NBA: Cavaliers pokonali Mavericks. Pacers i Spurs kontynuują serie zwycięstw

NBA: Cavaliers pokonali Mavericks. Pacers i Spurs kontynuują serie zwycięstw

Dodano:   /  Zmieniono: 
LeBron James (ZUMA/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Kibice NBA tej nocy najbardziej wyczekiwali dwóch spotkań: Cleveland Cavliers – Dallas Mavericks oraz Toronto Raptors – San Antonio Spurs. Knicks i Detroit kontynuują swoje niechlubne serie, a Indiana nie poddaje się w walce o play-offy.
Cavs roznieśli w pył Dallas Mavericks. Inaczej nie można nazwać 33-punktowego zwycięstwa w hali rywala. Świetnie dysponowana była pierwsza piątka Kawalerzystów: Kyrie Irving zdobył 22 punkty, J.R. Smith 21, LeBron James 27 przy 71 proc. skuteczności, Kelvin Love 21 (zebrał też 14 piłek), a Timofey Mozgov 17. Cavs byli też dobrze dysponowani z dystansu trafiając 15 z 32 prób. LeBron James dzięki swoim 8 asystom stał się najlepszym rozgrywającym w historii drużyny z Cleveland, wyprzedzając Marka Price’a. Cleveland źle zaczęli to spotkanie, ponieważ pierwszą kwartę przegrali sześcioma punktami, jednak w kolejnych weszli w swój rytm i systematycznie uciekali gospodarzom.

Drugim spotkaniem tej nocy było starcie w San Antonio. Spurs wygrali 5 ostatnich spotkań, a Raptors zwyciężyli zaledwie w jednym z ostatnich dziesięciu. Gospodarze już po pierwszej połowie meczu prowadzili dwudziestoma punktami i był to dystans wystarczający do wygrania tego spotkania i kontrolowania przebiegu drugiej części gry. Goście próbowali jeszcze walczyć i zniwelowali straty o połowę, jednak na więcej nie wystarczyło im czasu. Dzięki wygranej 117-107 Spurs wskoczyli na 6. miejsce w Konferencji Zachodniej kosztem Dallas Mavericks. Do wielkiej formy powoli wraca Tony Parker, który zanotował w tym spotkaniu 23 punkty i rozdał 9 asyst.

Trwa czarna seria Brooklyn Nets w spotkaniach rozgrywanych we własnej hali. Nets przegrali cztery ostatnie spotkania, a wygrali zaledwie dwa z ostatnich dwunastu, więc New Orelans Pelicans jechali na Brooklyn z zamiarem przedłużenia tej serii. Pelikany bez większych problemów wygrały to spotkanie111-91. Kluczowe w tym zwycięstwie były druga i trzecia kwarta, w której pozwolili gospodarzom na zdobycie jedynie 34 punktów. Mocną bronią w arsenale Pelicans były rzuty za 3 punkty. W tym meczu rzucali ze skutecznością ponad 57 proc., do czego przyczynili się Quincy Pondexter (17 pkt. 5-6 za 3), Eric Gordon (16 pkt., 3-6) i Norris Cole (16 pkt., 4-6).

Indiana Pacers odnieśli swoje szóste kolejne zwycięstwo i wskoczyli dzięki niemu na siódme miejsce na Wschodzie. Tym razem pokonali na własnym parkiecie Orlando Magic 118-86. Dobrze spisała się defensywa Indiany, która pozwoliła gościom na trafienie jedynie 37 proc. swoich rzutów. Kluczowym dla losów meczu był run 18-0 w wykonaniu Indiany na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Liderem drużyny Franka Vogela był rezerwowy Rodney Stuckey, który rzucił 34 punkty (69 proc. skuteczności), zebrał 6 piłek i 7 razy asystował.

Swoją serię kontynuują także gracze Detroit Pistons, jednak zdecydowanie woleliby, żeby ta seria w końcu dobiegła końca. Przegrali bowiem swoje siódme kolejne spotkanie i wizja awansu do Play-Off oddala się od nich coraz bardziej. Tym razem przegrali 85-93 z Los Angeles Lakers, dla których było to dopiero 17. zwycięstwo w sezonie. Lakers zagrali bardzo zespołowo: aż 7 zawodników skończyło spotkanie z dwucyfrową liczbą punktów i nawet dobre występy Drummonda (14 pkt., 21 zb.) i Monroe (24 pkt.) nie pomogły Pistons.

Knicks przegrali swoje 51. spotkanie w sezonie w starciu z Utah Jazz. Wynik tego spotkania można było przewidzieć już przed jego rozpoczęciem. Knicks przez cały sezon grają fatalnie i czyszczą budżet przed kolejnymi rozgrywkami, a Jazz po przerwie na Weekend Gwiazd mają bilans 8-2, łącznie z wygraną na Nowojorczykami. O to zwycięstwo nie było jednak łatwo, ponieważ gospodarze postawili się gościom i wynik przez większość meczu oscylował wokół remisu. Do ostatecznego zwycięstwa 87-82 gości poprowadził Derrick Favors, który rzucił 29 punktów i zebrał 12 piłek.

PG/Wprost.pl