- Pierwszą połowę zagraliśmy - mówiąc delikatnie - nie tak jak powinniśmy. Nie wiem co było tego przyczyną, mam nadzieję, że to szybko przeanalizujemy, znajdziemy przyczynę i ją wyeliminujemy - powiedział kolos z Orlenu Wisły Płock (wzrost 208 cm, waga ok. 115 kg). Według 20-letniego szczypiornisty, pomimo niezwykle niekorzystnego wyniku po pierwszej połowie 9:20, po przerwie wszedł na boisko wraz z kolegami z przeświadczeniem, że tą ogromną stratę można będzie odrobić.
- W drugiej połowie zagraliśmy zupełnie inne spotkanie. W przerwie weszliśmy do szatni, siedliśmy po cichu, trochę ochłonęliśmy. To co powiedział trener powinno zostać między nami, ale nie oszczędzał nas. Po powrocie na boisko wierzyliśmy od samego początku w możliwość zwycięstwa. Najważniejsze, że się nie załamaliśmy. Po kolejnej bramce Bartka Jaszki pojawiła się ta iskierka nadziei, że jest szansa by dojść rywala - wspomniał Syprzak.
Młody kołowy chwali grę wszystkich swoich kolegów, podkreślając nietuzinkową rolę bramkarza. - Wszyscy po przerwie rozegrali świetny mecz. I Jaszka, i Marcin Wichary w bramce, Michał Jurecki po raz wtóry i Adam Wiśniewski. Bramkarz jest takim motorem napędowym, jak on broni, to wszystko zaczyna iść lepiej, co było dzisiaj widać. Super, że się tak skończyło, ten jeden punkt może potem mieć wielkie znaczenie - podsumował.
eb, pap