PZPN zajmie się sprawą skandalicznego zachowania sponsora Warty Poznań. "Z takim chamstwem nie spotkałem się nigdy"

PZPN zajmie się sprawą skandalicznego zachowania sponsora Warty Poznań. "Z takim chamstwem nie spotkałem się nigdy"

Małżeństwo Pyżalskich na meczu Warty
Małżeństwo Pyżalskich na meczu Warty Źródło: Newspix.pl / JAKUB PIASECKI/CYFRASPORT
Dodano:   /  Zmieniono: 
- Nie pozostawimy tego bez konsekwencji - zapewnił Rzecznik Ochrony Prawa Związkowego PZPN i zapowiedział, że cała sprawa będzie miała ciąg dalszy w komisji dyscyplinarnej. Pyżalskiego oraz klub mogą czekać surowe kary finansowe.

Cała sprawa zaczęła się od nagrania opublikowanego przez portal Weszlo.com. Na filmie widać agresywnego męża prezes Warty Poznań Izabeli Łukomskiej-Pyżalskiej, który w nadzwyczaj obraźliwych słowach "terroryzuje" piłkarzy Garbarni Kraków. Znajdujący się w stanie wyjątkowego wzburzenia Jakub Pyżalski przez długie minuty meczu wykrzykiwał w stronę zawodników przeciwnej drużyny obelgi, obrażając między innymi ich matki. Poszczególnym piłkarzom obiecywał także, że "odwiedzi ich w szatni". Na innym nagraniu widać, jak w 88 minucie zawodów Pyżalski pokazuje bramkarzowi przeciwnej drużyny penisa.

twitter

Niespotykana sytuacja

– Z takim chamstwem nie spotkałem się nigdy, na żadnym meczu – przyznał sędziujący to spotkanie Łukasz Bednarek. – Jednak nie sądzę, by mecz należało przerwać. Ten człowiek nie wbiegł na boisko, niczym nie rzucił. Co ciekawe, kilka rzędów wyżej siedziała jego żona i chyba dwójka dzieci – zauważył.

- Sytuacja była niespotykana. Prosiłem zawodników: skoncentrujmy się na boisku, nie zwracajmy uwagi. Mam wielki szacunek dla piłkarzy Garbarni, że wytrzymali. Zachowali się jak prawdziwi sportowcy - dodał.

Żona tłumaczy męża

Dziwnie w kontekście słów sędziego brzmi oświadczenie prezes Warty, która kuriozalne zachowanie swojego męża tłumaczyła prowokacyjnym zachowaniem piłkarzy gości. – Mój mąż jest tylko kibicem Warty, nie pełni w niej żadnej funkcji, ale nie pozwoli sobie jednak nigdy, aby w jego obecności obrażano mnie, naszą rodzinę, Wartę Poznań, nasze miasto, czy nasz kraj – przekonywała. – Owszem poniosło go, ale uważam, że dla kilku piłkarzyków z Garbarnii Kraków należałoby się przynajmniej kilka minut w bokserskim ringu albo wręcz przeciwnie na kozetce u psychiatry – dodała.

Sprawa trafiła do PZPN

Cała sprawa uzyskała na tyle duży rozgłos, że zajmie się nią Polski Związek Piłki Nożnej. – Składam wniosek o wszczęcie postępowania przez komisję dyscyplinarną. Aktualnie próbujemy ustalić faktyczne status pana Pyżalskiego, bo tu są pewne rozbieżności. Niektórzy twierdzą, że jest członkiem zarządu klubu, inni że tylko członkiem stowarzyszenia. Sprawdzimy. W każdym razie na pewno może spodziewać się konsekwencji. Klub także może ponieść odpowiedzialność. Nie pozostawimy tego bez konsekwencji – zapewnił Krzysztof Malinowski z PZPN.

Własny protest złożył także Robotniczy Klub Piłkarski "Garbarnia".


Źródło: Weszlo.com