Bayern Monachium z Thomasem Tuchelem za sterami oraz Harrym Kanem w ataku miał radzić sobie znacznie lepiej niż w poprzednim sezonie. Choć finalnie Bawarczycy zdobyli kolejne mistrzostwo Niemiec, to przyszło one w nadzwyczaj szczęśliwych warunkach. W zespole z południa kraju wszyscy są przyzwyczajeni do dominacji, a tej w ostatnim czasie brakuje. Porażka z trzecioligowcem jest dowodem na to, że w klubie jest wiele do poprawy.
Kompromitacja Bayernu Monachium w Pucharze Niemiec
Pierwsze rundy Pucharu Niemiec zwykle słyną ze starć niżej notowanych klubów z ekipami Bundesligi czy 2. Bundesligi. To element tamtejszej tradycji, gdzie amatorskie lub półprofesjonalne zespoły mogą podjąć wielkie firmy. 1. FC Saarbrucken to także profesjonalny klub, lecz grający na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Prawdopodobnie nawet wśród kibiców tego zespołu trudno było szukać osób, które szczerze wierzyły by w sukces ich ulubionych piłkarzy.
Przez cały mecz na murawie panowała wyrównana rywalizacja. Już do przerwy na tablicy widniał wynik 1:1. Saarbrucken grało tak jakby nie miało nic do stracenia. Nic sobie nie robiło z klasy rywala czy nazwisk, jakie występowały po drugiej stronie. Gdy wydawało się, że kibiców będzie czekać dogrywka (co już samo w sobie byłoby wielką sensacją), gospodarze zadziwili całe piłkarskie Niemcy. Marcel Gaus, boczny obrońca, wbiegł w pole karne w jednej z ostatnich sytuacji. Dostał piłkę z boku boiska i pewnym strzałem nie dał szans Manuelowi Neuerowi.
Stadion wpadł w ekstazę. Po paru minutach była ona jeszcze większa, gdy sędzia zakończył spotkanie. Trzecioligowiec wyeliminował hegemona, który ostatni raz w Pucharze Niemiec przegrał z klubem spoza 1. i 2. Bundesligi 23 lata temu.
Inne kluby Bundesligi grają dalej
W ostatnich latach Bayernowi zdarzało się już odpadać na tym etapie rozgrywek. Pogromcami okazywały się jednak teoretycznie mocniejsze ekipy.
W Pucharze Niemiec gra dalej między innymi Borussia Dortmund czy Vfl Wolfsburg, które wyeliminowało RB Lipsk.
Czytaj też:
Podwójny pech polskiego napastnika. Leczy kontuzje, klub nie przedłuży z nim kontraktuCzytaj też:
Trener Olympique Lyon mówi o tragedii dla sportu. Omal nie stracił oka po ataku rywali