Drużyna prowadzona przez Johna van den Broma kiepsko weszła w nowy sezon. Mistrzowie Polski rozczarowują praktycznie na każdym kroku. Przed starciem z Zagłębiem Lubin przegrali już pięć na osiem rozegranych spotkań. W tym czasie w kompromitujący sposób odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy. Poza tym polegli w Superpucharze Polski, a także w dwóch kolejkach PKO Ekstraklasy. Ostatnio zaś doznali zawstydzającej porażki w eliminacjach Ligi Konferencji Europy z islandzkim Vikingurem 0:1.
Kiepskie widowisko w PKO Ekstraklasie. Lech Poznań rozczarował
Atmosfera wokół Lecha Poznań jest naprawdę napięta. Kolejorz za wszelką cenę potrzebował przełamania złej passy w ligowych zmaganiach. W innym przypadku pozycja holenderskiego szkoleniowca mogłaby być poważnie zagrożona. W niedzielę, 7 sierpnia lechitom przyszło zmierzyć się na wyjeździe z Miedziowymi. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że poznaniaków czeka naprawdę trudne zadania. Szczególnie, że trener ponownie miał problem z zestawieniem środka defensyw. Tym razem postawił na Alana Czerwińskiego i Maksymiliana Pingota.
Pierwsza połowa tego meczu jest raczej do zapomnienia. Emocji było jak na lekarstwo. Goście z Wielkopolski zdecydowanie dłużej utrzymywali się w posiadaniu futbolówki, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Najgroźniejszą akcję tej części spotkania mieli piłkarze Piotra Stokowca. W 20. minucie Martin Doleżal sprawdził czujność Filipa Bednarka. Bramkarz mistrzów Polski jednak poradził sobie z uderzeniem głową czeskiego napastnika.
Szalona druga połowa. Dwie bramki w Lubinie
Po zmianie stron starcie zdecydowanie się rozkręciło, a pierwszy kwadrans gry drugiej połowy to zdecydowana przewaga gospodarzy. Zagłębie Lubin było groźniejsze i w 58. minucie zasłużenie objęło prowadzenie. Łukasz Łakomy fantastycznie przymierzył zza pola karnego, nie dając szans golkiperowi Lecha Poznań.
Fani przyjezdnych dali wyraźnie znać, że są niezadowoleni z postawy swoich ulubieńców. Na szczęście kilka minut później Joao Amaral wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Kacpra Bieszczada. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sobie Mikael Ishak. Szwed pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. Kolejorz mógł wywieźć z Lubina nawet trzy punkty, ale wspomniany już Joao Amaral przymierzył w słupek. W samej końcówce spotkanie się otworzyło, w wyniku czego gościliśmy zarówno pod jedną, jak i drugą szesnastką.
Bohaterem drużyny Johna van den Broma z pewnością okazał się Filip Bednarek. Doświadczony bramkarz mistrzów Polski kilkukrotnie uratował swój zespół przed startą gola. Miedziowi raz po raz sprawdzali go uderzeniami z dystansu. Mecz ostatecznie zakończył się podziałem punktów.
Czytaj też:
Hitowy transfer w PKO Ekstraklasie na horyzoncie. Znany napastnik na celowniku Lecha Poznań