Michał Rozmys na lipcowych mistrzostwach świata w Eugene zajął 10. miejsce w finale, a przed nim uplasowało się czterech zawodników spoza Europy. To oznaczało, że podczas mistrzostw Starego Kontynentu Polak powinien walczyć o wysoką lokatę i tym samym potwierdzić miejsce w ścisłej, europejskiej czołówce. 27-latek z dobrej strony pokazał się już w biegu eliminacyjnym, kiedy to w swojej grupie finiszował jako pierwszy.
ME w lekkoatletyce. Michał Rozmys w finale na 1500 metrów
Prawdziwy sprawdzian formy nadszedł w czwartek 18 sierpnia, kiedy to Rozmysowi przyszło wystartować w finale. Polak stanął na starcie wraz z 11 najszybszymi zawodnikami w Europie, w tym z rewelacyjnym Jakobem Ingebrigtsenem, który w Monachium zdobył już złoto w biegu na 5000 metrów i był wielkim faworytem czwartkowego biegu.
Rozmys od początku biegu trzymał się w środku stawki, a za dyktowanie tempa zabrał się Ingebrigtsen, który biegł na tyle mocno, że grupa zawodników walczących w finale znacznie się „rozciągnęła”. Norweg w dalszym ciągu utrzymywał się na prowadzeniu, a za jego plecami toczyła się walka o dobrą pozycję przed finiszem.
Na początku ostatniego okrążenia Polak plasował się na piątej pozycji, co dawało nadzieję na skuteczną końcówkę w wykonaniu 27-latka. Rozmysowi zabrakło jednak sił na ostatniej prostej i ostatecznie został sklasyfikowany na siódmej pozycji. Wygrał Ingebrigtsen, który przekroczył linię mety ze znaczną przewagą nad rywalami. Drugi był Jake Heyward z Wielkiej Brytanii, a trzeci Hiszpan Mario Garcia.
Czytaj też:
Bardzo dobry start Patryka Dobka w eliminacjach. Koncertowo rozegrał swój bieg