Noc ze środy na czwartek w NBA stała ona pod znakiem wielkich występów indywidualnych DeMarcusa Cousinsa, Jamesa Hardena, Chrisa Paula, Russella Westbrooka i Marcina Gortata, którego wysoka forma pomogła Wizards w odniesieniu wygranej.
Mecz w Houston, w którym Rockets podejmowali Sacramento Kings wydawał się rozstrzygnięty już po trzech kwartach, jednak w ostatniej części gry za odrabianie strat wzięli się Kings, którzy wygrali tą część gry 7 oczkami. To jednak było za mało na Jamesa Hardena, który tej nocy rzucił career-high 51 punktów i niemal w pojedynkę dał Rakietom wygraną 115-111. DeMarcus Cousins zanotował w tym spotkaniu drugie triple-double w karierze (24 pkt., 21 zb., 10 as.) oraz wyrównał swój rekord w blokach, których zanotował 6.
Spotkanie Oklahoma City Thunder i Dallas Mavericks bardziej przypominało mecz podwórkowy, w którym mało kto zwraca uwagę na obronę, niż spotkanie drużyn, które wciąż walczą o Play-Offy. Zawodnicy obu drużyn rzucili aż 266 punktów! Ostatecznie ze zwycięstwem 135-131 z tej strzelaniny wyszli Dallas Mavericks, pomimo świetnych występów Russella Westbrooka (10. triple-double w sezonie: 31 pkt., 11 zb., 11 as.), Enesa Kantera (30 pkt., 16 zb.) i Anthony'ego Morrowa (32 pkt., 69 proc. skuteczności). Dallas byli zespołem, zanotowali w sumie 35 asyst, a 7 graczy kończyło mecz z dwucyfrową liczbą punktów.
Również na ofensywę postawili zawodnicy LA Clippers i Portland Trail Blazers. Spotkanie dzięki fantastycznemu pościgowi w czwartej kwarcie (41-30) wygrali LA Clippers 126-122. Wielki w tej wygranej był Chris Paul, który rzucił 41 punktów, zanotował 17 asyst i dołożył do tego 4 przechwyty. Z jego podań najczęściej korzystali Blake Griffin (24 pkt.) i JJ Redick (25 pkt.).
Washington Wizards już po trzech kwartach prowadzili z Philadelphia 76ers 31 oczkami i nawet odpuszczenie czwartej kwarty (13-31) nie wpłynęło na losy meczu. Wizards rzucali tej nocy ze skutecznością ponad 57 proc., w czym prym wiódł Marcin Gortat, który trafił 10 z 11 rzutów i skończył mecz z double-double (23 pkt., 14 zb.).
New Orleans Pelicans nie poddają się w walce o Play-Offs i w meczu z LA Lakers zanotowali trzecią kolejną wygraną. W zwycięstwie 113-92 największy udział miał Anthony Davis (20 pkt.,). Z dobrej strony pokazali się też rezerwowi Norris Cole i Ryan Anderson (obaj po 17 pkt.). Dzięki tej wygranej i porażce OKC, Pelikany tracą do nich już tylko dwie wygrane.
Toronto Raptors nie mieli problemów z wygraniem 113-99 z Minnesotta Timberwolves, mimo kolejnej nieobecności Kyle'a Lowry'ego. Aż siedmiu graczy Raptors rzuciło 10 i więcej punktów i to wystarczyło na wciąż borykających się z urazami Wolves. Dzięki tej wygranej Raptors pozostają w walce o drugie miejsce na Wschodzie.
Derby Nowego Jorku nie mogły być łatwym przeżyciem dla kibiców Nets. Gracze z Brooklynu dali sobie wyrwać 10-punktowe prowadzenie w ostatniej części gry i pozwolili Knicks na wyrównanie stanu meczu na minutę przed końcem. Najważniejsze punkty zdobył jednak na 2 sekundy przed końcem Brook Lopez (18 pkt.), dając Nets wygraną 100-98. Na parkiecie najlepiej prezentował się Deron Williams, autor 26 punktów.
Boston Celtics wygrali bezpośredni bój o Play-Offs z Indiana Pacers 100-87. Pacers zgubili swoją formę w najważniejszym momencie sezonu, ostatnio mają bilans 2-8. Celtów do wygranej poprowadzili Kelly Olynyk i Tyler Zeller, obaj rzucili po 19 punktów.
Milwuakee Bucks wygrali niezwykle ważne spotkanie w kontekście swojego awansu do Play-Offów. Udało im się tej nocy pokonać Chicago Bulls 95-91, dzięki świetnej czwartej kwarcie, którą wygrali 25-17. Bucks do wygranej poprowadził Michael Carter-Williams, który rzucił 21 punktów i zebrał 10 piłek.
Charlotte Hornets rozgromili na własnym parkiecie Detroit Pistons 102-78 i wysłali jasny przekaz, że wciąż walczą o ósme miejsce na Wschodzie. Najlepiej zaprezentowali się Kemba Walker (17 pkt.) i Marvin Williams (18 pkt.).
San Antonio Spurs nie mieli żadnych problemów z ograniem Orlando Magic 103-91 i przegrana 10 punktami czwarta kwarta nie mogła wpłynąć na losy spotkania. Każdy z graczy Spurs, który pojawił się na parkiecie zdobył punkty, a najwięcej uzbierał rezerwowy Aaron Baynes (18 pkt.). Żaden ze starterów Gregga Popovicha nie rozegrał więcej niż 22 minuty.
