Synoptycy przewidują w stolicy na popołudnie i wieczór 8 czerwca opady deszczu, być może nawet burze, ale nie tylko pogoda ma wpływ na decyzję o zamknięciu dachu. To wymóg UEFA, spowodowany również troską o jak najlepszy przebieg krótkiej ceremonii otwarcia mistrzostw. - Całkowite zakrycie stadionu miało być niespodzianką dla kibiców, my mieliśmy takie informacje już wcześniej - przyznał dyrektor reprezentacjii ds. kontaktów Tomasz Rząsa. Zapytany o ewentualny wpływ zamknięcia dachu na grę biało-czerwonych, odparł, że nie ma to dla piłkarzy znaczenia.
- Będziemy grali na zielonej murawie, która zostanie wcześniej podlana i odpowiednio zroszona. Boisko będzie perfekcyjnie przygotowane, a warunki jednakowe dla obu drużyn. Jesteśmy gotowi - przyznał Rząsa.
Były reprezentant Polski i zawodnik m.in. czterech holenderskich klubów, w przeszłości miał okazję występować w "halowych" warunkach. - Grałem kilka razy w Holandii przy zamkniętym dachu, na obiektach Vitesse Arnhem i Ajaksu Amsterdam. Nie ma najmniejszej różnicy. Może pod koniec pierwszej i drugiej połowy powietrze jest troszkę gęstsze, ale każdy odczuwa to na swój sposób. Zresztą w przerwie meczu otwiera się dach i stadion jest przewietrzony - podkreślił.
6 czerwca od godz. 17 kadrowicze Franciszka Smudy trenowali na stadionie przy Konwiktorskiej. Zajęcia tradycyjnie trwały godzinę. Pierwszy kwadrans był otwarty dla mediów. Po piętnastu minutach dziennikarzy wyproszono, a piłkarze zostali podzieleni na dwie drużyny i rozgrywali wewnętrzny sparing.
- Wracamy do hotelu w dobrych nastrojach, nikt nie narzeka na kontuzję. Niedługo zjemy kolację, a wieczorem odbędzie się odprawa taktyczna poświęcona grze reprezentacji Grecji - zakończył Rząsa.sjk, PAP