Ekstraklasowi poławiacze pereł. Przedstawiamy 10 najciekawszych transferów w polskiej lidze

Ekstraklasowi poławiacze pereł. Przedstawiamy 10 najciekawszych transferów w polskiej lidze

Michał Pazdan
Michał Pazdan Źródło: Newspix.pl / Kamil Swirydowicz / Cyfrasport
Mecze meczami, ale latem jest jedna rzecz, która rozgrzewa kibiców piłkarskich jeszcze bardziej – transfery. Który polski klub poczynił najlepsze wzmocnienia? Wybraliśmy dziesięć najlepszych i najbardziej obiecujących letnich nabytków drużyn z Ekstraklasy.

Według portalu transfermarkt.pl tego lata kluby Ekstraklasy wydały 6,56 miliona euro na transfery. To kropla w morzu biorąc pod uwagę skalę międzynarodową, ale jak na Polskę – sporo. Komu udało się wyłowić największe perły? Oto dziesięć najlepszych i najbardziej obiecujących letnich ruchów w Ekstraklasie.

Vladan Kovacević (FK Sarajevo → Raków Częstochowa)

Raków Częstochowa rywalizował o niego z Schalke 04 i o dziwo tę walkę wygrał. Haczyk? Brak, przynajmniej na razie. Wręcz przeciwnie, szybko okazało się, że warto było zainwestować w niego 500 tysięcy euro, ponieważ doskonale bronił zarówno w Ekstraklasie, jak i (przede wszystkim) w europejskich pucharach. Bronił karne z Legią Warszawa w Superpucharze Polski, Suduvą i Rubinem Kazań. Dzięki przejściu Rakowa aż do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji częstochowianie zarobili ponad 1,5 miliona euro, więc Bośniak w zasadzie już się spłacił i to ze sporą nawiązką. Jeśli utrzyma taki poziom, długo w zespole Marka Papszuna nie pogra, bo ktoś wyłoży za niego jeszcze większe pieniądze.

Mahir Emreli (Karabach Agdam → Legia Warszawa)

Jeśli sprowadzasz kogoś, kto w ostatnich sezonie ligowym strzelił 18 goli w 22 meczach ligowych, musisz mieć wobec niego wysokie oczekiwania. Nawet gdy chodzi o ligę azerską. Dotychczas Emreli w Ekstraklasie nie zabłysnął, bo w trzech spotkaniach nie trafił do siatki ani razu, wiózł za to Legię na swych plecach w innych rozgrywkach. To w dużej mierze dzięki jego trzem trafieniom w dwumeczu ze Slavią Praga (2:2 i 2:1 dla warszawian) zobaczymy podopiecznych Czesława Michniewicza w fazie grupowej Ligi Europy. Jest szybki, zwinny, nie kombinuje przesadnie w dogodnych sytuacjach strzeleckich – krótko mówiąc: ma wszystko, by w odnosić sukcesy w Legii. Azer nie kryje jednak, że Warszawa ma być dla niego jedynie przystankiem w drodze do jeszcze mocniejszej ligi. 

Michał Pazdan (MKE Angaragucu → Jagiellonia Białystok)

Klub z Podlasia reklamował jego transfer jako sprowadzenie ministra obrony narodowej, nawiązując do jego dawnych świetnych występów w reprezentacji Polski za czasów Adama Nawałki. To już przeszłość, teraz już tylko Jagiellonia ma wymierne korzyści z obecności stopera w zespole. Po kilku kolejkach Ekstraklasy należy przyznać, że był to ruch znakomity. Pazdan był brakującym ogniwem w tej drużynie jeśli chodzi o grę defensywną. Z nim w składzie zacznie rywalom znacznie trudniej przebić się pod bramkę Dziekońskiego. To w dużej mierze dzięki niemu Jaga triumfowała z Rakowem i Termalicą, a także zremisowała z Lechią w pierwszej serii gier. 

Kamil Grosicki (Bez klubu → Pogoń Szczecin)

To wyróżnienie nieco na zapas z dwóch względów. Po pierwsze skrzydłowy stracił praktycznie cały poprzedni sezon, który spędził w West Bromwich Albion. Mimo że cały czas był zdrowy i gotowy do gry, nie zdołał przebić się w ekipie The Baggies. Do tego po powrocie do Ekstraklasy zagrał zaledwie raz i to przez 21 minut – z Lechem Poznań. Tyle jednak wystarczyło mu, by znacznie rozruszać ofensywę Portowców i zaliczyć asystę drugiego stopnia przed golem Zahovicia na wagę remisu. To doskonały prognostyk na przyszłość zarówno dla samego skrzydłowego jak i Pogoni Szczecin. „Grosika” wciąż stać na wiele i nie widać przeciwwskazań, by w Polsce miał tego nie pokazać.

Lukas Podolski (Antalyaspor → Górnik Zabrze)

Chcąc czy nie, nie da się przejść obok sprowadzenia Podolskiego do drużyny Jana Urbana, choć pod pewnymi względami kibice czuli niepewność co do niego. Miał przecież łączyć funkcję piłkarza Górnika z jurorem w niemieckiej edycji programu „Mam Talent”. Póki co napastnik jeszcze nie pokazał pełni umiejętności boiskowych, bo miał spore zaległości treningowe, a następnie musiał pauzować ze względu na pozytywny wynik testu na koronawirusa. Niemniej jego jakość stricte piłkarską było widać gołym okiem, kiedy już dostawał okazje do gry. Dyktowanie tempa, trudne podania wymierzone co do milimetra… Marketingowo sprowadzenie „Poldiego” do zespołu z Zabrza już przynosi wielkie profity, sportowo jeszcze nie, lecz to zdaje się kwestią czasu.

