"Anitę Włodarczyk stać było na zdobycie rekordu świata"

"Anitę Włodarczyk stać było na zdobycie rekordu świata"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anita Włodarczyk (fot. PAP/Adam Ciereszko)
Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) wynikiem 77,60 m zdobyła srebrny medal olimpijski w rzucie młotem. - Anita odżyła, potrzebowała na to trzech lat i wreszcie znów zaistniała na wielkich zawodach - powiedział prezes PZLA Jerzy Skucha.

- Ogromny sukces, bardzo dobry wynik, choć Anitę stać dziś było na rzucanie w okolicach rekordu świata. Przez chwilę jednak serca trochę drżały, bo zajmowała miejsce poza strefą medalową. Musieliśmy czekać, czy coś w niej zaszaleje; zaszalało i dobrze - podkreślił.

Zmagania miały niezwykłą dramaturgię. Po trzech seriach urodzona w Rawiczu zawodniczka zajmowała czwarte miejsce. W następnej kolejce oddała bardzo daleki rzut, w okolicach 79 m. Młot nie zmieścił się jednak w wyznaczonej liniami płaszczyźnie i sędziowie musieli uznać próbę za spaloną. Polka nie załamała się. W piątym podejściu osiągnęła odległość 77,10 m, a w ostatnim 77,60 co ostatecznie zapewniło jej srebrny medal.

- Poza mistrzostwami świata w Berlinie (2009) kiedy ustanowiła rekord świata, to był zdecydowanie najlepszy jej konkurs w karierze. Anita odżyła, potrzebowała na to trzech lat i wreszcie znów zaistniała na wielkich zawodach; tym razem jako srebrna medalistka igrzysk - zaznaczył prezes PZLA.

Emocje na stadionie nie skończyły się z ostatnim rzutem. Początkowo brązowy medal przypadł Chince Wenxiu Zhang. Jednak rekordzistka świata Betty Heidler złożyła protest, który został uznany. W piątej próbie rzuciła bowiem znacznie powyżej 76 metrów, ale na tablicy wyników pojawił się rezultat 72 i paru centymetrów. Niemka od razu podbiegła do stolika sędziów. Po jej interwencji uznano podejście za spalone.

Zawodniczka jednak nie rezygnowała. Już po zakończeniu konkursu, gdy Chinka robiła rundę honorową, ogłoszono, że brąz zostaje przyznany Niemce. Nagle jej wynik z piątej próby zmienił się na 77,13. - Jesteśmy przyzwyczajeni, że sędziowie potrafią coś takiego zrobić, ale popełnić taki błąd na igrzyskach to coś niesłychanego. Na olimpiadzie z czymś takim spotykam się po raz pierwszy - powiedział Skucha. W finałowym konkursie wystąpiła jeszcze jedna polska zawodniczka. Joanna Fiodorow (OŚ AZS Poznań) wynikiem 72,37 uplasowała się na dziesiątym miejscu.

ja, PAP