Przypomnijmy, w grudniu ubiegłego roku Michał Żewłakow spowodował kolizję w Warszawie. BMW prowadzone przez byłego reprezentanta Polski najpierw przejechało na czerwonym świetle przez skrzyżowanie, a później zderzyło się z miejskim autobusem. Badanie wykazało, że sportowiec miał 1,6 promila alkoholu w organizmie.
Sam zainteresowany już dzień po zdarzeniu przeprosił za swoje zachowanie. „Wsiadłem za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodowałem kolizję, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni” – pisał Żewłakow, który po zakończeniu kariery zawodowej wciąż jest związany ze sportem. Pracuje jako ekspert telewizyjny, a na kilka tygodni przed kolizją zatrudniono go na stanowisku dyrektora sportowego Motoru Lublin.
Wyrok w sprawie byłego piłkarza zapadł przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Jak podaje warszawska „Wyborcza”, na Żewłakowa nałożono 20 tys. zł grzywny oraz trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Obrońca byłego piłkarza złożył już sprzeciw wobec tego wyroku.
Czytaj też:
Gary Lineker wywołał burzę wpisem o faulu Danielsona. Co o takich sytuacjach mówią przepisy?