Finał Ligi Mistrzów... bez mistrzów

Finał Ligi Mistrzów... bez mistrzów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wieczorem na Allianz Arena spotkają się wielcy przegrani rozgrywek ligowych (fot. EPA/MARC MULLER/PAP)
Dla Chelsea i Bayernu sobotni finał piłkarskiej Ligi Mistrzów w Monachium ma być rekompensatą za nieudany ligowy sezon. Londyńczycy zajęli dopiero szóste miejsce, a Bawarczycy przegrali walkę o mistrzostwo Niemiec z Borussią Dortmund.

Po meczu na Allianz Arena jedna z drużyn, które nie poradziły sobie na krajowym podwórku, zapomni o  wcześniejszych niepowodzeniach. Bayern już po raz dziewiąty wystąpi w  finale rywalizacji o Puchar Europy i będzie miał okazję zdobyć trofeum po raz piąty. Z kolei Chelsea w decydującym spotkaniu wystąpi po raz drugi - cztery lata temu w rzutach karnych uległa w Moskwie Manchesterowi United.

W drodze do finału LM Bawarczycy wyeliminowali w rzutach karnych Real Madryt, natomiast "The Blues" okazali się lepsi od Barcelony. Obie ekipy do finału przystąpią w osłabieniu, ale wydaje się, że w trudniejszej sytuacji są londyńczycy. Bayern zagra bez Davida Alaby, Luiza Gustavo i Holgera Badstubera (wszyscy pauzują za żółte kartki). Tymczasem Chelsea musi poradzić sobie bez kapitana Johna Terry'ego (czerwona kartka w półfinale), Branislava Ivanovica, Raula Meirelesa i Ramiresa (wszyscy żółte kartki). Widoczny może być zwłaszcza brak tego ostatniego, bohatera obu meczów z  Barceloną. W pierwszym zaliczył asystę, w drugim zdobył piękną bramkę.

Na finał LM akredytowało się ponad dwa tysiące dziennikarzy, a transmisję przeprowadzi 200 krajów.

PAP, arb