Joao Amaral (Pacos Ferreira → Lech Poznań)

To właściwie nie transfer, ponieważ Portugalczyk wrócił do Lecha Poznań z wypożyczenia, ale wydawało się, że jest już jedną nogą poza zespołem. Przyjście Macieja Skorży drastycznie zmieniło jego sytuację. Dostał czystą kartę, którą zapisuje samymi złotymi literami, o czym najboleśniej przekonały się dotychczas Górnik Zabrze, Termalica Bruk-Bet Nieciecza i Lechia Gdańsk. Wiele o jakości dawanej przez Amarala świadczy też fakt, że posadził na ławce Daniego Ramireza, który w tym sezonie rozegrał zaledwie 60 minut w pięciu meczach. Dawniej to by było nie do pomyślenia. 

Damian Kądzior (SD Eibar → Piast Gliwice)

Długo trwała saga transferowa z nim w roli głównej, ale kiedy dobiegła końca, wszyscy byli zaskoczeni. Skrzydłowy ostatecznie trafił nie do Lecha Poznań, lecz Piasta Gliwice. Mówiono, że to ze względu na skąpstwo sterników Kolejorza, aczkolwiek prawda jest taka, że wątpliwości co do niego miał Maciej Skorża, prowadzący Lecha. Waldemar Fornalik – zupełnie nie i Kądzior już zaczął spłacać ten kredyt zaufania. Na razie tylko wchodzi z ławki w drugich połowach, lecz zdołał zaliczyć już asystę w starciu ze Śląskiem Wrocław (1:1) i Górnikiem Zabrze (1:0). Co ciekawe trener Piasta często korzysta z niego nie na skrzydłach, lecz na „dziesiątce”.

Maik Nawrocki (Werder II Brema → Legia Warszawa)

Ten transfer miał być melodią przyszłości, a Nawrocki spokojnie wprowadzany do drużyny przez Czesława Michniewicza. Zwłaszcza że wcześniej na wypożyczeniu w Warcie Poznań nie grał praktycznie wcale. Kiepska dyspozycja Joela Abu Hanny, Lindsaya Rose, Mateusza Hołowni oraz pojedyncze absencje innych graczy sprawiły, że 20-latek szybko dostał konkretną szansę od trenera i nie zmarnował jej, bo gra pewniej niż każdy z wyżej wymienionych. Co ciekawe, mimo że jest stoperem, ma też duży wkład w ofensywne dokonania Legii. W pierwszym meczu ze Slavią Praga zaliczył dwie asysty, jedną zaś z Wisłą Płock, z kolei Radomiakowi strzelił gola. Jak na środkowego defensora – rewelacyjny wynik. 

Matej Hanousek (Spara Praga → Wisła Kraków)

Kiedy ogłoszono sprowadzenie go, krakowskie media pisały w tym kontekście jako o „transferze bez większego ryzyka”. Po sześciu kolejkach można się pod tym podpisać, ponieważ Czech prezentuje się świetnie i wznosi na poziom, którego nigdy wcześniej nie osiągnął. Dowód? Dwie asysty w jednym sezonie to maksimum, jakie był w stanie osiągnąć w lidze naszych południowo-zachodnich sąsiadów. Tymczasem dla Białej Gwiazdy zanotował już trzy takie kluczowe dogrania w sześciu spotkaniach. Można powiedzieć, że lewy obrońca odkrywa się na nowo, biorąc pod uwagę jego ofensywne możliwości. Przy okazji Hanousek dobrze spisuje się też w tyłach, więc czego chcieć więcej?

Liram Kastrati (Dinamo Zagrzeb → Legia Warszawa)

Reprezentant Kosowa został drugim najdroższym nabytkiem nie tylko w historii Legii Warszawa, lecz całej Ekstraklasy. Według różnych źródeł kosztował 1,3 lub 1,4 miliona euro, co samo w sobie świadczyo tym, jak duże oczekiwania wobec niego mają przy Łazienkowskiej. Ponad 100 meczów w lidze chorwackiej to też nie jest przypadek, podobnie jak Dinamo w CV, gdzie zresztą też grał sporo (51 spotkań). Najlepiej szło mu w sezonie 2019/20, kiedy w 34 starciach ligowych zdobył 11 bramek i dorzucił do nich siedem asyst, jeszcze w barwach Lokomotivy Zagrzeb. Co prawda w Legii jeszcze nie zadebiutował, ale ma wszelkie predyspozycje co do tego, aby zostać gwiazdą Ekstraklasy. Jego największe zalety to ponoć żywiołowość i kreatywność, oby je potwierdził.

Czesław Michniewicz po wielu tygodniach oczekiwań w końcu doczekał się transferów. Niektórzy sprawdzili się już, inni dopiero czekają na swoją szansę, ale przynajmniej w teorii mają potencjał na zostanie gwiazdami Ekstraklasy. Spore roszady miały miejsce także w Rakowie Częstochowa, którego ruchy również wypadły co najmniej intrygująco, a zwłaszcza jeden z nich. Rewolucję w zespole przeprowadziła też Wisła Kraków, więc i dla jej przedstawiciela znalazło się miejsce w naszym zestawieniu. Ponadto do polskiej ligi wróciło sporo jej byłych gwiazd, które wciąż świecą jasno, a zatem zasługują na wyróżnienie. Podobnie jak na rynku transferowym, w rankingu najciekawszych transferów nie zabrakło niespodzianek.

Czytaj też:
Kibice reprezentacji Anglii życzą śmierci rodzinie Glika. Jego żona pokazała szokujące wiadomości

Źródło: WPROST.pl