– Rozmawialiśmy z Błaszczykowskim. Pan Bogusław Leśnodorski powiedział, jaki jest cel na ten miesiąc. Brakuje nam 4,5 mln, żeby odsapnąć. Postanowiliśmy z Kubą, oraz z jednym z moich przyjaciół, topowych menedżerów w Polsce, że zaryzykujemy własnymi pieniążkami i pożyczymy klubowi 4 mln złotych – zapowiedział na antenie TVP Sport Jarosław Królewski. – W przyszłym tygodniu każdy z nas wrzuci do kasy Wisły Kraków 1,3 mln złotych, żeby te pierwsze zaległości zapłacić, żebyśmy zyskali czas. Cztery miliony pozwolą nam na „odwilż” na poziomie finansowym. Spełniliśmy ten warunek – stwierdził.
– To była bardzo trudna decyzja, z punktu widzenia Kuby, który już w przeszłości postępował podobnie. W najbliższych dniach (do środy) piłkarze zostaną spłaceni. Chcemy zamknąć ten temat raz na zawsze. Jeśli te elementy zostaną spełnione, wierzę, że Wisła odzyska licencję – mówił biznesmen.
Pieniądze mają zostać przeznaczone m.in. na spłatę długów wobec piłkarzy, którzy od lipca czekają na pensje. Biznesmen podkreślił, że to nie pierwszy raz, kiedy Błaszczykowski pomaga Wiśle. Latem piłkarz pożyczył jej 1,2 mln złotych niezbędne do uratowania licencji. Później zadeklarował grę za darmo do końca sezonu.
Czytaj też:
Jakub Błaszczykowski trenował z Wisłą Kraków. Co dalej z przyszłością klubu?