Czasem lepiej nie poznawać bliżej swojego idola. Arturze, dlaczego tak odleciałeś?

Czasem lepiej nie poznawać bliżej swojego idola. Arturze, dlaczego tak odleciałeś?

Artur Boruc, bramkarz Legii Warszawa
Artur Boruc, bramkarz Legii Warszawa Źródło: Newspix.pl / Piotr Kucza / FotoPyK
Z powrotu Artura Boruca do Legii Warszawa cieszyli się nie tylko jej kibice. Ostatnio jednak ten legendarny polski bramkarz robi wiele, aby ludziom ten transfer i samego siebie obrzydzić.

Zastanawiam się, czy to już dorosłość mnie dopada (czytaj – zdziadzienie), czy niezbyt dobrze dobierałem sobie idoli we wczesnej młodości. Jako że od zawsze pasjonowała mnie piłka, jednym z nich stał się Artur Boruc. Muszę przyznać, że kiedy ogłoszono jego powrót do Legii Warszawa, byłem pod wrażeniem i wywołało to we mnie spory entuzjazm. Niestety sam bramkarz zgasił go jak peta.

Artur Boruc, idol pokolenia

Dawniej jednak Boruc był zdecydowanie jednym z tych gości, których w skali „polska piłka nożna” miałem niemal za bohaterów narodowych. W głowie mam dwie klisze dotyczące wspomnień związanych z naszymi bramkarzami. Jedna to oczywiście wyczyny Jerzego Dudka w finale Ligi Mistrzów z 2005 roku. Druga – mecz z Austrią na Euro 2008, kiedy ówczesny golkiper Celticu bronił tak znakomicie, jakby był ośmiornicą, a nie człowiekiem.

Źródło: WPROST.pl