Już przed meczem było wiadomo, że oprawa pojedynku będzie wyjątkowa. W katowickim Spodku pojawił się komplet ponad 11 tysięcy fanów siatkówki. Dodatkowo zmierzyły się najlepsze drużyny ostatnich kilku lat w Polsce, a w minionym sezonie (2022/23) również w najważniejszych rozgrywkach klubowych, czyli Lidze Mistrzów.
Najmocniejsze armaty w grze o AL-KO Superpuchar Polski siatkarzy
Po uroczystym otwarciu i występie orkiestry górniczej, a jakże w końcu Katowice, oba zespoły ruszyły do walki.
Szybko okazało się, że na trzeci z rzędu Superpuchar Polski mają ogromną ochotę siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Mistrzowie kraju rozpoczęli od dwóch efektownych akcji Norberta Hubera, eks-zaksiaka, najpierw w ofensywie, a następnie w bloku na Bartoszu Bednorzu (2:0).
Ani się obejrzeliśmy, a było już 5:0 dla Jastrzębian i o czas musiał poprosić trener Tuomas Sammelvuo. Fin nie wybudził jednak ZAKSY z letargu. Jastrzębie odjechało na 9:5, 11:6 czy 18:11. Trzeba przyznać, że klub ze Śląska w stolicy województwa prezentował się świetnie. Tomasz Fornal i spółka mocno docisnęli rywala zagrywką i to był klucz do tego, żeby ZAKSA mogła tylko przełknąć gorzką pigułkę. Na tablicy wyników było już nawet 16:7 na korzyść mistrzów, ale ostatecznie triumfatorzy zdołali zbliżyć się na dystans pięciu punktów. Czyli jak zaczęło się od 5:0, tak skończyło się na 25:20.
Warto dodać, że na boisku od początku można było oglądać galowe składy obu drużyn. Po stronie ZAKSY powrócił m.in. Marcin Janusz, rozgrywający, który miał w ostatnich tygodniach problemy z kontuzją pleców. Za to w przypadku Jastrzębskiego Węgla nie zabrakło na środku siatki Jurija Gladyra. To, co najlepsze, obaj trenerzy dali na boisko w katowickim Spodku. Choć początkowo skutecznie grała tylko jedna drużyna.
Nieoczekiwany bohater Jastrzębskiego Węgla
Dużo równiej pod względem przebiegu spotkania zrobiło się w drugiej partii. Na zagrywce nadal brylował Fornal, dokładając kolejne asy do swojego dorobku. ZAKSA poprawiła jednak grę, choć falowała, a najbardziej było to widoczne w skuteczności ataków Bednorza. Pochodzący z Zabrza siatkarz przy nieco „schowanych” Aleksandrze Śliwce czy Łukaszu Kaczmarku, musiał radzić sobie z solidnym blokiem po drugiej stronie.
ZAKSA dojechała do wyniku 22:20, kiedy skutecznie został zablokowany Rafał Szymura. Chwilę później było jednak już 22:22, a długa wymianę świetnie skończył Ryan Sclater. Kanadyjczyk został zresztą bohaterem kluczowych momentów w secie. ZAKSA broniła dzielnie piłek setowych, Bednorz raz był blokowany (23:24) przez Hubera, za moment kończył na potrójnym bloku (24:24). Ostatecznie jednak „Benji” wyszedł na minus, bo przy piłce setowej dla rywala, został ustrzelony zagrywką właśnie przez Sclatera. Raczej mało kto się spodziewał takiego bohatera, w kluczowym momencie.
Mistrzowie Polski wypuścili trzysetowe zwycięstwo
Wysokie tempo, jakie Jastrzębianie narzucili na początku spotkania, długo utrzymywali w partii numer trzy. Kibice zgromadzeni w Spodku zobaczyli ponownie moc na zagrywce i konsekwentną skuteczność w ofensywie po stronie mistrzów Polski. Siatkarze ZAKSY byli chwilami wyraźnie zrezygnowani, widząc, jak działa pierwsza akcja po stronie Jastrzębskiego Węgla.
