Czesław Michniewicz wykonał wymagany przez PZPN plan minimum i razem z reprezentacją Polski awansował do 1/8 finału mistrzostw świata. Styl prezentowany przez Biało-Czerwonych pozostawiał jednak wiele do życzenia, a tzw. afera premiowa dodatkowo nadwątliła wizerunek szkoleniowca, z kolei media donosiły o rzekomym konflikcie selekcjonera z Cezarym Kuleszą. To sprawia, że przyszłość trenera staje pod znakiem zapytania i wciąż nie wiadomo, czy federacja przedłuży z nim obowiązujący do końca grudnia kontrakt.
Kto może zastąpić Czesława Michniewicza?
Jak przekazał Robert Błoński z Przeglądu Sportowego Onet, jeśli do niedzieli 11 grudnia Kulesza nie podejmie decyzji, kwestią otwartą pozostanie, kto będzie prowadził reprezentację Polski w kolejnych miesiącach, bo „negocjacje zaczną się od początku, a kandydatów przybędzie”.
Co ciekawe, prezes PZPN ma mieć już faworyta do zastąpienia Michniewicza. „Kulesza nie przestał myśleć i marzyć o zatrudnieniu Andrija Szewczenki. Oczywiście dogadanie się z Michniewiczem byłoby najłatwiejsze i najwygodniejsze – selekcjoner jest zainteresowany dalszą pracą, ale już prezes tak zdecydowany nie jest” – przekazał Błoński.
Wzmianka o Szewczence nie jest przypadkowa, bo byłego piłkarza Chelsea i Milanu już na początku roku przymierzano do reprezentacji Polski. Ukrainiec był wymieniany w gronie kandydatów do zastąpienia Paulo Sousy, ale wyścig o stanowisko selekcjonera Biało-Czerwonych ostatecznie wygrał Michniewicz.
Czesław Michniewicz: Ja nie wywieram presji
Sam Michniewicz niejako zdementował doniesienia Błońskiego i na antenie Radia Zet zaznaczył, że w jego kontrakcie nie ma zapisu, zgodnie z którym PZPN do siedmiu dni po ostatnim meczu reprezentacji musi podjąć decyzję co do przyszłości selekcjonera. – Do 31 grudnia jestem pracownikiem PZPN, a co będzie dalej – zdecyduje prezes. Przeanalizujemy wszystko, ja nie wywieram presji – zaznaczył.
Czytaj też:
Agent Kamila Grosickiego nie przebierał w słowach. ,,Został skrzywdzony"Czytaj też:
Były reprezentant ostro o grze Polaków na mundialu. Padły mocne słowa