Z tegorocznej edycji Halowych Mistrzostw Europy reprezentacja Polski wywieźli aż siedem medali. Krążki zdobyli m.in. Adrianna Sułek, Ewa Swoboda, Sofia Ennaoui, czy Anna Kiełbasińska, która wywalczyła brąz indywidualnie i w sztafecie na dystansie 4x400 metrów.
HME: Polacy mogli wrócić z Turcji z mniejszym dorobkiem bramkowym
Niewiele brakowało, a część z tych sukcesów by nie było na koncie naszych lekkoatletów. W wywiadzie dla Interii Filip Moterski, szef polskich sędziów lekkoatletycznych, który podczas halowych mistrzostw Europy w Stambule był członkiem polskiej reprezentacji odpowiadającym za składanie protestów zdradził więcej na ten temat.
Team leader naszej reprezentacji zdradził, że w Stambule doszło do sytuacji, które mogły mieć bezpośrednie przełożenie na los naszych sportowców i ich medali. – W zasadzie można powiedzieć, że oprócz biegów płaskich kobiet na 60 m, praktycznie każdy inny bieg był lub mógł być przedmiotem protestu ze strony którejś federacji – stwierdził.
Halowe Mistrzostwa Europy: Sztafeta 4x400 mogła stracić medal
Członek sztabu reprezentacji Polski poinformował, że w biegu sztafety kobiet na dystansie 4x400 metrów „było wszystko”. – Szczerze mówiąc spodziewałem się, że protestować mogą Czeszki, natomiast okazało się, że protest po finale złożyła ekipa – dodał.
– Próbowali dowieść, że biegnąca na pierwszej zmianie Anna Kiełbasińska po pierwszym kółku, przy wejściu w trzeci wiraż, zablokowała Irlandkę. W trakcie procedury dowiedziałem się, że protest przez arbitra wideo został odrzucony, ale Irlandczycy na tym nie poprzestali. Złożyli apelację do komisji odwoławczej – kontynuował.
Filip Moterski przyznał, że czuwał nad rozwojem tej sytuacji, ale – jak podkreślił – wiedział, iż prawdopodobieństwo wykluczenia polskiej sztafety jest na tyle niewielkie, że można nabrać nieco spokoju.
Czytaj też:
Piotr Lisek zwrócił się do hejterów po zdobyciu srebrnego medalu. „Nie warto mnie skreślać”Czytaj też:
Polski lekkoatleta zdobył srebro, ale nie miał powodów do radości. Wcześniej wydarzył się dramat