Pomysłu szukał Sammelvuo, zaczynając mocno mieszać w wyjściowym składzie, także ze względu na korekty wymuszone zdrowiem. Przyniosło to efekt, bo wicemistrzowie Polski zbliżyli się do rywali na 18:19 ze swojej perspektywy, mając na boisku m.in. Przemysława Stępnia, drugiego rozgrywającego. Seria punktów trafiła się przy zagrywce Davida Smitha. Ostatecznie mistrzowie kraju uciekli z trudnego ustawienia po ataku o blok Szymury. Chwilę później asa dołożył, jakżeby inaczej, Fornal (20:18). Cóż jednak z tego, skoro ZAKSA wyszła jednak ponownie z tarapatów, na prowadzenie 22:21. A przypomnijmy, że było już w tej partii 19:13 dla jastrzębian. Co więcej, ZAKSA miała piłki setowe (24:23 czy 25:24). Jastrzębianie wybronili się jednak, mając nawet piłkę meczową (26:25).
Ostatecznie ZAKSA odkręciła wynik, a sporą rolę w tym miał Daniel Chitigoi. Rumun z rocznika 2005 bez kompleksów dołożył kilka istotnych zagrywek, a dodatkowo zagrał na tyle solidnie w ofensywie, że pozostał na boisku na seta numer cztery. Bo do tego doszło, w co śląski zespół nie do końca mógł uwierzyć. Zupełnie inaczej niż ZAKSA, nakręcona powrotem niemal zza światów. Partia zakończyła się na 31:29 dla wicemistrzów Polski.
Drugie życie Grupy Azoty ZAKSY w Spodku
Jak nieprzewidywalna jest siatkówka, można się było się przekonać również w czwartym secie. Mistrzowie nadal będący myślami w końcówce poprzedniej odsłony nagle pojawili się w roli goniącego rywala. ZAKSA z pozostawionymi na boisku Stępniem i Chitigoiem w roli atakującego (za Kaczmarka), nakręcała swoją grę. Cenną zmianę dał również pozostawiony po trzecim secie środkowy Andreas Takvam, tworzący duet ze Smithem.
ZAKSA wyszarpując sobie drugie życie w Spodku, utrzymywała kilka punktów przewagi nad rywalami. Przy środkowych warto również odnotować, że z boiska zszedł Huber, zmieniony przez Moustaphę M’Baye. Zadecydowały kwestie zdrowotne. Podobnie można było odbierać brak Janusza, który z pozycji leżącej obserwował poczynania kolegów. A ci wygrali, stosunkowo pewnie 25:19.
Wojna nerwów w tie-breaku
Piąta partia rozpoczęła się 2,5 godziny po rozpoczęciu meczu. Zaczął ją od asa serwisowego Śliwka. Na zmianę stron mistrzowie Polski schodzili jednak z minimalnym buforem bezpieczeństwa (8:7). Ważną akcję na dwupunktowe prowadzenie skończył Bednorz (11:9). Do tego blok dołożył Takvam (12:10). ZAKSA dołożyła jeszcze jedną, skuteczną akcję blokującego (13:11) i rywale stanęli pod ścianą. Kapitalnie radził sobie Bednorz, w pojedynkę rozstrzygając losy AL-KO Superpucharu, świetnymi atakami. Trudno zatem dyskutować nad wyborem MVP pojedynku. Tym wyróżnieniem został doceniony właśnie Bednorz.
ZAKSA po raz trzeci sięgnęła po Superpuchar Polski. Rekordowy dorobek czterech triumfów ma na swoim koncie Skra Bełchatów. W przypadku Jastrzębskiego Węgla licznik zatrzymał się na dwóch sukcesach. Aktualni mistrzowie Polski przegrali po raz pierwszy w historii swoich występów w grze o to trofeum.
Czytaj też:
Polski siatkarz zaskoczony decyzją Nikoli Grbicia. Nie tak to sobie wyobrażałCzytaj też:
Piękne obrazki w katowickim Spodku. Kibice siatkówki kolejny raz dali przykład