"Popełniłem fatalny błąd"
Tytułów bronili: Myszka (Miarczyński nie startował w ubiegłorocznych ME) oraz Noceti-Klepacka, która na Maderze została zdyskwalifikowana przez jury w pierwszym, drugim i trzecim wyścigu (kończyła je na czwartym, pierwszym i trzecim miejscu). Jej deska miała inny numer fabryczny niż ten, który zgłoszono przed regatami. - To moja wina. Sam dokonałem zgłoszenia jej sprzętu i ... popełniłem fatalny błąd, wpisując zły numer kadłuba. Sprawa wyszła na jaw, kiedy komisja regatowa wezwała Zofię na kontrolne pomiary. A ona poszła z przekonaniem, że wszystko jest w porządku - przypomniał trener kadry Paweł Kowalski. Zaznaczył, że gdyby nie ta pomyłka, Noceti-Klepacka byłaby na podium.
"Mamy w klasie dwóch doskonałych zawodników"
Dyrektor sportowy Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera podkreślił: "Od kilku lat mamy w tej klasie dwóch znakomitych zawodników. W 2007 roku Miarczyński został mistrzem Europy, Myszka wicemistrzem. Dwa lata temu Piotr był mistrzem świata, a Przemek wicemistrzem. Jednak w regatach olimpijskich może wystąpić tylko jeden żeglarz z danego państwa". W wyniku krajowych kwalifikacji Miarczyński, który trzykrotnie startował w igrzyskach - w Sydney (2000 - ósmy), Atenach (2004 - piąty) i Pekinie (2008 - 16.), wystąpi również w Londynie (na akwenie w Weymouth). Natomiast w gronie kobiet olimpijską nominację wywalczyła Noceti-Klepacka. Dla niej będą to trzecie igrzyska. W 2004 roku była 12., a w 2008 - siódma. W 2007 roku zdobyła tytuł mistrzyni świata, a w 2011 - wicemistrzyni.
"Jestem zaskoczony sukcesem"
Miarczyński przyznał, że oczywiście bardzo się cieszy z trzeciego mistrzostwa Europy w klasie RS:X (poprzednio w 2007 i 2008), ale jest trochę zaskoczony tym sukcesem. - To dopiero początek sezonu, a ja do tych regat specjalnie się nie przygotowywałem. Generalnie warunki wiatrowe były dla mnie sprzyjające, gdyż dominuję przy silnych podmuchach. Jednak uwzględniam w swych treningach także słabsze wiatry, bo takie też mogą być na olimpijskim akwenie - powiedział złoty medalista. Dodał, że za trzy tygodnie są mistrzostwa świata w Kadyksie, gdzie w 2003 roku wygrał regaty tej rangi, wówczas w klasie Mistral.
Pytany o rywalizację z Myszką zaznaczył, że nie ma między nimi zawiści. - Słyszałem i czytałem opinie, że w Londynie powinien startować Piotr, gdyż w ostatnich mistrzostwach świata w grudniu w Australii on zdobył srebrny medal, a ja byłem czwarty. Jednak zgodnie z regulaminem krajowych kwalifikacji, który uwzględniał wyniki innych regat, zająłem pierwsze miejsce, więc nie wszedłem kuchennymi drzwiami. Wyjaśniliśmy sobie wszelkie wątpliwości i nasze stosunki są na tyle dobre, iż nie chcemy by ktokolwiek starał się je zepsuć. Nie ma żadnej zawiści, jest między nami współpraca, a na wodzie - jak przystało na sportowców - ostra rywalizacja - wyjaśnił Miarczyński.
ja, PAP