Najciekawsze spotkanie o nic rozegrali między sobą Denver Nuggets i Utah Jazz. Oba zespoły jednak odnalazły swoją formę w momencie, w którym było już za późno na walkę o fazę posezonową. Jazz nie dali w tym meczu szans Nuggets i wygrali 98-84, głównie dzięki dobrym występom Rudy'ego Goberta (20 pkt., 12 zb.) i Dereka Favorsa (19 pkt.).
pg, Wprost.pl
Spotkanie Oklahoma City Thunder i Dallas Mavericks bardziej przypominało mecz podwórkowy, w którym mało kto zwraca uwagę na obronę, niż spotkanie drużyn, które wciąż walczą o Play-Offy. Zawodnicy obu drużyn rzucili aż 266 punktów! Ostatecznie ze zwycięstwem 135-131 z tej strzelaniny wyszli Dallas Mavericks, pomimo świetnych występów Russella Westbrooka (10. triple-double w sezonie: 31 pkt., 11 zb., 11 as.), Enesa Kantera (30 pkt., 16 zb.) i Anthony'ego Morrowa (32 pkt., 69 proc. skuteczności). Dallas byli zespołem, zanotowali w sumie 35 asyst, a 7 graczy kończyło mecz z dwucyfrową liczbą punktów.
Również na ofensywę postawili zawodnicy LA Clippers i Portland Trail Blazers. Spotkanie dzięki fantastycznemu pościgowi w czwartej kwarcie (41-30) wygrali LA Clippers 126-122. Wielki w tej wygranej był Chris Paul, który rzucił 41 punktów, zanotował 17 asyst i dołożył do tego 4 przechwyty. Z jego podań najczęściej korzystali Blake Griffin (24 pkt.) i JJ Redick (25 pkt.).
Washington Wizards już po trzech kwartach prowadzili z Philadelphia 76ers 31 oczkami i nawet odpuszczenie czwartej kwarty (13-31) nie wpłynęło na losy meczu. Wizards rzucali tej nocy ze skutecznością ponad 57 proc., w czym prym wiódł Marcin Gortat, który trafił 10 z 11 rzutów i skończył mecz z double-double (23 pkt., 14 zb.).
New Orleans Pelicans nie poddają się w walce o Play-Offs i w meczu z LA Lakers zanotowali trzecią kolejną wygraną. W zwycięstwie 113-92 największy udział miał Anthony Davis (20 pkt.,). Z dobrej strony pokazali się też rezerwowi Norris Cole i Ryan Anderson (obaj po 17 pkt.). Dzięki tej wygranej i porażce OKC, Pelikany tracą do nich już tylko dwie wygrane.
Toronto Raptors nie mieli problemów z wygraniem 113-99 z Minnesotta Timberwolves, mimo kolejnej nieobecności Kyle'a Lowry'ego. Aż siedmiu graczy Raptors rzuciło 10 i więcej punktów i to wystarczyło na wciąż borykających się z urazami Wolves. Dzięki tej wygranej Raptors pozostają w walce o drugie miejsce na Wschodzie.
Derby Nowego Jorku nie mogły być łatwym przeżyciem dla kibiców Nets. Gracze z Brooklynu dali sobie wyrwać 10-punktowe prowadzenie w ostatniej części gry i pozwolili Knicks na wyrównanie stanu meczu na minutę przed końcem. Najważniejsze punkty zdobył jednak na 2 sekundy przed końcem Brook Lopez (18 pkt.), dając Nets wygraną 100-98. Na parkiecie najlepiej prezentował się Deron Williams, autor 26 punktów.
Boston Celtics wygrali bezpośredni bój o Play-Offs z Indiana Pacers 100-87. Pacers zgubili swoją formę w najważniejszym momencie sezonu, ostatnio mają bilans 2-8. Celtów do wygranej poprowadzili Kelly Olynyk i Tyler Zeller, obaj rzucili po 19 punktów.
Milwuakee Bucks wygrali niezwykle ważne spotkanie w kontekście swojego awansu do Play-Offów. Udało im się tej nocy pokonać Chicago Bulls 95-91, dzięki świetnej czwartej kwarcie, którą wygrali 25-17. Bucks do wygranej poprowadził Michael Carter-Williams, który rzucił 21 punktów i zebrał 10 piłek.
Charlotte Hornets rozgromili na własnym parkiecie Detroit Pistons 102-78 i wysłali jasny przekaz, że wciąż walczą o ósme miejsce na Wschodzie. Najlepiej zaprezentowali się Kemba Walker (17 pkt.) i Marvin Williams (18 pkt.).
San Antonio Spurs nie mieli żadnych problemów z ograniem Orlando Magic 103-91 i przegrana 10 punktami czwarta kwarta nie mogła wpłynąć na losy spotkania. Każdy z graczy Spurs, który pojawił się na parkiecie zdobył punkty, a najwięcej uzbierał rezerwowy Aaron Baynes (18 pkt.). Żaden ze starterów Gregga Popovicha nie rozegrał więcej niż 22 minuty.
Najciekawsze spotkanie o nic rozegrali między sobą Denver Nuggets i Utah Jazz. Oba zespoły jednak odnalazły swoją formę w momencie, w którym było już za późno na walkę o fazę posezonową. Jazz nie dali w tym meczu szans Nuggets i wygrali 98-84, głównie dzięki dobrym występom Rudy'ego Goberta (20 pkt., 12 zb.) i Dereka Favorsa (19 pkt.).
pg, Wprost.pl