Widzew Łódź wraca do PKO Ekstraklasy! Arka Gdynia musi jeszcze walczyć

Widzew Łódź wraca do PKO Ekstraklasy! Arka Gdynia musi jeszcze walczyć

Piłkarze Widzewa Łódź i Podbeskidzia Bielsko-Biała
Piłkarze Widzewa Łódź i Podbeskidzia Bielsko-Biała Źródło:Newspix.pl / CYFRASPOR
Widzew Łódź i Arka Gdynia walczyły dzisiaj o bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy. W lepszej sytuacji była drużyna z Łodzi, ponieważ miała wszystko w swoich rękach. Ostatecznie Widzew wygrał spotkanie i po ośmiu latach wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Widzew Łódź po ośmiu latach od spadku w 2014 roku miał wszystko w swoich rękach. Łódzka drużyna musiała na własnym stadionie pokonać Podbeskidzie Bielsko-Biała, żeby nie przejmować się o wynik meczu depczącej jej po piętach Arce Gdynia. Remis czy porażka sprawiały, że z niepokojem Widzewiacy musieliby oczekiwać korzystnego rezultatu na stadionie w Trójmieście.

Widzew Łódź dobrze rozpoczął walkę o awans

Widzew Łódź zaczął spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała od wysokiego „C”, ponieważ już w 5. minucie bramkę na 1:0 zdobył Bartłomiej Pawłowski. Wspaniały scenariusz dla łódzkiej ekipy zaczął się robić realny. Do końca pierwszej połowy nikt już nie trafił do siatki, ale wydawało się, że więcej szans mieli goście z Bielsko-Białej, którzy przejęli inicjatywę nad spotkaniem. Na przerwę Widzew schodził jednak z podniesionym czołem i zaledwie 45 minutami dzielącymi ekipę z Łodzi od wymarzonego powrotu do Ekstraklasy.

Problem pojawił się jednak w drugiej części spotkania, ponieważ Podbeskidzie... wyrównało. Seria błędów w obronie doprowadziła do strzału Mathieu Scaleta, który po rykoszecie i zmyleniu bramkarza, umieścił piłkę w siatce.

Arka Gdynia nie odpuszczała. Widzew był pod ogromną presją

Równolegle Arka Gdynia robiła wszystko, co należało, by w razie potknięcia Widzewa automatycznie znaleźć się na 2. miejscu w lidze i awansować bezpośrednio do Ekstraklasy. Nadmorska drużyna wygrywała po bramce Michała Marcjanika w doliczonym czasie pierwszej połowy 1:0. Widzew Łódź znajdował się więc pod dużą presją i musiał szukać bramki numer dwa. Tak też się stało i to zaledwie chwilę po straceniu gola wyrównującego. Zamieszanie w polu karnym Podbeskidzia po uderzeniu w poprzeczkę przez jednego z Widzewiaków wykorzystał Dominik Kun, który przyjął piłkę, obrócił się i wepchnął wręcz futbolówkę do siatki przeciwnika.

Z czasem Arka zapewniła sobie wszystko, co mogła i z wynikiem 2:1 czekała na informacje z Serca Łodzi. Tam natomiast odbywała się „obrona Częstochowy”, ponieważ nosem Widzew czuł już Ekstraklasę, ale nogami był jeszcze na boisku, gdzie jedna bramka mogła wszystko zmienić. Ostatecznie po trzech doliczonych minutach sędzia zagwizdał po raz ostatni i ogłosił, że Widzew w przyszłym roku zagra w Ekstraklasie.

Czytaj też:
Iga Świątek zabawiła się przy siatce. Tego przeciwniczka nie mogła przewidzieć

Źródło: WPROST.pl