„Zibi Boniek, o co chodzi z tym podsłuchem w kaloryferze? Wolę zapytać u źródła. Jak coś pisz na priv” – napisał Marcin Najman na Twitterze. Wpis sportowca skomentował prezes PZPN, który polecił zawodnikowi MMA, by ten „pytał u źródła”. „Ja się nazywam Zbigniew Boniek. Ps. Koncentruj się na walce, bo może być kolejne odklepanie” – dodał, zamieszczając na końcu „roześmianą” emotikonkę.
Afera podsłuchowa w PZPN
Przypomnijmy, informacja o ujawnieniu podsłuchu w gabinecie Cezarego Kuleszy obiegła media 9 października. PZPN zapowiedział wówczas, że sprawę przekazano już odpowiednim organom, które „zabezpieczyły ślady i rozpoczęły dalsze czynności”. Sam prezes związku w rozmowie z Interią poddawał w wątpliwość sens podsłuchiwania go. – Czy ja samoloty kradnę? W biurze prowadzimy rozmowy, czasem typowo męskie, ale nie mamy nic do ukrycia – stwierdził.
W kolejnych dniach na jaw wyszły nieprawidłowości, które ujrzały światło dzienne podczas śledztwa w sprawie podsłuchów. Jak się okazało, możliwość wejścia do siedziby PZPN mieli nawet byli pracownicy federacji, a część z nich wciąż mogła korzystać ze skrzynek pocztowych sugerujących, że wciąż pracują dla związku. Co więcej, pojawił się problem z ustaleniem, kto miał dostęp do kluczy zapasowych do gabinetu Kuleszy.
Z informacji przekazanych przez Sport.pl wynika z kolei, że podsłuch prawdopodobnie zamontowano w okresie od 9 do 22 sierpnia, czyli w czasie bezpośrednio poprzedzającym wybory na szefa PZPN lub krótko po ogłoszeniu ich wyników. Dziennikarze dotarli do raportu firmy specjalizującej się w kontrolach andypodsłuchowych, z którego wynika, że zasięg urządzenia zamontowanego w gabinecie Kuleszy wynosi około 1-2 km.
Czytaj też:
Prezes PZPN zwróci się do FIFA. Chodzi o incydent z meczu z Anglią