Emocjonujący finał męskiej sztafety na HMŚ. Polacy walczyli do ostatnich metrów

Emocjonujący finał męskiej sztafety na HMŚ. Polacy walczyli do ostatnich metrów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Daniel Sołtysiak i Mateusz Rzeźniczak
Daniel Sołtysiak i Mateusz Rzeźniczak Źródło:PAP / Adam Warżawa
Za nami już finał męskiej sztafety 4x400 metrów podczas halowych mistrzostw świata. Polacy zajęli piątą lokatę. Wygrali Belgowie po kapitalnej walce.

Polscy biegacze uzyskali awans do finału z czasem 3:06.74. Wówczas najlepiej spośród biało-czerwonych spisał się Mateusz Rzeźniczak, który na ostatniej zmianie odrobił mnóstwo dystansu do Portugalii i Holandii. Mimo że zajęliśmy trzecie miejsce w półfinale, to z dobrym rezultatem awansowaliśmy do walki o medale.

Trudno było walczyć o podium

W finale Polacy rywalizowali z pierwszego toru. Medal byłby sensacją. W stawce sześciu ekip nasz zespół uplasował się na piątej pozycji po bardzo dobrym finiszu Mateusza Rzeźniczaka. Jako pierwszy biegł Maksymilian Szwed i już wtedy mocno uciekły trzy nacje. To Amerykanie, Belgowie oraz Holendrzy. Nasi zawodnicy mogli liczyć na walkę o czwartą lokatę, ale potem Kenia na drugiej zmianie również nam odskoczyła, a następnie także Portugalia.

Podczas drugiej zmiany wydawało się, że Jan Waszkiewicz utrzyma nas w walce choćby o czwarte miejsce, ale po mocnym rozpoczęciu później nieco osłabł. Warto tutaj też zwrócić uwagę na jego przepychanki z reprezentantem Kenii tuż po zmianie w sztafecie.

Sytuacji Polski nie poprawił za bardzo także Daniel Sołtysiak, ale za to wyżej wspomniany Rzeźniczak po raz kolejny pokazał klasę. Potwierdził, że nie bez powodu jest ustawiany w sztafecie jako ostatni. Jego finisz był wspaniały i pozwolił nam ukończyć rywalizację przed reprezentacją Portugalii.

Belgia wyrwała zwycięstwo Amerykanom

Niesamowite rzeczy działy się na czele stawki. Długo prowadzili faworyci, czyli reprezentanci USA. Początkowo tej ekipie dorównywali Belgowie oraz Holendrzy, ale potem można było zdać sobie sprawę, że tylko Belgia może zabrać im złoto. I tak się właśnie stało dosłownie na ostatniej prostej.

Bohaterem reprezentacji Belgii został indywidualny halowy mistrz świata Alexander Doom, który tuż przed metą wyprzedził Christophera Baileya.

Czytaj też:
Dramat Piotra Liska. Czegoś takiego nie dało się przewidzieć
Czytaj też:
Pia Skrzyszowska jak lokomotywa. Świetne eliminacje w wykonaniu Polki!

Opracował:
Źródło: WPROST.pl