W drugim środowym półfinale Pucharu Polski nie było niespodzianki - Legia Warszawa rozbiła na wyjeździe Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 i jest zdecydowanym faworytem do awansu. Za tydzień rewanż w stolicy.
Mistrzowie Polski od początku spotkania narzucili swój styl gry i szybko zdominowali rywali. Pierwsza bramka padła w 25. minucie. Masłowski uderzył sprzed pola karnego w sam środek bramki. Piłka jednak odbiła się od nierównej nawierzchni i zmyliła słowackiego golkipera. Po kilku minutach na 2:0 podwyższył Vrdoljak. Chorwat wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Brzyskiego i doskonale głową uderzył w samo okienko.
Po zmianie stron do gry wzięli się gospodarze. Po kilku minutach strzał Kolczaka w polu karnym ręką zablokował Saganowski. Bielszczanie nie zdobyli jednak gola kontaktowego - Deja nie dał rady pokonać Kuciaka.
Gdy gospodarze zwolnili, niesamowitą akcją popisał się Kucharczyk. Skrzydłowy w 71. minucie pokonał samotnie trzy czwarte boiska i umieścił piłkę w siatce.
Honorową bramkę gospodarze zdobyli w 84. minucie, kiedy Korzym przejął piłkę przed polem karnym i uderzył na dalszy słupek. Goście odpowiedzieli trzy minuty później golem Koseckiego, który dostał podanie od Saganowskiego, oszukał obrońcę i z piątego metra uderzył między jego nogami do bramki.
Finał blisko
Wynik mógł być nawet wyższy, ponieważ dwie doskonałe okazje zmarnował Marek Saganowski. Legioniści pewnie pokonali Podbeskidzie i są faworytem do awansu do finału Pucharu Polski. W nim zmierzą się z Lechem Poznań lub Błękitnymi Stargard Szczeciński. W pierwszym meczu drugoligowy klub nieoczekiwanie pokonał "Kolejorza" 3:1.
Wprost.pl
Po zmianie stron do gry wzięli się gospodarze. Po kilku minutach strzał Kolczaka w polu karnym ręką zablokował Saganowski. Bielszczanie nie zdobyli jednak gola kontaktowego - Deja nie dał rady pokonać Kuciaka.
Gdy gospodarze zwolnili, niesamowitą akcją popisał się Kucharczyk. Skrzydłowy w 71. minucie pokonał samotnie trzy czwarte boiska i umieścił piłkę w siatce.
Honorową bramkę gospodarze zdobyli w 84. minucie, kiedy Korzym przejął piłkę przed polem karnym i uderzył na dalszy słupek. Goście odpowiedzieli trzy minuty później golem Koseckiego, który dostał podanie od Saganowskiego, oszukał obrońcę i z piątego metra uderzył między jego nogami do bramki.
Finał blisko
Wynik mógł być nawet wyższy, ponieważ dwie doskonałe okazje zmarnował Marek Saganowski. Legioniści pewnie pokonali Podbeskidzie i są faworytem do awansu do finału Pucharu Polski. W nim zmierzą się z Lechem Poznań lub Błękitnymi Stargard Szczeciński. W pierwszym meczu drugoligowy klub nieoczekiwanie pokonał "Kolejorza" 3:1.
Wprost.pl