Dramat zamiast horroru. "Jest tylko jeden winny"

Dramat zamiast horroru. "Jest tylko jeden winny"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłka ręczna (fot. txakel/fotolia.pl)
Przed spotkaniem z Chorwacją polscy szczypiorniści byli w - wydawałoby się - komfortowej sytuacji. Żeby awansować do ćwierćfinału wystarczyło im nie przegrać więcej niż 3 golami. Chorwacja do awansu potrzebowała cudu, musiała wygrać z przewagą 11 goli. Mecz zakończył się wynikiem 23:37 dla Chorwacji. Komentarze po meczu zebrał portal Sport.pl.

– Od początku graliśmy źle, ale nie uważam, że zjadła nas presja. Cały czas staraliśmy się gonić przeciwnika, wiedzieliśmy, że możemy nawet przegrać trzema bramkami. Choć oczywiście przed meczem o przegrywaniu nie myśleliśmy – komentował Kamil Syprzak. – Trudno będzie się zregenerować po takim meczu. Bolesna porażka zostanie w głowach na długo. W półfinałach nie ma Polaków, Francuzów, Duńczyków. Ale to nas nie pociesza – przyznał.

Przegrana na boisku, nie w głowach

– Zostaliśmy zmiażdżeni, zniszczeni przez drużynę chorwacką. Przewyższała nas w każdym elemencie. W obronie, w ataku, w kontrataku. Widzieliście, co się działo – podsumował Michał Jurecki. Zawodnik nie chciał się zgodzić z twierdzeniem, że stawka meczu była zbyt wysoka. – Nie, my przegraliśmy na boisku, a nie w głowach – stwierdził. – Jestem wściekły, bo sam nie zagrałem dobrych zawodów. To był dla nas ćwierćfinał i w takim meczu zostaliśmy zmiażdżeni – dodał.

– Mamy za słaby zespół, żeby grać przeciw tak dobrej obronie, jak chorwacka – ocenił Karol Bielecki. – Przepraszam kibiców, rozczarowaliśmy. Nie można tak przegrywać u siebie – bił się w pierś.

Rezerwowy rozgrywający Bartosz Konitz szczerze przyznał, że zespół na długo przed końcem meczu stracił wiarę. – Mieliśmy ustalone, co mamy grać, ale Chorwaci postawili swoją obronę, zacieśniali środek, ciężko było się przebić, mieliśmy ogromne problemy. W pewnym momencie jak zrobiło się minus 11-12 bramek wiedzieliśmy, że już nic się nie da ugrać – opowiadał.

Tylko moja wina

O przyczynach porażki mówił też sztab trenerski. – Trudno tak na gorąco po meczu znaleźć słowa, bo wytłumaczyć to, co się stało – powiedział drugi trener reprezentacji Polski Jacek Będzikowski. – To nie jest zwykła porażka, to jest straszna porażka – dodał.

Więcej do powiedzenia miał pierwszy trener. – Jestem odpowiedzialny za to, co się wydarzyło. Nikt inny, tylko ja. Mogę jedynie przeprosić kibiców. Walczyliśmy o to, by turniej odbył się w Polsce. A miasta gospodarze robią wszystko, by zapewnić piłkarzom perfekcyjne warunki. Wszystko jest idealnie zorganizowane. I jest tylko jeden człowiek, który nie stanął na wysokości zadania. Jestem nim ja – przyznał.

– Moi piłkarze wyglądali tak, jakby dźwigali na plecach po 15 kilogramów. To było moje zadanie, by zdjąć z nich ten ciężar, ale nie znalazłem rozwiązania. Mam oczywiście szacunek do reprezentacji Chorwacji, ale porażka 14 punktami to za dużo. Wygląda na to, że popełniłem nie jeden, nie dwa, ale wiele błędów. Na razie mogę tylko tyle powiedzieć i jeszcze raz przeprosić – mówił rozgoryczony Biegler.

Przepraszamy

– Przepraszam wszystkim kibiców - tych w hali, i tych przed telewizorami - za ten blamaż. Nic nie poszło tak, jak powinno pójść. Tak nie powinna wyglądać reprezentacja Polski grająca w swoim domu, w swoich mistrzostwach Europy. To był nasz zdecydowanie najgorszy mecz. Słaba obrona, mnóstwo niewykorzystanych akcji w ataku, tragedia pod każdym względem. Nie wiem, co powiedzieć. Przepraszam – powtórzył Piotr Chrapkowski.

Opuszczający boisko w dużych emocjach Piotr Grabarczyk nie do końca panował nad słowami. Nie wiadomo co chciał powiedzieć, gdy zamiast skomentować mecz odparował dziennikarzowi, że "za mało zarabia".

Sport.pl