Euro, dzień czternasty: Ronaldo - narodziny lidera

Euro, dzień czternasty: Ronaldo - narodziny lidera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cristiano Ronaldo (fot. EPA/JENS WOLF/PAP)
Najdroższy piłkarz świata w pierwszych dwóch meczów Euro zawodził. Najpierw nie potrafił nawiązać walki z niemieckimi obrońcami, a potem niemiłosiernie pudłował w meczu z Danią. O swoim piłkarskim geniuszu Ronaldo przypomniał światu dopiero wtedy, gdy ważyły się losy Portugalii - i wprowadził ją do półfinału. Najpierw niemal w pojedynkę pokonał Holandię, a w ćwierćfinale odesłał do domu Czechów. Euro 2012 - to może być turniej Cristiano Ronaldo.
Dotychczas Ronaldo cierpiał na syndrom "meczów o wszystko". Zazwyczaj potrafił strzelać gole jak na zawołanie, czarować dryblingiem i asystować przy kolejnych bramkach kolegów - ale gdy trzeba było wziąć na siebie ciężar gry w meczu z wymagającym rywalem, zawodził. Nie dlatego, że brakowało mu umiejętności - pod tym względem Ronaldo jest piłkarzem niemal doskonałym - na przeszkodzie stawał chyba brak charyzmy i nadmierna chęć wygrywania meczów bez udziału pozostałych dziesięciu kolegów z drużyny. Ronaldo zdawał się bardziej skupiać na tym, by ładnie wypaść na zdjęciach robionych w trakcie meczów przez fotoreporterów, niż na tym, by podrywać kolegów do walki. W efekcie - zwłaszcza z reprezentacją, której gra opiera się obecnie niemal wyłącznie na Ronaldo - niczego wielkiego dotychczas nie osiągnął (wyłączywszy srebrny medal na Euro 2004 - ale wtedy młody skrzydłowy dopiero wchodził do drużyny, która miała zupełnie innych liderów).

Dziś wiadomo już, że Portugalia zakończy Euro 2012 sukcesem - większość piłkarskich ekspertów była zdania, że drużyna z Półwyspu Iberyjskiego przygodę z Mistrzostwami Europy skończy w fazie grupowej, bo z "grupy śmierci" mieli wyjść Niemcy i Holendrzy. Holendrzy jednak zawiedli - w czym wymiernie pomógł im Ronaldo - a Portugalczycy po zwycięstwie nad Czechami zostali pierwszymi półfinalistami Euro. To oczywiście sukces całej drużyny - ale nie można nie zauważyć, że piłkarz Realu Madryt stał się wreszcie takim liderem, jakim chciano go w reprezentacji widzieć do dawna. Ronaldo nie tylko strzela ważne bramki, ale również gra z kolegami, rozgrywa i rozdziela piłki, nie obraża się na cały świat za to, że coś mu na boisku nie wyszło, tylko gra dalej.

Na Stadionie Narodowym Ronaldo został niemiłosiernie wygwizdany przez kibiców. Wcześniej - w czasie meczu z Danią - kibice krzyczeli "Messi, Messi", by wyprowadzić z równowagi Portugalczyka (Ronaldo dobrze wie, że gdyby nie Messi wówczas to on byłby niekwestionowanym królem futbolu). Niechęć kibiców do Ronaldo to efekt jego dotychczasowego "gwiazdorzenia". Jeśli jednak w dwóch kolejnych meczach Ronaldo zagra tak, jak z Holendrami i Czechami, a 1 lipca wzniesie w górę w tryumfalnym geście mistrzowski puchar, wówczas być może kibice zaczną krzyczeć "Ronaldo, Ronaldo", gdy przy piłce będzie znajdował się Messi.