- Najważniejsze, że jestem zdrowy i dobrze przygotowany - dodał.
Dla Dołęgi zbliżająca się olimpiada będzie drugą w karierze. Cztery lata temu w Pekinie był bardzo blisko podium. Zajął czwarte miejsce, choć dźwignął taki sam ciężar (420 kg w dwuboju) co Dmitrij Łapikow. Rosjanin był jednak o 70 gramów lżejszy od Polaka i to on zdobył medal.
- Pamiętam, że na sześć tygodni przed igrzyskami w Pekinie miałem problem z kolanami. Zamiast spokojnie trenować w Spale, co drugi dzień musiałem jeździć do kliniki w Łodzi, bo po każdych mocniejszych zajęciach w stawach zbierał się płyn, a po olimpiadzie od razu poddałem się operacji. Teraz, odpukać, takich problemów nie mam - podkreślił.
Mimo wszystko 30-letni sztangista z Chin przywiózł też pozytywne wspomnienia.
- Z całą pewnością są to wyjątkowe zawody. Mistrzostw świata czy Europy nie ma co do igrzysk porównywać. Wszyscy w jednym miejscu. W wiosce olimpijskiej można poznać wielu wspaniałych sportowców, niesamowita atmosfera - powiedział.
Przygotowania zawodnika Zawiszy Bydgoszcz do najważniejszego startu wkroczyły w decydującą fazę.
- Objętościowo mój trening jest znacznie mniejszy niż w zasadniczym cyklu przygotowań. Teraz zajęcia trwają krócej, ale podnoszę ciężary ważące w okolicach 95 procent tego, co mogę dźwignąć maksymalnie. Wiadomo, że z formą nie można wystrzelić za szybko, bo później ciężko ją utrzymać. Szczytowa dyspozycja powinna przyjść najwcześniej na dwa tygodnie przed zawodami. Jeśli organizm "zgłupieje" i forma wystrzeli miesiąc przed imprezą, to niestety nie ma szans na udany start - zaznaczył.
Dołęga jest optymistą i uważa, że nie będzie jedynym polskim ciężarowcem, który stanie na podium zbliżających się igrzysk.
- Adrian Zieliński jest bardzo dobrze przygotowany, ale czeka go ciężka walka. W jego kategorii wagowej jest wielu świetnych zawodników. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że wrócimy z Londynu z więcej niż jednym medalem - zdradził.
Dołęga na olimpijskim pomoście stanie 6 sierpnia, Zieliński trzy dni wcześniej.mp, pap