Michał Rozmys, który na początku marca wywalczył tytuły halowego mistrza Polski w biegach na 1500 i 3000 metrów, na Halowych Mistrzostwach Świata w Belgradzie startował na pierwszym z dystansów. Polak wystartował w eliminacjach u boku takich gwiazd jak Teddese Lemi i Jakob Ingebrigsten. Etiopczyk i Norweg zajęli dwa pierwsze miejsca premiowane bezpośrednim awansem do finału, ale Rozmys dzięki dobremu czasowi też zdołał uzyskać prawo startu w najważniejszym biegu.
HMŚ 2022. Michał Rozmys siódmy
Finał na 1500 metrów przeprowadzono w niedzielę 20 marca. Polak na początku trzymał się mniej więcej w środku stawki, pozwalając rywalom na dyktowanie tempa. Na czoło szybko wysunął się Jakob Ingebrigsten, który wysokim tempem próbował „rozciągnąć” grupę złożoną z 12 zawodników.
Rozmys z kolei na półmetku biegu znajdował się w okolicy ósmego miejsca i musiał przyspieszyć, by powalczyć o wyższą lokatę. Ostatecznie Polak nie zdołał nawiązać rywalizacji z najlepszymi i finiszował jako siódmy. Złoto, po fantastycznym finiszu i walce z Jakobem Ingebrigstenem do ostatnich metrów wywalczył Samuel Tefera z Etiopii, drugi był Norweg, a trzeci Abel Kipsang z Kenii.
Halowe Mistrzostwa Świata. Awans do finału był głównym celem
Przypomnijmy, jeszcze na początku marca Michał Rozmys podkreślał, że jego celem na Halowe Mistrzostwa Świata jest dobry występ pod względem technicznym i uniknięcie błędów. – To powinno przynieść wtedy pozytywny rezultat – tłumaczył w rozmowie z „Wprost”.
Jak dodawał, wspomnianym pozytywnym rezultatem będzie rekord życiowy lub wysoka pozycja, czyli „przede wszystkim wyjście z eliminacji i udział w finale”. – A w finale dzieją się różne rzeczy i może zadziać się tak, że skończę z medalem lub bez. To jest sport, tutaj nie ma co przewidywać – zaznaczał.
Czytaj też:
Fatalny występ Polaków na HMŚ. Miała być walka o medale, nie było nawet ścisłego finału