"Piątkowy mecz Polska - Grecja, inaugurujący Euro 2012, już teraz traktuje się tak, jakby był finałem - gospodarze są aż nadto świadomi, że muszą się wyróżnić, zaś drużyna grecka chce dać powód do radości swej pogrążonej w kryzysie ojczyźnie" - zaznaczyła gazeta.
"Kathimerini" zauważa, że "na papierze" Polacy, zajmujący 62. miejsce w rankingu FIFA, wyglądają na najsłabszą z drużyn w grupie A. Zakwalifikowali się do finałowego turnieju automatycznie, jako gospodarze. Skutkiem jest to, że przez 968 dni, do piątku włącznie, w międzynarodowych spotkaniach grali tylko towarzysko.
"Chcemy przynieść radość Grekom. Damy z siebie wszystko"
Grecja, klasyfikowana w rankingu FIFA na 15. miejscu, do turnieju awansowała, wygrywając wszystkie mecze, a wcześniej nieoczekiwanie triumfowała w Euro 2004. "Damy z siebie 100 procent po to, by przynieść radość Grekom, którzy przyjechali z nami i będą nas oglądać w domu" - mówi bramkarz Costas Chalkias. Napastnik Dimitris Salpingidis zaznacza, że "wszystkie trzy mecze grupowe są ważne, ale dobry początek, to połowa sukcesu".
Obrońca Giorgos Tzavellas ma nadzieję, że Grecy powtórzą swój sukces z Euro 2004, gdy na otwarcie pokonali portugalskich gospodarzy 2:1. "Szanujemy każdego przeciwnika w naszej grupie, ale żadnego się nie boimy. Polska będzie w wielkim stresie i mamy nadzieję, że popsujemy jej święto" - powiedział.
"Polska zawiodła nadzieje swoich kibiców"
"Każdy z naszych grupowych przeciwników będzie miał trudności z pokonaniem nas. Żaden z nich nie jest od nas wyraźnie lepszy" - stwierdził selekcjoner Greków Fernando Santos, odpowiedzialny za drużynę od 2010 roku.
"W minionym dziesięcioleciu Polska rozbudziła i zawiodła nadzieje kibiców, kwalifikując się do mistrzostw świata w 2002 i 2006 roku oraz do Euro 2008, ale nie spisała się w finałowych rozgrywkach. Obecna polska generacja piłkarska wie, że kibice tęsknią do dni chwały, gdy Polacy zajęli trzecie miejsce w turniejach o Puchar Świata z 1974 i 1982 roku" - stwierdził "Kathimerini".sjk, PAP