A byłoby to trafienie wyrównujące, gdyż od 24. minuty Jagiellonia prowadziła. Podopieczni trenera Tomasza Hajty po rzucie rożnym wykonywanym przez gospodarzy wyprowadzili podręcznikową kontrę i po akcji Niki Dżalamidzego z Rafałem Grzybem wracający na boisko po dwumeczowej dyskwalifikacji Tomasz Frankowski z olimpijskim spokojem umieścił piłkę w siatce. To jego 163. bramka w ekstraklasie.
Gol "Franka" rozpoczął serię groźnych akcji przyjezdnych, ale ani Dżalamidze, ani Paweł Tarnowski nie pokonali już Mariusza Pawełka. Z kolei bomba z wolnego Łukasza Tymińskiego przeleciała minimalnie obok bramki Polonii.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli z większym animuszem i kilka razy groźne zaatakowali. Albo jednak ich akcjom brakowało wykończenia, jak w 61. minucie, kiedy z pola karnego fatalnie spudłował Paweł Wszołek, albo przerywał je najlepszy na boisku Michał Pazdan.
Na ostatnie 20 minut szkoleniowcy Jagiellonii zdecydowali się wpuścić na boisko Euzebiusza Smolarka, który jedyne dotąd mecze w polskiej lidze zanotował w barwach... Polonii. Zastąpił zmęczonego Frankowskiego, którego stołeczna publiczność pożegnała brawami, doceniając - nie tylko sportową - klasę.
Grający chaotycznie, ale z wielkim poświęceniem, gospodarze dopięli swego w 79. minucie. Efektownym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Tomasz Brzyski i doprowadził do remisu, na który ekipa Czarnych Koszul zasłużyła za postawę w drugiej części gry. Jagiellonia podtrzymała miano niepokonanej w tym sezonie, ale zanotowała trzeci remis z rzędu i w tabeli jest za Polonią.eb, pap