Mobbing, poniżanie i zastraszanie w Motorze Lublin. „Dłużej milczeć nie mogę”

Mobbing, poniżanie i zastraszanie w Motorze Lublin. „Dłużej milczeć nie mogę”

Goncalo Feio
Goncalo Feio Źródło:Newspix.pl / Kacper Pacocha/400mm.pl
– Byłem poniżany. Dłużej już nie mogę milczeć – opowiada Martin Bielec, były asystent Goncalo Feio w Motorze Lublin. Pod adresem portugalskiego szkoleniowca padają kolejne poważne zarzuty. Mówi się nawet o zastraszaniu.

Kilka tygodni temu piłkarska Polska żyła jednym tematem, a mianowicie atakiem Goncalo Feio na prezesa Motoru Lublin, po którym to sternik trafił do szpitala. Sprawa skończyła się dymisją ofiary, a nie oskarżonego – co samo w sobie było absurdalne – oraz niezbyt surową karą ze strony PZPN: 30 tysięcy złotych kary i dyskwalifikacja w zawieszeniu na dwa lata. Przy okazji na światło dzienne wychodził też inne wątki poboczne, mianowicie poniżanie rzecznik prasowej klubu, które jednak zamieciono pod dywan. Wydaje się jednak, że tego, co na łamach sport.pl powiedział Martin Bielec, tak samo potraktować się nie da.

Skandaliczne zachowania Goncalo Feio, trenera Motoru Lublin

Trener, który przez jakiś czas pracował z Feio, ma o nim jednoznaczne zdanie i bynajmniej nie jest ono dobre. W wywiadzie pada wiele szczegółów dotyczących choćby tego, jak w jego sprawie próbował reagować klub. Na przykład gdy doszło do rozmów o rozwiązanie kontraktu asystenta, władze Motoru robiły wszystko, by wyciszyć sprawę. Bielcowi proponowano nawet „klauzulę milczenia”, na którą ostatecznie się nie zgodził.

Dzięki temu z wywiadu dla serwisu sport.pl dowiadujemy się na przykład o tym, że rzucenie kuwetą na dokumenty w prezesa Tomczyka wcale nie było przypadkowe, lecz planowane. Innym razem podczas sparingu z Polonią Warszawa Portugalczyk kazał jednemu ze swoich podopiecznych złamać nogę przeciwnikowi.

Martin Bielec o psychicznym znęcaniu się Goncalo Feio nad pracownikami klubu

– Przy całym sztabie zarzucał mi brak kompetencji, poniżał mnie, krzyczał, miał ataki agresji – opowiedział były asystent Feio, który wyznał również, iż te zachowania mocno odbiły się na jego zdrowiu psychicznym. Dla niego na tyle poważnie, że w końcu trafił na zwolnienie lekarskie, podczas którego zresztą nikt z klubu się nim nie zainteresował.

Najpoważniejszym zarzutem wobec portugalskiego szkoleniowca jest jednak historia dotycząca zastraszania. – Musiałem wyprowadzić się z mieszkania, które wynajmował mi klub. Nie czułem się tam bezpiecznie. Gdy Feio brakowało argumentów, mówił, że wystarczy jeden telefon do kibiców Motoru. Te słowa kierował w kierunku Pawła Tomczyka – opowiedział Bielec. – Feio chwalił się, że jednym telefonem do kibiców może dużo zmienić i „Tomczyk nie będzie miał wjazdu do miasta”. To dokładny cytat – czytamy.

Sprawa Martina Bielca i Goncalo Feio trafi do PZPN

Z rozmowy wynika, że sprawa dawnego asystenta Portugalczyka i zachowań tego drugiego w Motorze Lublin niebawem trafi do PZPN. Można jednak odnieść wrażenie, iż powinny zająć się nią również pozasportowe instytucje.

– Patrząc na pierwszą decyzję ws. ataku na prezesa Tomczyka, nie wiem, jak PZPN do tego podejdzie – zakończył Bielec. Jego zdaniem zachowania Portugalczyka nie powinni być tolerowane w żadnym miejscu na świecie.

Czytaj też:
Gwiazdor Realu Madryt zaatakowany przez kibiców. Brutalna prawda o rasizmie
Czytaj też:
Zaskakujące wyznanie Roberta Lewandowskiego. „Publicznie o tym nie mówiłem…”

Opracował:
Źródło: sport.pl