynął jako pierwszy człowiek, który zjechał ze szczyty K2 na nartach. „Tracker pokazuje ok. 5000m I lokalizację u podnóża ściany K2. Mamy to!! Andrzej Bargiel jako pierwszy człowiek na świecie zjeżdża na nartach z wierzchołka K2” – informował na Twitterze śledzący zmagania Andrzeja Bargiela Michał Leksiński. Podczas ekstremalnej próby nie obeszło się bez problemów. Już w trakcie zjazdu Bargiel zmuszony był zrobić przystanek w obozie czwartym, czyli na wysokości około ośmiu tys. metrów. Wszystko przez chmury, które ograniczyły widoczność do zaledwie kilku metrów. Po około godzinie narciarz z Zakopanego na szczęście mógł jechać dalej. Około godziny czternastej Bargiel spotkał się w obozie trzecim z Januszem Gołębiem, który na wysokości siedmiu tysięcy metrów zmuszony był przerwać wspinaczkę na szczyt. Zjazd ze szczytu K2 trwał kilka godzin. Andrzej Bargiel długą drogę w dół rozpoczął około 8:25, a skończył około kwadransa przed 16.
Czytaj też:
Koronawirus na popularnej wśród polskich turystów wyspie. Nasz rodak pierwszym zakażonym