Raków Częstochowa zremisował wygrany mecz z Jagiellonią Białystok. Oto cena za nieskuteczność

Raków Częstochowa zremisował wygrany mecz z Jagiellonią Białystok. Oto cena za nieskuteczność

Od lewej: Marc Gual, Walerian Gwilia i Bojan Nastić
Od lewej: Marc Gual, Walerian Gwilia i Bojan Nastić Źródło: PAP / Waldemar Deska
Raków Częstochowa tylko zremisował mecz z Jagiellonią Białystok, choć początkowo nic nie wskazywało na to, że Medaliki mogą stracić punkty. Zespół Macieja Stolarczyka zdołał jednak wrócić z dalekiej podróży.

Raków Częstochowa miał wszystko, by z łatwością wygrać mecz z Jagiellonią Białystok. Drużyna Marka Papszuna zapłaciła jednak bardzo wysoką cenę za brak skuteczności.

Raków Częstochowa szybko wyszedł na prowadzenie w meczu z Jagiellonią Białystok

Dla gospodarzy mecz rozpoczął się lepiej, niż pewnie oni sami się spodziewali. Swoje pierwsze trafienie dla częstochowian zaliczył Nowak, urywając się spod krycia Tiru. Akcję w środku pola zaczął Czyż, który oddał piłkę Piaseckiemu, a ten podał prostopadle do byłego zawodnika Górnika Zabrze, który pokonał Alomerovicia.

Nie minęło 10. minut, a Raków prowadził już 2:0 dzięki bramce samobójczej Nasticia. Wszystko znów zaczęła się od Czyża, który dostarczył piłkę Piaseckiemu na skraj pola karnego. Choć błyskawicznie obsiedli go obrońcy Dumy Podlasia, napastnik i tak zdołał odwrócić się, wyjść sam na sam i oddać strzał. Polak trafił zaledwie w słupek, ale wtedy na pomoc częstochowianom przyszedł Nastić. Serb zamiast wybić piłkę, wpakował ją do własnej siatki.

Sporadyczne ataki Jagielloni Białystok

Z drugiej strony Jagiellonia była raczej bezradna. Owszem, podopieczni Macieja Stolarczyka próbowali atakować, to im trzeba oddać, ale konkretów z ich strony brakowało. Mało tego, w dalszej części pierwszej połowy mogli stracić kolejne bramki – gdyby tylko większą skutecznością popisali się Arsenić oraz Wdowiak.

Wydawało się, że Jagiellonia może szybko wrócić do gry na początku drugiej połowy, kiedy piłka pod nogi osamotnionego przed polem karnym Rakowa Imaza. Hiszpan obrócił się, uderzył płasko i cieszył się z gola, ale tylko chwilę. Powtórki wykazały, że znajdował się na spalonym, więc sędzia słusznie anulował to trafienie.

Jagiellonia Białystok doprowadziła do remisu z Rakowem Częstochowa

Potem na kwadrans wszystko wróciło do normy – znów dominowali częstochowianie i od czasu do czasu stwarzali sobie kolejne groźne akcje. Kilka z nich wręcz powinno zakończyć się golami, jak choćby ta z 60. minuty, kiedy Wdowiak uderzał z prawej strony, ale nie trafił czysto w piłkę. Niewykorzystane okazje szybko zemściły się na gospodarzach, gdy niedługo potem z dystansu huknął Nene. Mimo że futbolówka leciała prosto w Trelowskiego, ten i tak nie obronił uderzenia.

Na tym kłopoty częstochowian się nie skończyły, bo na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem Imaz doprowadził do remisu. Raków został zaskoczony w prosty sposób – po rzucie rożnym dośrodkowanie przedłużył jeden z białostoczan, a przy dalszym słupku czekał Imaz, który tylko dołożył głowę i zdobył bramkę na 2:2.

Źródło: WPROST.pl